Jak obstawiacie który film z Brucem był najgorszy ? Który był najbardziej przykry według was ?
Ja powiem bez dwóch zdań Oceans Thirteen. Smutny film.. najszzescie grał tam ajakąś epizodyczną role
Coś Ci się pomyliło Bruce nie grał w Ocean's Thirteen lecz w Ocean's twelve: dogrywce
mea culpa mea culpa mea maxima culpa. ^^'
No .. ale w sumie nie robi to różnicy choć dwojka troche lepsza od 3 to i tak nie wychodzi z poziomu dna.
Wiesz .. sam musisz objerzeć żeby stwierdzić. Ale skoro nie podobała ci sie dwójka, to płyte z trójką połamiesz i wyrzucisz na wysypisko smieci tam gdzie jej miejsce.
To fakt, zdarzyło się parę wpadek w karierze Willisa. Co prawda, jestem jego wielkim fanem, ale staram się patrzeć obiektywnie (a co za tym idzie krytycznie) na jego dokonania, bo jak wiadomo nie zawsze się udaje zagrać dobrze w czymś dobrym. Najbardziej przykrym wygłupem Willisa był (moim skromnym zdaniem) zupełnie niepotrzebny epizod w mega-gniocie "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość", ale całe szczęście Bruce jest w tym filmie trudny do zidentyfikowania i nie pokazuje nazwiska w napisach.
Z kolei największy zawód jeśli chodzi o główne role to według mnie "Barwy nocy", "Ostatni sprawiedliwy" oraz "Jak ugryźć 10 mln 2".
Willis wypadł również słabo grając role wojskowych w (kiepskich swoją drogą) filmach: "Stan oblężenia", "Wojna Harta" i "Łzy słońca" - w tym wypadku ze śmiertelną powagą Willisowi zdecydowanie 'nie do twarzy'. Często zdarza się także, że scenariusz jest do bani i filmu nie ratuje nawet obecność Bruce`a. Pod tym względem nie podobały mi się: "Fajerwerki próżności", "Hudson Hawk", "Pole rażenia", "Małolat", "Śniadanie mistrzów" oraz "Ktoś całkim obcy".
Powiedziałbym wręcz, że przywołany przez Was film "Ocean`s 12: Dogrywka" na tle wymienionych przeze mnie wyżej tytułów prezentuje się jako całkiem przyzwoite kino.
Mimo kilku nietrafionych pozycji, Bruce Willis nadal pozostaje moim ulubionym aktorem, który ma koncie wiele świetnych ról (na listę jego najlepszych filmów zapraszam na moją stronkę).
Pzdr!