Szkoda,że grał tylko w 1. serii "doctora who". Bo był tam genialny, Ten uśmiech, po prostu to COŚ. Szkoda,że już go tam nie ma;-). Nie będę oglądała nic innego z nim, bo jeszcze sobie wrażenie zepsuję;-p. Ale i tak wymiata.
Dokładnie,strasznie mi było szkoda jak się dowiedziałam że gra tylko w jednej serii.Był niesamowity w tej roli,oglądałam dalsze odcinki z Davidem Tennantem i też jest fajny,ale to juz nie to samo.Eccleston ma w sobie to "coś" co sprawiało że był stworzony do tej roli
To ja zachęcam Cię do obejrzenia z nim filmu 'Jude', na którym się na pewno nie zawiedziesz. Film jest bardzo dobry, a Eccleston gra Oskarową rolę przy (wyśmienitej jak zawsze i nie odstającej mu nawet na chwilę) Kate Winslet. W dodatku film jest ekranizacją książki Hardy'ego.
Jeszcze coś ode mnie:
http://pl.youtube.com/ watch?v=Ap88Nvq44uQ
Proponuje spojrzeć - świetny teledysk z udziałem Chrisa i świetna piosenka przy okazji ;)
a istnieje może jakiś cień nadziei że zagra tam jeszcze?
...może jak następnym razem doktor umrze to dojdzie do przemiany wstecznej i znów doktora zagra Christopher... ?
fajnie by było
Raczej nie ma na to szans.Chyba że zrobią kiedyś odcinek w którym wystąpi kilku Doctorów,w przeszłości było coś takiego.Byłoby super:)
Po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do D.Tennanta i teraz go uwielbiam w roli Doctora,ale Ch.Eccleston też był genialny w tej roli i szkoda że był tylko na jedną serię
Dla mnie Eccleston był najlepszy...To znaczy uważam, że Tennant też jest niezły (choć nie jest "sexy", jak niektórzy uważają, za to według mnie, Chris jest przystojny ;) ), ale Eccleston jako Doctor stworzył taki niepowtarzalny charakter, postać, że szkoda mi będzie (oglądam dopiero I serię ;) ) się z nim rozstać...
Christopher jest uroczy :) i przystojny. On był stworzony do tej roli. Ja jestem w trakcie oglądania 2 serii i ciężko mi jest się przyzwyczaić do Davida... Christoph grał to z sercem... nie wiem, może w dalszych odcinkach David bardziej się wczuwa.. jednak to nie to samo co Ch...
ach...
Ja byłam załamana jak odszedł Chris i David mi kompletnie nie pasował do roli Doctora;)(nawet się zastanawiałam przez chwilę czy nie przestać oglądać tak mnie denerwował)a teraz totalnie go uwielbiam,trzeba się tylko przezwyczaić.Uwielbiam ich obu w sumie na równi,zagrali całkiem inaczej ale obaj fantastycznie i nie umiem wybrać którą wersję Doctora lubię bardziej.
Ale nadal mi żal że Chris zagrał tylko w 13 odcinkach,bo był niesamowity,na początku oglądałam serial głównie dla niego tak mnie zauroczył;).A tak nawiasem mówiąć to poprostu uwielbiam DW:)
no tak przecież po przemianie Doctor się zmienia fizycznie i psychicznie...
Ale taki jest urok tego serialu. Doctorzy się zmieniają i ich partnerzy/partnerki tez... serial by był nudny gdyby ciągle były tam te same postacie.
