To okropne że zmarł. Lea jest załamana , nie dziwie się że chce skupić się na pracy.
Nie którzy piszą tu że Cory sam jest sobie winien śmierci . Ja mam tego inne zdanie.
Nikt nie zasługuje na śmierć , wciągnął go po prostu wir , z którego nie mógł się uwolnić .
Lea go wspierała , dzięki jej wsparciu wyszedł by z tego nałogu . Lecz niestety . :(
Żal mi Lei , przecież mieli wziąć ślub . Byli taką cudowną parą :(
Z jednej strony można się zgodzić, bo sam zaczął brać tabletki, a potem narkotyki, nikt go nie zmusił. Ale z drugiej - nie jest łatwo uwolnić się od nałogu i powinien to wiedzieć chociażby każdy palacz. Szkoda go, bo wydawał się fajnym człowiekiem, jednak niestety była to śmierć na życzenie
Boshe....to naprawdę straszne....31 letni chłopak, który miał niedługo się pobrać z cudowną aktorką, odszedł od nas. Mam nadzieję, że Lea będzie gługo wspominała Cory'ego. To był świetny aktor, ale pewnie przez stres wywołany tym całym gwiazdorstwem, potknął się gdzieś i zgubił...Żegnaj Glee, żegnaj Cory... :(