Edward NortonI

Edward Harrison Norton

8,8
107 668 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Edward Norton

... Norton nie miałby "rozkwaszonej", albo pokancerowanej twarzy, albo przynajmniej nie był
obity? Widziałem 17-cie filmów z Nortonem, ale zawsze (choć być może nie pamiętam),
zawsze Edziu był jakoś tam pokiereszowany. On to chyba musi lubić, albo to taki ... nie wiem
jak to określić...? Typ człowieka, który w jakiś tam sposób lubi właśnie pokazywać siebie
(jako aktor) w takich "nieprzyjemnych" scenach.
Ostatnio widziałem "The Score" i jak na obsadę (Robert De Niro, Marlon Brando) i fabułę
(Frankowi chyba nie wyszło) - film bardzo przeciętny. Gwiazdą tego obrazu był Edziu, którego
rola cwaniaczka, który udaje upośledzonego była ... no wyśmienita!!! Co tu się dużo
rozwodzić... po prostu uwielbiam aktorów, którzy hmmm wzbudzają sympatię ;) Wiem, że to
"dziwny" argument, ale Norton właśnie taki jest. Sympatyczny!
Co do filmu to już na samym początku, Edziowi się dostało w nos :)

Nie jestem, żadnym bezkrytycznym fanem Nortona, bo na swoim koncie nie ma samych
perełek, ale w 90 % można powiedzieć, że jeżeli gra w filmie Norton to będzie można film
zaliczyć do co najmniej dobrych jak nie absolutnie świetnych (Fight Club, 25th Hour).

pendrago

Zakazany owoc, Malowany welon, Iluzjonista - tam nie ma pokiereszowanej i obitej buźki. ;) I zgadzam się, widziałam tylko kilka filmów z Nortonem, ale rzeczwyście już sam jego udział gwarntuje dobre kino.

Jane_Margaret

Faktycznie :) Dziwne, że o tych filmach nie pomyślałem. Nadal jednak prawie każda rola, którą odgrywa łączy się z tym, że z pewnością coś się stanie z jego twarzą. Albo on to sam sobie zrobi, albo ktoś inny ;)

pendrago

Też to zauważyłem i stwierdzam, że w ciekawy sposób wyraża siebie :)

Vangelis7

Pytanie tylko, skąd to się bierze u niego. Może to jakiś nawyk ... nie wiem... tak jak generalnie Jeff Bridges prawie we wszystkich swoich produkcjach przedstawiony jest jako pijak (i narkoman) i gościu, który gdzieś tam się w pewnym momencie pogubił. Może taką właśnie postawę przybrał Norton. Pewnie nie dowiem się prawdy :P

pendrago

no to ciekawe co na to clint estwood? hm on tez ma 'skwaszona' twarz a jednak dodaje mu to uroku a sam clint jest swietnym aktorem.

sanczopansa

Clint Eastwood ma bardzo charakterystyczny wyraz twarzy i nie można go pomylić z innym aktorem. Dodaje mu to dużo uroku, a poza tym tą twarzą może wyrazić wszystko. Bardzo uniwersalna mimika.
Nie o to mi jednak chodziło. Bardziej o to, jaki kierunek w filmach obrał Norton.
W większości jego filmów - zaczynając od "Fight Club", "25th Hour", "American History X", "Pride and Glory" i wielu innych ... zawsze musi ktoś go pobić, albo on sam wdaje się w bójkę albo coś się dzieje i ląduje z rozwaloną "twarzą" :)
Jestem ciekawy, czy to taka maniera, czy on po prostu ... czerpie z tego przyjemność widząc się z pokiereszowaną twarzą na filmach.

pendrago

dlatego ze są to role trudne a dla niego to pestka

budzdom93

Mówisz teraz o Jeff'ie ? Myślisz, że wynika to z tego, że gra trudne role, czy, że Bridges taki właśnie jest (nie mam pojęcia jaki jest w życiu prywatnym).
Patrząc na jego filmografię - zwłaszcza ostatnia "True Grit", "Creazy Heart", "Tideland"... i chociażby (dla mnie kultowa rola) w "The Fisher King" no i jego popisowa rola w "Big Lebowski" to właśnie odbieram go jako "dude'a" ;) - jako takiego gościa, który żyje z sekundy na sekundę... próbując się wyrwać z tego "świata" za pomocą dragów i alkoholu.

pendrago

Myślę, że odpowiedź można znaleźć w analizie przemian jego postaci w Fight Club. Jest sympatycznym nieudacznikiem (bo jak nazwać faceta, który zapewnia sobie szczęście przez miłość do zawartości katalogu Ikei?), który znajduje ukojenie w agresji wcześniej kierowanej do wewnątrz (katowanie siebie przebywaniem wśród umierających). Gdybyś minął go na ulicy pomyślałbyś, że to taki tam sobie facet. Przemiana zewnętrzna na tyle brutalna, by kogoś szokowała pozwala na zauważenie tego, co ukryte jest głębiej. Większość jego "pokiereszowanych" ról zwraca mi zawsze uwagę na to, jak niewiele wygląd ludzi mijanych codziennie na ulicy może mi o nich powiedzieć... W końcu każdy może chodzić ubrany jak średniej klasy pracownik biurowy, a wiele pod tą otoczką ukrywać, świadomie lub nie.

