Bo po prostu jego muzyka nie wnosi zbyt wiele do filmu, a poza tym to po prostu komponuje do niezbyt kasowych filmów (nieznanych szerokiej publiczności). I przede wszystkim komponuje zbyt wiele a to nie sprzyja twórczej pracy.....Niestety te czynniki sparawiają, że nawet Oscar za całokształt jest mało prawdopodobny.
Pozdrawiam fanów muzyki filmowej!!!
Mi się wydaję, że niektóre filmy bez Muzyki Morricone byłyby dużo, dużo, dużo gorsze. A znalazłbym kilka takich, które się ogląda dla jego muzyki.
John Williams - 5 Oscarów - wspaniały kompozytor, ale koło Morrcione może jedynie gzecznie postać....
Pozdrawiam ,Szymek
Tej "Dobry" z tym Williamsem to przesadzasz. OBaj to geniusze, ale Williams jest jednak lepsze co jednak widać po ilości nagród. A takie Twoje górnolotne porównania typu "może se grzecznie postać" to możesz sobie wiesz gdzie móić. W domu co najwyżej.
No tak wszędzie tylko słyszę Williams....Williams....ten to się dopiero kojarzy z komercją ;). Jeśli już o to poszło to nie przepadam za jego muzyką. Ale wracając do tematu....Ennio Morricone....Może mi ktoś z was powie co mają wspólnego ze sobą takie dwa filmy "Mission" i "Mission To Mars" ?? ;)
Pozdrawiam!!
Muzyka Ennio nic nie wnosi? Chyba tylko dlatego, ze sa to tak wielkie dziela, ze przerastaja niektore filmy;D. Zartuje, ale nie moge sie w ogole zgodzic, jego muzyka wnosi do filmow genialny klimat i atmosfere co widac najlepiej na dawno temu w ameryce. Jesli Ennio nie dostanie Oscara to bedzie jedna z najwiekszych pomylek w historii Akademii. A czasu i filmow przed nim coraz mniej...
Tego, że muzyka Morricone nie wnosi zbyt wiele do filmu nie warto nawet komentować...
Według mnie ten człowiek jest już tak utytułowany, że Oscar nie jest mu już potrzebny. To jest typowo amerykańska nagroda i co do zasady (były wyjątki - np. N. Piovani na "La vita e bella") wręczana amerykańskim kompozytorom.
Zanim ktoś z Akademii pomyśli o Morricone, najpierw weźmie kogoś z kolejki, w której stoją już Williams (ten zawsze dostanie nominację, nawet gdyby pisał muzykę do dzwonków do komórek - bez obrazy jednak, bo lubię tego kompozytora), Horner, Zimmer, R. Edelman, D. Elfman (gdyby Goldsmith czy Kamen żyli też bym ich wpisał) i wielu innych...
Prawda jest taka ze nie ma co oceniac muzyki filmowej z perspektywy Oscarow tak jak nie mozna oceniac samych filmow z perspektywy Oscarow- dlaczego zapytacie? Uwazam iz Oscary to tandetne nagrody i tak naprawde niewiele filmow ktore tak naprawde na te nagrody zasluzyly Oscara (lub w ogole nominacje) dostaly. Prawda jest taka ze wszystkie filmy ktore dostaja nominacje sa do siebie podobne i sa taka sama pochwala "amerykanskiego ducha"
A co do samego Ennio M. to uwazam iz wielkim bledem jest powiedzenie ze jego muzyka nic nie wnosi- po pierwsze gdyby nic nie wnosila to nikt by go nie znal a jednak jesli slyszysz "muzyka filmowa" i masz do tego wymyslic trzy nazwiska to Morricone napewno bedzie jednym z nich.
Po drugie uwazam ze pan Morricone jak kazdy ma swoje lepsze i gorsze chwile ale zawsze trzyma dosc wysoki poziom i uwazam ze ubliza mu sie gdy go ktos porownuje do H.Zimmera ktorego muzyke uwazam za szczyt pompatycznosci made in America. Zauwazcie ze Ennio Morricone komponuje muzyke do filmow mniej znanych a bardziej artystycznych czyli takich na ktore Amerykanska Akademia Filmowa juz dawno przestala zwracac uwage. Tak wiec niech sobie Williams I Zimmer zgarniaja nominacje badz tez same Oscary- prawda jest taka ze Zimmer wyjatkowo oryginalny nie byl nigdy a Williams obnizyl loty (a szkoda bo stworzyl wiele klasycznych motywow) i teraz poprostu stal sie nadwornym kompozytorem do kasowych hitow Spielberga.
No nieżle:) Widzę że ktoś jednak słucha muzyki filmowej. Cieszy mnie to bardzo. Niestety nie mam czasu żeby się rozpisywać za bardzo na tym forum więc pozdrawiam was wszystkich !!!
PS: Muszę koniecznie posłuchać muzyki do "Karola" :)