On zaś do nich zdecydowanie nie należy.
wg tej tezy zarówno De Niro, Hopkins, Brando czy wielu wielu innych nie są dobrymi aktorami, gdyż na swoim koncie mają także złe role w złych filmach z którymi nic nie potrafili zrobić. przykłady: Co jest grane?, Bad Company, Wyspa doktora Moreau...
Może teza jest błędna?
A może to "zapamiętanie" jest przeliczone na ilość osób którzy pamiętają bo wg tego założenia najlepszymi aktorami są Pitt i Depp, oraz cała kolejka młodocianych idoli nastolatek, bo na tym polu przegrywają Montgomery Clift czy James Stewart, coraz mniej osób o nich pamięta czy przez to tracą swoją wartość jako aktorzy? Kiedyć jakiś idiota wpadł na pomysł by "trupy" usunąć z TOP listy bo przecież już nie grają.
Jest wielu dobrych aktorów ale mało ról dzięki którym mogą pokazać co potrafią, taki Duwall - uważam go za świetnego aktora mimo, że nie pamiętam żadnej jego dobrej roli pierwszoplanowej, jest świetny w drugim planie - więc to zły czy dobry aktor? a jest wielu takich mistrzów drugiego planu.
Nie wiem jakie filmy z nim widziałeś, ale jeśli tylko terminatora i Mrocznego rycerza to nie wiele o im wiesz.
Jest jeszcze druga sprawa o krórej na tym forum już wielokrotnie pisano, że Bale nigdy nie zdobędzie masowego widza, gdyż jego ekspresja nie jest przez wszystkich odbierana, część ludzi ma słabą zdolność czytania emocji z twarzy i dla nich on zawsze będzie drewniany i bez wyrazu, ale innych będzie zawsze fascynował bogatym przekazem emocji a nie robieniem min :P
Dla mnie właśnie Bale nie jest drewniany, jak dla mnie gra całym sobą;] A Pitt wcale nie jest złym aktorem! Wręcz przeciwnie! Świetnie zagrał w niektórzych filmach i nie mówię tu o komediach w żadnym wypadku!
No właśnie, ani Pitt nie jest kiepskim aktorem (chociaż go nie lubię), ani tym bardziej Depp, który zostawia konkurencję daleko w tyle.
Tak, rzeczywiście nie zdobędzie masowego widza, co widać po ocenie - średnia powyżej 8 przy 13.000 głosów oraz po nagrodach które ostatnio dostaje regularnie, w dodatku przy zaznaczaniu przy każdej okazji jakim on jest wybitnym odtwórcą. Dla mnie to jest aktor pokroju Cruise'a - ma na koncie dobre role (m.in. "3:10..." oraz "Prestiż"), jednak jak już mu się trafi, za przeproszeniem, syf, to tak się do niego idealnie upodobni, że aż przykro patrzeć. Jego rola zarówno w Terminatorze i Batmanie (co świadczy że nie był to jednorazowy wypadek przy pracy) jest właśnie przykładem takiej złej i nadętej gry, podczas gdy często prawdziwy kunszt aktora można najłatwiej ocenić po tym, jak radzi sobie w kiepskich filmach.
naprawdę nie widzisz tu ręki reżysera i wymagań postaci, nie każdy aktor robi na planie wszystkiego co chce
W Batmanie - Początek był dobry, ale tylko dla tych którzy w filmie Nolana w końcu zobaczyli Batmana na jakiego czekali i jakiego sobie wyobrażali, bez tej groteski Burtona
Mroczny rycerz był filmem Ledgera - ale tak naprawdę nigdy się nie dowiemy czy takie samo wrażenie by robił, gdyby nie umarł przed premierą, nawet nie wiemy czy i jakie nastąpiły zmiany w post produkcji by go wyeksponować
Co do terminatora - to sama zasada pokazania Connora była skazana na porażkę, bo nie łątwo jest pokazać "legendę", jednak jedna cecha Bale'a świetnie się nadawała do tej roli - charyzma - a Connor musiał być charyzmatyczny
jednak to nie wina aktorów, że twórcy nie mogli się zdecydować kto jest głównym bohaterem filmu Connor, Reese czy Marcus - a jak film jest o wszystkim tzn że jest o niczym
jeszcze wciśnięcie tej Bryce Dallas Howard czystej i wymalowanej na planie to było żenujące
Popieram Cię w 100%. Batman to zdecydowanie nie moja bajka, a rola CB mnie nie powaliła, ale tak jak wspomniałeś to należy zostawić ocenie wielbicieli serii. Natomiast z całą pewnością rozczarował mnie terminator, myślałam że jeśli ktokolwiek potrafi pokazać charyzmę Connora to jest to właśnie Bale-a jednak czegoś mi zabrakło. Fakt że film wielowątkowy pod względem postaci i Sam Worthington w niektórych momentach kradnie show ale mimo wszystko nie umniejsza to mojego rozczarowania. Bale wydawał się jakby to powiedzieć niezaangażowany w postać. Jego Connor nie łapie za twarz, a tego oczekiwałam po tym filmie. Zresztą sam film gubi klimat i moc poprzednich części.