Choć kojarzony głównie jako aktor, Bruce Willis jest również muzykiem i nałogowym wyznawcą bluesa. Ma nawet własny zespół, w którym śpiewa i gra na harmonijce. Może i nie jest wirtuozem w jednym i drugim, ale wypada docenić twórczość :) Tym bardziej, że kilka utworów ma naprawdę fajnych.
http://www.youtube.com/watch?v=slqhhzYdIIA
http://www.youtube.com/watch?v=yh4WnkW06yg
http://www.youtube.com/watch?v=LB_xW0Q-koA - na scenie z BB Kingiem i z Prestonem.
Mam nadzieję, że temat nie poleci za linki, bo coś ostatnio admini lubią je blokować.
Przecież Bruce ma dwie płyty na koncie. ,,The Return Of Bruno'' i ,,If It Don't Kill You, It Just Makes You Stronger'' oraz parę pojedynczych utworów. Nawet fajnie się je słucha. Nawet The Pointer Sisters z nim śpiewały. Można znaleźć na YT wideo z koncertu, który był częścią filmu dokumentalnego ,,The Return Of Bruno'' gdzie w Bruna Radolini wcielił się Bruce Willis - ale to pewnie wiadomo, dlatego wiem Ameryki nie odkryłam ;-p
Ponadto tak na marginesie, to ja ten jego zapał do śpiewania wywnioskowałam już oglądając ,,Na wariackich papierach''. W tym serialu Bruce był rozśpiewany jak słowik ;-) Ale to tylko taka moja osobista sugestia ;-D
"Przecież Bruce ma dwie płyty na koncie"
Wiem o tym oczywiście :) Jednak przyznasz że mało kto zdaje sobie sprawę, i ludziom zazwyczaj kopary opadają, gdy pierwszy raz widzą go śmigającego na harmonijce :D - dlatego uznałem że warto rozwinąć ten temat na FW ;)
"Nawet The Pointer Sisters z nim śpiewały"
Dawno to było - nawet bujną czuprynę wciąż wtedy miał :D
Tak to prawda, że nie każdy o tym wie, a jak się już dowie to jest zaskoczony ;-) W sumie Bruce mógłby wydać jeszcze w między czasie jakieś albumy. Kto wie, może tak będzie ;-D
Mam taką nadzieję :) Bruce na pewno nie zapisze się złotymi literami w historii bluesa, ale nie można mu odmówić jednego - bardzo fajnie się go słucha, szczególnie we wspominanym w dyskusji albumie "If It Don't Kill You, It Just Makes You Stronger". Wyraźnie czuć, że dokonale się przy tym bawi, i ten entuzjazm udziela się słuchaczowi :)
A jego harmonijkowe popisy w "Tenth Avenue Tango", choć niezbyt wyrafinowane, mają w sobie to "coś" i bardzo wpadają w ucho. Dzisiaj ciągle chodził za mną ten kawałek i po powrocie do domu od razu dorwałem się do harmonijki i katowałem go przez kolejne pół godziny ;)