lightdivining

Być może, ale opierasz swoją odpowiedź tylko na analizie Fight Club'u i jego roli w tym filmie. "Sympatyczny nieudacznik" - podoba mi się :), chociaż z tym nieudacznikiem bym się nie zgodził. Czyli rozumiem, że właśnie to wszystko działanie celowe z jego strony (te pokiereszowane role), że to on sam wypracował sobie, aby bardziej podkreślić przemiany jakie dokonują się wewnątrz granej przez niego postaci (w jakimkolwiek filmie)? Tylko te przemiany nie zawsze następują po jego bójkach, okaleczaniu itp. Takim przykładem może być "25th Hour", gdzie już właściwie od początku filmu Monty zmaga się z samym sobą, z tym co zrobił ze swoim życiem. Okaleczenie twarzy nastąpiło pod koniec filmu, a to i tak tylko dlatego, żeby Monty w więzieniu był "bezpieczniejszy" ;)
Oczywiście tak jest, że o wielu ludziach wiemy mało, albo prawie nic, ale wynika to z tego, że ludzie muszą się maskować.
Stwarzanie pozorów to jedna z podstawowych reguł obowiązujących w życiu. Jednak wygląd ludzi mówi czasami bardzo dużo o nich (chociaż to może być złudne, bo niektórzy się lepiej po prostu maskują). Cała mimika, ubiór, sposób chodzenia... jakbyśmy wzięli to wszystko pod lupę to okazałoby się, że naprawdę sporo informacji możemy "wyciągnąć" o takiej osobie.

pendrago

Użyłam Fight Club, bo to chyba jedna z popularniejszych ról. W Więźniu Nienawiści np. grana przez niego postać ma mocne przyłożenie na początku, by później... znormalnieć? Nie wiem jak to określać. W każdym razie uważam go za typ aktora osadzanego w rolach odmieńców skomplikowanych wewnętrznie, często zmieniających wygląd, kiedy dochodzi do "wyrzucenia" tego wnętrza w zetknięciu z rzeczywistością. Wiadomo, że wielbiciele filmów są w dużej mierze wzrokowcami, a zmasakrowanie bohatera w odpowiednim momencie zapada w pamięć, on jest dobrym przykładem aktora plastycznego pod tym względem.

lightdivining

Pytanie tylko czy to wynika z tego, że rola tego wymaga, czy raczej (jakby to określić) ... z świadomego, bądź podświadomego "uwielbienia" (złe słowo) Nortona do pokazywania siebie właśnie w taki sposób. Chodzi mi o to, czy jest to narzucone odgórnie - powiedzmy przez reżysera, czy indywidualnie, Norton dąży, znajduje "radość" (też złe określenie) w tym dążeniu do "anihilacji". Sorka za chaotyczność w tej wypowiedzi, ale w tej chwili nie potrafię tego inaczej sformułować.

pendrago

Sądzę, że istnieją reżyserzy, którzy są w stanie przekonać aktorów do niesamowitych rzeczy (np. wspominany przeze mnie niżej Christian Bale i jego hardkorowe odchudzanie), ale nie sądzę, by aktor był niewolnikiem i pisał się na pewne rzeczy pod przymusem. Nie wydaje mi się też, że takie schematy jak dyskutowany były przypadkowe. Najwyraźniej mu się to podoba i nie widzę w tym nic złego, dopóki jest w tym autentyczny.

pendrago

A dla mnie jest leko irytujący a z drugjej strony nie powiem żeby był złym aktorem - wręcz przeciwnie jest bardzo dobry w tym co robi a co najważniejsze do każdego filmu każdej roli wnosi swoim talenem bardzo dużo i przez to dany film jest niezwykłym widowiskiem.

tomucho77

Skąd się bierze ta irytacja tzn. dlaczego dla Ciebie jest lekko irytujący?
Dla mnie osobiście Norton nie jest idealnym aktorem, ale ideału nie ma. Większość jego ról (jak już na początku napisałem) jest IMHO ciekawa. Kiedy gra na ekranie można się spodziewać po nim "dualizmu". To jest chyba taka cecha charakterystyczna dla niego - pokazać swą "dobrą" i "złą" stronę: "Primal Fear", "Fight Club", "Incredible Hulk" :), "Leaves of grass" (które notabene raczej mi do gustu za bardzo nie przypadło). Lubię go właśnie za role "szaleńca", lekko niezrównoważonego gościa, który jest nieprzewidywalny. Generalnie lubię role, które pokazują szaleńców. Doskonałym przykładem jest Gary Oldman, który właśnie ucieleśnia na ekranie to czego (to może dziwnie zabrzmieć) mi brakuje. Nie potrafię tego lepiej wytłumaczyć.

pendrago

Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie skąd bierze się ta moja irytacja wzgledem niego - poprostu jest...
a co mnie w nim irytuje ? hmm ta jego mimika twarzy !!!
ale mimo tego i tak go cenię bo jest naprawdę wspaniałym aktorem.

tomucho77

Na mnie dokładnie tak samo działa Christian Bale i nikt mi nie pomoże w tej kwestii. Szanuję, ale lubić nie potrafię.