Ale i tak mi brakuje Ch...
plusem jest to że zawsze można wrócić do 1 serii (jestem szczęśliwą posiadaczką) :)
ja oglądałam doktora who tylko dla ecclestona i kiedy zniknął przestałam, ale po Waszych opiniach sądząc david nie jest zły. może sie kiedyś skuszę na kolejne serie;-)
Skuś się,skuś:)Dalsze serie są świetne i David również,ja też na początku oglądałam w dużej mierze dla Ecclestona i było mi strasznie szkoda jak odszedł,ale David też jest super
Zgadzam się! mimo, że Eccleston w roli Doctora jest zaczepisty, to jednak David też ma ten niesamowity urok, któremu nie można się oprzeć ;)
Chris rzeczywiście był świetny jako Doktor (szczególnie ten jego uśmiech
xD), ale zdecydowanie wolę Davida, bo wg. mnie lepiej ukazuje emocje
Doktora, szczególnie jego samotność i w pierwszych odcinkach 3 serii
tęsknotę za Rose. Ale oboje są super :)
ten jego uśmiech zniewalał...
pierwszy raz jak oglądałam Doctora Who, to oglądałam z Tennantem, jakiś przypadkowy odcinek, później zaczęłam oglądać od początku i nie mogłam przestawić się na innego aktora...
jednak po paru pierwszych odcinkach tak się do niego przyzwyczaiłam, że pod koniec drugiego sezonu mam problem z zaakceptowaniem innego Doktora. Był w tej roli niesamowity i przez to jaki był, jak się uśmiechał i jak mówił, to ciężko się było w nim nie zakochać...
szkoda, że nie ma go już nigdzie później : (
Mam to samo :( Właśnie skończyłam I serię 'Doktora Who', zabrałam się za drugą, ale mimo niewątpliwego talentu Tennanta, wciąż diabelnie tęsknię za Ch. Jego uśmiech, reakcje, 'fanstastic!' oraz scena z windą w Downing Street -bezcenne. Dlaczego nie mógł zagrać dłużej? ;(
O tak Krzysiek był na prawdę uroczy w roli dziewiątego,
a to jego "Fantastic!" było na prawdę fantastyczne.
Jak dla mnie zarówno Krzysiek jak i David byli świetnymi Doctorami,
zresztą Matt w roli Jedenastego też jest fajny :D
dla mnie Chris był świetny, stworzył niesamowity klimat i im więcej odcinków z nim obejrzałam tym wydawał mi sie coraz bardziej uroczy, ale moim ulubionym Doctorem był, jest i będzie Tennant :) ale nic o nim tu nie napisze bo to forum Chrisa ;) :D
ja jestem w połowie II serii "Doctora Who" i mimo, że lubię Davida to jednak Christophera lubiłam bardziej. Ten uśmiech był wspaniały. No i "Fantastic". Nie twierdzę, że David gra źle czy coś, gra inaczej. To w końcu zupełnie inny Doktor :P Cóż, pewnie po kolejnej regeneracji (czy jak tam to się fachowo nazywa :P) będę znowu smutna, że zmieni aktora ale podejrzewam, że to Christopher zostanie moim ulubionym Doktorem już na wieku wieków :P . U Davida brakuje mi tego uśmiechu... Za to on pokazuje lepiej emocje, to fakt. Ale Christpher miał lepsze powiedzonka, o "głupich małpach" no i ten uśmiech, główny atut :D
To prawda nie mówię, że David jest zły, ale Chris był fantastyczny. Cały urok Doctora był niesamowity teraz brakuje tego, gdy go nie ma. Szkoda, że nie grał dalej.
I to prawda akcent i jego uśmiech plus teksty i to spojrzenie było fenomenalne u Chrisa.
Mijają lata, a Eccleston pozostaje moim ulubionym Doctorem:) I strasznie żałuję, że został najkrócej:(
Pomijając już, jak cudownym aktorem jest Chris, to Dziewiąty był najbardziej "moim" Doctorem - uwielbiam go za wszystko, za wredność, bezkompromisowość, za sarkastyczne teksty, za szeroki uśmiech i "Bananas are good".:) Za pewną surowość - to 9 wcielenie budziło chyba największy respekt, przynajmniej jeśli chodzi o mnie i miało jednocześnie najwięcej smutku, cierpienia w sobie, ale starał się tego nie okazywać - w przeciwieństwie do bardzo depresyjnego Dziesiątego.
