Nigdy wcześniej nie było mi przykro, kiedy umierała jakaś "celebrity", nawet papieża obsrałem. Aż do teraz. Carlin był genialnym komikiem, który nie tylko śmieszył, ale też zmuszał do myślenia, a to spotyka się coraz rzadziej na tej scenie.
Fuck you for dying, George :(
Mała poprawka zmarł 22 czerwca 2008 r., a do Papieża odrobina szacunku kolego bo może marny ze mnie katolik ale ten Papież na pewno na szacunek zasłużył.