O nim, o Tarantino czy Andersonie będzie za 30 lat mówiło się tak jak dziś o Spielbergu, Scorsese czy Coppolli. To giganci swojej epoki.
Dżiz, koleś nie nakręcił niczego wybitnego w przeciwieństwie do wyżej wymienionych. Realnie to całkiem fajne filmy jego to Śledząc ( ale bardziej jako ciekawostka ale ciekawa ), Memento, Bezsenność i może się Prestiż jeszcze łapie. Reszta to dziecinada dla niewybrednych.
Dziecinada, np. Oppenheimer? A może nie rozumiesz kontekstu, przesłania dla współczesnego świata na przykładzie choćby tego filmu?
A co takiego jest wybitnego w Tarantino? Bo ja jakoś nic tam nie widzę, poza atrakcyjną formą na przedstawianie banalnych historyjek będących fantazjami o zemście (przemocy ogółem) ? Serio pytam, bo nigdy nie potrafiłem zrozumieć fenomenu typa. Co jest takiego głębokiego, przełomowego, niezwykłego w tych filmach, czego nie ma za grosz u Nolana?
Nolan nakręcił pierwszy film fabularny kamerami IMAX i to w sumie tyle. Których mało kto obecnie używa - mowa o tych filmowych, bo większość twórców wysoko-budżetowców przesiadła się na certyfikowane przez IMAXa cyfrówki. A jakiś inny wpływ na kino? Nie wiem, nie przyczynił się do nowej fali kina przygodowego jak Spielberg i Lucas w latach 70tych czy American New Wave (Coppola, Scorsese, De Palma, Lynch, Friedkin, Allen czy Malick), a może jakiś unikalny styl reżyserski? W porównaniu do Tarantino, Andersona, Aronofsky'ego dosyć sztywny i nastawiony na technikalia i spektakularność. Zresztą i Tarantino i PT Anderson zalatują ostatnio stęchlizną i prezentują te same sztuczki, a najbardziej boleją scenariuszowo.