Zawsze uważałem, że blondynki są pospolite i tylko zjawiskowo piękne potrafią zrobić na mnie wrażenie... I tutaj pojawia się problem... Charlize nie jest ani najpiękniejsza, ani też wybitnie utalentowana. Mimo to powaliła mnie na kolana i trzyma w tej niewygodnej pozycji po dzień dzisiejszy:)Naprawdę nie wiem co ona ma w sobie, ale jest tego tyle, że jak ją oglądam to czuję się przytłoczony! Może blondynki nie są takie złe...??:D
No jasne. Nie wiem czy jej piękna z makijażem pewnie i tak. Wybitną aktorką raczej też nie. Dostaje role główne bo została uznana za ładną. Prosta sprawa.
Taaa, jasne, blondynki są pospolite...chyba masz na myśli te zafarbowane na blond brunetki-tą okropną plagę nawiedzającą Polskę.
Poza tym jedź do np. Włoch to szybko blondynki będą dla ciebie egzotyczne.
"Może blondynki nie są takie złe...??:D "- to żart, czy może mówisz poważnie?
wyluzuj dziewczyno.jak ktoś mi mówi,że woli blondynki to się nie obrażam.:P choć jestem brunetką.jeśli kobieta jest piękna to kolor włosów się nie liczy.
a co do Charlize to jest wspaniałą aktorką i potrafi poświęcić się dla roli(o czym świadczy chociażby MONSTER)mało kto dałby się oszpecić...
a na dodatek jest piękna zawsze nie mogę się na nią napatrzeć :D
ee, no, no, aha, aha
po 1 ladna nie jest po 2 potrafi sie poswiecic po 3 mam mieszane uczucia hehe zazdroszcze roli w hancocku ze mogla tak sobie lezec z willem smithem... hahaahah