Gary Oldman to wielki, niedoceniony aktor. Niesamowita charyzma sceniczna, możliwość wcielania się w każdą niemal postać (czy sądzicie, że np. Al Pacino mógłby zagrać Zorga z Piątego Elementu? Nie, bo jest zaszufladkowany. Na ogół grał "gangusów", bądź policjantów). Naprawdę, możnaby długo wymieniać jego zalety...
O tak Drexl; nota bene mówiąc, masz w avatarze i nicku jedno z moich ulubionych wcieleń Gary'ego: Drexl Spivey był niesamowitą postacią! Skradł cały film! To był mój pierwszy, prawdziwy romans z tym filmem...
Akcent Gary'ego z początku wyprowadził mnie z równowagi, następnie kiedy odetchnełam i wyszłam z pierwszego szoku, zerknełam na obsade raz jeszcze, potem na szklany ekran i powoli do mnie dotarło, że to Gary... Tak niesamowicie idealnie odegrana rola, mimo że drugoplanowa, to wybił się na pierwszy plan i przyćmił Chrisa. Ta rola to prawdziwa perełka: Oldman mówi jak rodowity murzyn!
No, ale nie o tym był post założyciela...
Niestety zgadzam się, że jest niedoceninany, przynajmniej na chwilę dzisiejszą. Musi grywać w filmach takich jak Harry Potter, podczas gdy stać go na o wiele ambitniejszy repertuar, ale niestety reżyserzy tego nie widzą... Nad czym osobiście ubolewam. Gary'ego nie da się zaszufladkować, charyzmę posiada niewątpliwą, jest to uważam najlepszy aktor swojego pokolenia. Należy (przynajmniej u mnie) do ścisłej czołówki.
Pozdrawiam serdecznie-Melody_Jodie
Niedoceniony?? Jedynie przez akademie Oscarów jest niedoceniony, bo nie znam nikogo kto by powiedział, że to słaby aktor.
Niedoceniony?? Jedynie przez akademie Oscarów jest niedoceniony, bo nie znam nikogo kto by powiedział, że to słaby aktor.
Szajbo, nie chodzi o to, ze ktos uwaza że jest słabym aktorem, a jedynie o to, ze niedocenienie go przelewa się i ma fatalne skutki w rolach, jakie ostatnio sa mu proponowane, a własciwie były, bo teraz nie ma juz zadnych. Akademia Oscarów to jedno Wielkie Towarzystwo Wzajemnej Adoracji i nie ma co sobie na nie psuc nerwów, szkoda mojego (i tak juz zszarganego) zdrowia.
Czy ja wiem, czy to wynika z braku docenienia... DeNiro też nie ma propozycji dobrych, Pacino też nie. W XXI wieku powstały tylko dwa arcydzieła. Prawdziwa historia(2005) i Moulin Rouge!(2001), także o wielkie role i wielkie filmy, trudno w dzisiejszych czasach.
No ja niestety, ale nie zgodze sie z zadnym stwierdzeniem. Uważam, że DeNiro czy Pacino dostają dobre propozycje filmowe, o ile dobrze rozumiem chodzi o czasy współczesne, tak? Uwazam że ich role w obecnych latach nie stoją aż na takim złym poziomie, zeby stawiac ich pod kreska 'dobre'.
W XXI wieku powstało wiecej arcydzieł niz te które wymieniłes, a byajmniej Moulin Rouge sie do nich nie zalicza. Prawdziwej Historii nie widziałam. Uważam, ze teraz powstaje naprawde duzo dobrych filmów, tyle, że wiekszosc z nich nie ma po prostu reklamy z takim rozmachem, zeby ich plakaty waliły sie po wszystkich kinach, czy sklepach ruchu i duzo osób o nich po prostu nie słyszało. Co nie oznacza, że ich nie ma. Mówie to zarówno o kiniezza oceanu, jak i kinie europejskim i nie tylko. Zupełnie nie wiem, skad sie bierze to dziwne stwierdzenie, ze nie mozna, a bynajmniej jest szalenie trudno stworzyc arcydzieło. Nigdy nie było łatwo. Moze to wina tego przesytu? Tych czesto gniotów które sa z wieksza pompa reklamowane nizeli filmy wartosciowe?
Owszem, nie znajde teraz artysty takiego formatu jak Fellini, co nie znaczy ze teraz arcydzieło sa trudniejsze do stworzenia w czasach dziesiejszych.
co do Wielkiech ról.... Aktorzy stwarzaja je tuz pod naszym nosem, tylko my czasami nie potrafimy ich dostrzec. W samych latach na przykład, 2001-2007, artysci stworzyli mnóstwo niezapomnianych, genialnych kreacji aktorskich w filmach byc moze i sredniej klasy, ale aktor z klasa nawet z epizodu moze uczynic role pierwsziplanowa i wielka.