Może i rzeczywiście najbardziej kojarzony jest z ról czarnych charakterów (m. in. "Leon zawodowiec", "Piąty element", "Air Force One", "Hannibal", "Księga ocalenia"), którzy zawsze na końcu marnie giną ku odwiecznemu triumfu dobra oraz sprawiedliwości, ale ja powiem krótko... Innego Jima Gordona to sobie nie wyobrażam.