No cóż - Christine widocznie nia ma gustu;-)
Zgadzam się - Upiór pierwsza klasa. Idealny. Ze wszystkich Upiorów podoba mi się najbardziej;-)
Ja sie dolaczam! Christine była kompletnie wyprana z gustu! Gerard byl wspanialym upiorem, ja tam bym wybrala jego, a nie tego pedalka :P
Ja tez nie rozumiem daczego Christin nie wybrała Upiora . Dla mnie Upiór jest bardziej pociągajacy od tego drugiego .
A mnie się podobał głównie ze względu na porywającą grę i przepiękny śpiew... Od dziś stawiam go na równi z Ewanem McGregorem w Moulin Rouge! :)
Pozdr.
M.
On był bajeczny! Już dawno nie widziałam tak wspaniałego aktora! Ja z nim (upiorem) mogłabym zostać do końca życia w podziemiach! Jest cudowny i on i jego fantastyczny głos !!!:):):):;);)
faktycznie Christine to jakaś niedorobiona barbi bez mózgu! ale z drugiej strony... lepiej dla kochanego Upiora,że wybrala inna drogę bo jaką miałby radochę z bycia z kobietą o ptasim móżdżku? :)
Popieram, głupia była. Wzięła sobie jakiegoś wymoczka niwydażonego. Upiorek był taki słodki. Nawet jak zdjął maskę to się go nie brzydziłam.
DOKLADNIE!!! ja wogole nie kumalam dlaczego wszyscy mowili,ze to takie straszne, ze Upior ma taka twarz, przeciez on wyglada bez maski calkiem ok! :)
Totalnie popieram. Ja bym na 100% jego wybrała. Christine to bezguście, przecież ten wicehrabia to młot
ja tez zgadzam sie z reszta:) christine byla glupia i juz!! Upiór jest boski i na jej miejscu nie wachalabym sie ani chwile.. bajecznie spedzic cale zycie z takim gosciem:*
zgadzam się. przez cały film przeżywałam jakim cudem ona woli kudłaego palanta (nie obrażając tych, którym sie on podobał)
Ho ho, moje drogie Panie, widzę, że biednemu hrabiemu dostało się od was niemiłosiernie; cóż on, biedaczek, winny temu, że był mniej przystojny od Upiora... Jednak przyjrzyjcie się dobrze Upiorowi - zaborczy, porywczy, skłonny do morderstwa, narzucający innym swoje zdanie; praktycznie zaplanował życie Christinie nie pytając jej o nic - naprawdę chciałybyście takiego faceta???
Ale za to dawał jej te róże z czarną wstążeczką, ach :D
Mimo wszystko jestem wielbicielką Upiora - przynajmniej miał jakiś charakter, jak dla mnie to taka kwintesencja bycia facetem typu "mrrrr" :P A Raoul (dobrze chyba pamiętam imię?) właściwie tego charakteru nie miał - taki jakiś laluś z niego... Totalnie nie dla mnie :]
Pozdrawiam!
Poza tym głos Raoula przy głosie Upiora, co chyba jest najważniejsze w całym filmie, był marnyyyy (:
To zależy, czy kobieta jest taka, jak Upiór pod względem charakteru, czy nie. Christine nie była, poddawała się bardzo łatwo wszystkiemu. A kiedy kobieta ma taki charakter jak ten Upiór, to wtedy pragnie takiego mężczyzny, bo innym zwyczajnie wchodzi na głowę (:. Wiem, co mówię, mam potwornie silny charakter (:
Mam tak samo jak Ty wiec wiem co masz na myśli .. dla mnie Upiór był facetem wymarzonym ( obok mr D'arcy'ego ^^) ... i to Go bym wybrała, gdyż bym czula do Niego szacunek (oh i nie tylko xD ), a nie, że związałabym się z facetem, który by mi we wszystkim ulegał, gdyż wzbudziłoby to wręcz odwrotny skutek - pomiatanie jego osoba...
Pamiętam, że rezyser powiedział w wywiadzie, że Christine miała z Raoulem zwiazek typowo 'pierwszej młodzieńczej milosci', a z Upiorem głęboki, wręcz fizyczny.
wg mnie to absurdalne co mówicie, mówicie że wybrałybyście upiora dlatego że zagrał go fajny aktor ale tak naprawdę upiór był upiorny, w związku z tym upiornie wyglądał. MIał ogromnie rozbudowane wnętrze ale poo przeczytaniu opisów Gastona Lerouxa, który stworzył powieść "Upiór opery" myślę że dało by wam do myslenia czy wybrać piekno zewnętrzne czy wewnętrzne i ide o zakład że większość z was wybrała by Raoula De Chagny. Bardziej do literackiego opisu pasuje już taka charakteryzacja: http://gfx.filmweb.pl/ph/80/95/88095/94129.1.jpg . MYślę że Butlera słabo ucharakteryzowali, większe rzeczy robili już w histori filmu, a myślę że byli to winni widzom skoro oprawę muzyczną i graficzną postawili na wysokim poziomie, zarysować wszystko w miarę obiektywnie.
