Możecie na Szpaka gadać, ale ja mam dla niego szacunek. Rok 1997 Widzew gra w Warszawie z Legią. Pamiętne 2:3. Pięć minut Widzewa i trzy gole. Mecz wygraliśmy. Byłem jednym z 800 kibiców Widzewa w Warszawie.
Po meczu czekamy na wyprowadzenie ze stadionu. Nagle na koronie stadionu widzimy Szpakowskiego, idzie dołem. Od razu krzyki "gdzie jest ta Legia, Szpakowski, gdzie jest ta Legia". A Szpaku na chwilę zniknął, po chwili pojawił się w sektorze Legii i przez ogrodzenie nam Widzewiakom gratuluje zwycięstwa. Widać jest maksymalnie wkurzony, czerwony na twarzy. Mi ręki nie uścisnął bo byłem jakieś 3 metry, ale krzyknąłem "Darek, co z Legią?", a On powiedział "A Legia..." i pokazał gestem kciuk w dół.
Mimo wszystko wielki człowiek, przeżył upokorzenie bo jego klub sromotnie przegrał, ale podszedł pogratulować kibicom drużyny przeciwnej. Tak było, sam widziałem