czy Willis będzie miał kiedykolwiek szanse na Oscara ??? grał już w oscarowym towarzystwie min. w RED z Helen Miren i Morganem Freemanem , mam nadzieje że przysłowie z kim przystajesz takim sie stajesz było prawdziwe
Willis grał też z M. Streep, J. Ironsem, D. Waszyngtonem, i wielu innymi świetnymi zdobywającymi Oscary aktorami. Czy jednak sam zagrał coś wybitnego ? Jego najlepsza poważna rola to chyba "Szósty zmysł". Willis to aktor komercyjnego kina akcji, względnie komedii. Jest świetny w tym co robi. Czy to jednak wystarczy by dostać kiedyś Oscara ? Zobaczymy. Są aktorzy którzy dostają Oscary za nie do końca wiadomo co. Przykładem może być właśnie D. Waszyngton za "Dzień próby" czy Tommy Lee za "Ścigany".
Chyba żartujesz, uważając, że Denzel Washington w Dniu Próby nie powinien otrzymać Oscara.
Uzasadnij dlaczego powinien. Jego konkurentami byli wówczas Russell Crow z "Piękny umysł" (2001) i Sean Penn z "Sam" (2001). Nie mówię że rola Denzela w "Dzień próby" (2001) była zła ale chodzi o to że tamte dwie były lepsze. On sam zaraz po wygranej powiedział że zdarzało mu się już grać lepsze postacie których wykreowanie przechodziło bez echa. Denzel to świetny aktor i np: za film "Chwała" (1989) zdobył Oscara bo był w swoim roku faktycznie najlepszy, ale w 2001 nie był, i powie ci to każdy znawca tematu. Odnośnie filmu samego w sobie "Dzień próby" to świetne kino. My jednak oceniamy jedną konkretną rolę.
Ta miernota aktorska zasługuje co najwyżej na kopa w dupe. Do spóły ze Stathamem i Cage robią za błaznów w pełnoetatowym wymiarze czasu.
Na Oscara za całokształt nie ma chyba szans bo trzeba mieć nominację na koncie żeby była w ogóle szansa o ile mi wiadomo.
ty na poważnie Wallacha do Willisa próbujesz porównywać? Wyłys nigdy nie gra, on tylko jest, czasem jest lepiej(Pulp Fiction, Ostatni Skaut, Pułapki), czasem jest gorzej(od groma tytułów).
Whylis to głupi uśmieszek i seria min jak z jakiegoś anime. Kiedyś darzyłem go dużą sympatią, ale z Wyłysa chyba się po prostu wyrasta.
Oscara może dostać, bo Oscara może dostać każdy. Ma go Halle Berry, a nie mają go Hitchcock i Kubrick za reżyserię. Nie ma go Lynch. Dużo artystów go nie ma, ale taki Bruce Willis, why not?
No ok, kuresko podobał mi się w "Niezniszczalnym", ale tam Shyamalan trzymał go za jajka i nie pozwolił na głupie uśmieszki, bo wtedy mógłby położyć film.
ci krytykanci to tak na prawdę ludzie z problemami są , serio , sami pewnie uważaja takich mroczkow z m jak milosc za szczyt zdolnosci aktorskich a Willisowi zarzucaja ze zle gra i mimiki nie ma , wcale nie tak łatwo wszystkim dogodzic i byc wiarygodnym we wszystkich rolach to bardzo cieżka praca jest , a tak sie skalda to bylem kiedys na probach spektaklu w teatrze i widzialem jak to trzeba sie wysilic zeby reżyserowi sie podobalo wiec jakby willis byłby takim slabym aktorem to nigdy by mu sie nie udalo osiagnac tego wszystkiego co teraz posiada , pozdro dla Cb ;)
No fakt. Gdyby był słabym aktorem, jak to niektórzy uważają, to producenci nie angażowaliby go w te wszystkie role, które Willis ma już w swoim życiowym dorobku. A skoro zagrał i ma zagrać w tylu produkcjach to znaczy, że producenci, reżyserzy itd poznali się na nim i wiedzą, że mogą spodziewać się najlepszego ze strony Bruce'a. A przecież im wszystkim zależy na powodzeniu produkcji.