E tam. Tak jest znacznie bardziej interesująco. W powieści, czy w musicalu Webbera, tak jak go wystawiano w teatrze Christine nie miała żadnego dylematu, bo wybór był oczywisty. Upiór był zły, gębę miał paskudną, psychikę zwichrowaną i tylko głos posiadał piękny. Nie pozostawało nic innego jak oddalić się z wicehrabią, bo nawet jeśli Raoul był cokolwiek mdły to i tak był lepszy od gnijącego w lochu świra z paskudną facjatą.
Upiór w interpretacji Gerarda natomiast, przestaje być taki jednoznaczny. To nie jest już tylko nadużywający garoty szajbus z obsesją na punkcie Christine. To czlowiek cierpiący z powodu odrzucenia, utalentowany, seksowny mimo zniekształconej twarzy, człowiek przepełniony namiętnościami i szczerze Christine miłujący, a zarazem, mimo wszystko, nie pozbawiony wrażliwości, a nawet pewnej kruchości. W tym momencie wybór głównej bohaterki przestaje być tak oczywisty, bo ten Upiór ma już coś do zaoferowania, tego Upiora się tak łatwo skreślić nie da. Pojawia się dodatkowe napięcie, to już nie jest wyłącznie obrona uciśnionej dziewicy przed dybiacym na jej niewinność potworem, to jest skomplikowany trójkąt męsko-damski, co najpełniej chyba widać w "The point of no return".
Już raz to gdzieś pisałam ale napiszę jeszcze raz. Upiór książkowy i filmowy to dwie różne postacie... sądzę (mogę się mylić) że na tym forum piszemy o upiorze filmowym- "butlerowskim". więc nie sądzę że są to wypowiedzi absurdalne, bo w TYM upiorze na prwadę można się zakochać:*
Ja uważam, że szkoda Upiora, że się musiał tak cierpieć z miłości, ale też dobrze, bo Christine nie była go warta. Może i oryginalne wyobrażenie tej postaci było o wiele bardziej szpetne, ale Butler był całkiem całkiem ;)nie złe ciacho. Ja bym wybrała jego:D:D Ale najbardziej wzruszające było to, że nawet po śmierci dziewczyny przynosił jej róże z czarną wstążką...
Jeżeli mogę sobie pogdybać, to co butlerowskiego Upiora trzymało w podziemiach. Wysoki, przystojny, utalentowany kompozytor i śpiewak, a sądząc po ubraniu i wystroju pieczary, też przy kasie. Więc co, u diabła, kazało mu przez tyle lat siedzieć w podziemiach i się umartwiać. Lubił sobie od czasu do czasu kogoś zamordować, no częściej postraszyć. Madam Giri dobrze się nim opiekowała. Spokojnie z taką twarzą mógł wyjść na światło dzienne i nieżle żyć ze swojej muzyki i śpiewu a laski słały by mu się u nóg.
winterm dużo w tym racji :D tylko, że był tak zakompleksiony od dziecka, że prawdopodobnie wbił sobie do głowy, że nie może być kochany ani tym bardziej ktoś chciałby na niego patrzeć...[a szkoda]
Tak, macie rację, tylko naprawdę trzeba dużo dobrej woli, żeby dojść do takiego wniosku.
Uwielbiam POTO, i krew mnie zalewała, gdy czytałam niepochlebne recenzje. Ale coś w całym scenariuszu nie "zagrało", skoro opinie o filmie były raczej daleki od euforii. Jeżeli już zdecydowano się na taką opcję, myślę, że większy nacisk powinien byc położony na niemoc Upiora do zaakceptowania siebie jako pełnowartościowej jednostki. A w filmie wyszło to dosyć miałko. Taki pies, ni wydra. Jeżeli już angażują aktora takiego jak Gerard Butler, to wiadomo o co powinno chodzić. Pełnokrwisty facet z obsesją! A wyszło tak, jak wyszło...