Dzięki niemu pokochałam ten serial, bo mimo kiczu właśnie jego Doctor był tym, co mnie zachęciło, żeby oglądać dalej, za co jestem mu bardzo wdzieczna:)
Mi brakuje w doctorze i Chrisa i Billie Piper, Tennant jest super, ale Chris miał w sobie więcej uroku, oglądałam 2 i trochę dalszych odcinków bez Rose i jakoś nigdy do końca się nie przyzwyczaiłam do Tennanta a po odejściu Rose już całkiem przestałam śledzić serial.
Tennant jest rewelacyjny, po kilku odcinkach się do niego zupełnie przekonałam a na początku naprawdę miałam ochotę darować sobie dalsze oglądanie widząc go:D.
Co nie zmienia faktu, że pierwsza załoga Tardis w nowych seriach jest moją ulubioną do tej pory.
Co do Rose - nie chce spoilerować, ale pojawia się jeszcze w 4 serii:) A w kwestii towarzyszek, na równi z nią uwielbiam Donnę (4 seria), więc myślę, że warto się przemęczyć jeśli chodzi o przyzwyczajanie się do zmieniającej się ciągle obsady, bo w kolejnych seriach jest mnóstwo świetnych odcinków.
Całkowicie się zgadzam z Twoim stanowiskiem :D No, w sumie Tennant zauroczył mnie już od razu w specjalnym odcinku, ale nie zmienia to faktu, że wciąż tęsknię za Chrisem :C
A mogłabyś (nie spoilerując zbytnio, błagam!) powiedzieć, jaki jest Jedenasty Doctor? Oczywiście, jeżeli oglądałaś odcinki z nim :) Czy serial bez Rose i Tennanta, który przynajmniej przez pewien czas był w ogóle z nią, jest wciąż tym samym?
Co do ostatnich 3 serii, po zmianie Doctora na Jedenastego i zmianie głównego scenarzysty serialu - zdania są bardzo podzielone, jednym podoba się mniej, innym bardziej. Ale serial jest trochę inny i czuje się różnicę.
Samego Jedenastego lubię - jest inny od poprzedników i przekonywałam się do niego najdłużej, ale ma swoje momenty i to wciąż Doctor:) Jest bardziej szalony, ekscentryczny, chwilami dziecinnie wręcz entzujastyczny i zdecydowanie mniej depresyjny niż Dziesiąty, ale też bardziej bezlitosny, jeśli chodzi o wrogów.
Przez większość czasu podróżował z dwójką towarzyszy - i tak jak Amy nigdy nie byłam w stanie polubić i bardzo mnie irytowała, tak Rory był absolutnie cudowny i warto oglądać niektóre odcinki dla niego samego :)
Bardziej przeszkadza mi to, że klimat i sposób prowadzenia fabuły trochę się zmienił - niektóre odcinki/wątki wydają mi się czasem bardzo przekombinowane i przez to chwilami mało logiczne.
Oglądać dalej zdecydowanie warto, bo wciąż zdarzają im się odcinki-perełki i naprawdę świetne momenty, ale 4 początkowe serie podobały mi się całościowo dużo bardziej.
Dziękuję za szybką odpowiedź :) Ja sama jestem dopiero na drugim sezonie, więc jeszcze trochę poczekam :D
W sumie... czemu uważasz Davida za depresyjnego? o.O Czyżby zmieniał się aż tak po odejściu Rose? Czy już w pierwszych kilku odcinkach się to ujawnia?? Bo ja mam chwilowo brak dostępu do dalszego oglądania i skończyłam dopiero na New Earth :/
Nie chcę spoilerować za bardzo i psuć Ci oglądania, ale chodzi mi głównie o samą końcówkę - ostatnie odcinki, w których występuje Dziesiąty są dość ciężkie a on jest bardzo zdołowany i załamany po różnych wydarzeniach.
Trochę chodzi o Rose, trochę o to, co przydarzy się jeszcze innej z jego towarzyszek i o jeszcze inne rzeczy. No i robi się trochę depresyjnie:)
Ale Dziesiąty jest ogólnie wspaniały i świetne odcinki przed Tobą:)
No to bardzo się cieszę :D Aczkolwiek perspektywa braku Rose trochę mi wszystko psuje ;_; Chociaż znając życie i tak się przyzwyczaję :) Sama nie wiem, czy to dobrze...