Pozwoliłem sobie zacytować w tytule mojego znajomego...
Dobry komentarz. Zginął z ręki pier........ szaleńca na koncercie Damageplan. Czyli ostatnią rzeczą, jaką robił w życiu, było to, co najbardziej kochał - grał zaje..... metal. Po prostu. Nigdy nie próżnował, ciągle coś tworzył, czy to Pantera, czy Damageplan, czy Rebel Meets Rebel... Zawsze był ciekaw swego następnego riffu, solówki... Hardrock, heavy, blues, country, death... On grał wszystko.
Innymi słowy: trzeba było go zabić, żeby jego palce się zatrzymały.