A nie było tego widać? "Damn you, you little prying Pandora!" Toż on byl w tym momencie cały w panice że Christine zobaczy jego twarz i ucieknie w dal i na zawsze, bo jakże tu kochać coś takiego? "That face the infection which poisons our love... The face which earned the mother' s fear and loathing..." Toż z niego bije na kilometr głebokie przekonanie że tego ryja nikt nie jest w stanie pokochać, i poczucie niższości głębsze chyba niż to podziemne jezioro.
OK. Ty to wiesz, ja to wiem, tylko mało to było widoczne dla tych, ktorzy raz poszli do kina żeby zobaczyć horror w wersji muzikalowej o strasznym upiorze. A tu ani on straszny, ani brzydki...i tak wogóle o co chodzi? Butler dawał wszysto z siebie, co mógł dać pod maską ale niestety chyba dla krytyków to było za mało
No, jak ktoś poszedł na horror w wersji musicalowej to się po prostu musiał zawieść. "Upiór w operze" w wydaniu filmowym wszak horrorem nie jest, zresztą wersja sceniczna też była od tego dość daleka.
Szczerze, to mnie się podoba właśnie taka ułagodzona postać Upiora. I jak dla mnie Butler bardzo dobrze ukazywał emocje, które miał pokazać xD czyli skrzywdzonego człowieka, fizycznie i psychicznie.
Butler doskonale przekazał emocje związane z tą postacią. dowód: tysiące fanek zakochane od pierwszego obejrzenia:) Bo jeśli jest to tylko marny horror to dlaczego tyle z nas obejrzało go drugi, trzeci i setny raz??
Marny horror czy nie, w każdym razie dobry film :D Był jednym z niewielu na którym uroniłam łezkę...i zakochałam się w Butlerze <lol>
A kochać Butlera za Upiora? Za Attylę, Beowulfa, Nieznajomego, Draculę, za to co daje z siebie w każdej z ról?
Właśnie skończyłam czytać [jednym tchem]książkę.Pewnie niektórzy powiedzą to nie ta kolejność, no ale trudno się mówi. W każdym razie podobała mi się na równi z filmem. Wile rzeczy,uczuć, sytuacji było w niej bardziej jasnych i 'doskonalszych' do odebrania, no ale jeśli się nie mylę to film oparty był na sztuce, czyż nie?
Oczywiście, film to musical przeniesiony na ekran. A w musicalu poczyniono wielkie odstępstwa od książki pana Leroux.
Ogladałam chyba wszystkie adaptacje ksiazki Larouxa (taka nieszkodliwa przypadlosc), wiekszosc mam na DVD, i POPTO ALW jest najwierniejsza piorwowzorowi.
Tak to faktycznie widać bardzo na tle książki. Ale mimo wszystko jakoś to wyszło.Ale naprawdę musze przyznać, że byłam w lekkim szoku, bo książkowa Christine nie była taką wiotką laleczką ;]
A upior tak przystojny. Nie wiem jak Ty, ale ja czytajac ksiazkę jakos bardziej wspolczulam upiorowi, bardziej wyraziscie byla przedstawiona jego rozpacz i niespelniona milosc.
Hmm po czesci tak, zwłaszcza, ze książkowy Upiór nie chciał jej trzymać w jaskini, tylko wieść z nią normalne życie na powierzchni. Poza tym książka to nie film i choć uważam, że Butler był naprawdę dobry w swej roli, to nic ni zastąpi tak realistycznej postaci, jaką my możemy sobie wyobrazić sami czytając. Lub jeśli widzielibyśmy ja taka prawdziwą.
Nyh. Nic nie przebije oczu filmowego Upiora w scenie z pozytywką. Cała bezradna miłość zranionego, odrzuconego dziecka w jednym spojrzeniu. Wymiękłam, popłakałam się jak bóbr i przepadłam na wieki.
But his voice filled my spirit with a strange, sweet sound ...
In that night, there was music in my mind ...
And through music, my soul began to soar ...
And I heard as I've never heard before!
Yet in his eyes, all the sadness of the world ...
those pleading eyes that both threatened ...
and adored ...
z której piosenki to słowa? :D a tak btw są na jakiejś konkretnej stronce [wszystkie], chętnie bym poczytała :D
Te słowa Christine śpiewa w słynnej scenie dachowej, tuż przed "All I Ask Of You". Całkiem przypadkowo idealnie opisują wrażenia niejakiej Wiedźmy dotyczące Upiora i jego cudownego głosu.
Całe libretto Upiora, acz w wersji scenicznej, znaleźć można tu:
http://www.theatre-musical.com/phantom/libretto.html