wiem że zaraz po tym wpisie zostanę pożarty przez fanów Ledgera więc od razu mówię że ja też się do takowych zaliczam i do niedawna uważałem jego rolę w DK zajedną z najlepiej zagranych w historii kina,a jednak:
zauważyłem że bardzo wiele elementów jego gry aktorskiej było wierną kopią gry innego aktora- Brandona Lee w filmie "Kruk" i choć Heath zagrał genialnie to bardzo wiele stracił w moich oczach bo uważam że każdy aktor powinien mieć własny, niepowtarzalny styl i broń Boże nie mam tu na myśli że Ledger nie wniósł nic nowego do swojej roli bo tak nie było ale jednak jego Joker już mi się tak nie podoba jak kiedyś...
Nie uważam, żeby na poziomie było atakowanie zarówno Ciebie, jak i Twojego wpisu, tym bardziej, że każdy
ma prawo do wyrażania własnego zdania! :) Poza tym, nie jest tajemnicą, że kreacja Ledgera jest w pewnym
stopniu kontaminacją kilku kreacji aktorskich (bardzo dobrych zresztą), ale czy to nie jest tak, że
przygotowywanie się do roli polega na podpatrywaniu, czerpaniu inspiracji i próbie stworzenia dzięki temu
wszystkiemu czegoś własnego? Dla mnie rola Ledgera jako Jokera jest wciąż fenomenalna, mimo tego, że
można w niej doszukać się elementów pochodzących z innych kreacji. Pamiętajmy jednak, że są to tylko
elementy, zaś sam Joker Ledgera to postać jak najbardziej autonomiczna i niezależna. Mistrzostwo Ledgera
polega nie tylko na umiejętnym połączeniu najbardziej charakterystycznych elementów różnych kreacji
aktorskich, ale także na umiejętności wdrożenia ich i stworzenia pełnowymiarowej postaci, już teraz
legendarnej!
Pozdrawiam :)
cóż może masz racje, ale przyznasz ze przyjemnie jest zobaczyc jakiegoś aktora czy aktorke ktory ma swój oryginalny styl i który wprowadza do kina coś zupełnie nowego i kiedy widzisz go/ją na ekranie nie masz wrażenia że już kiedyś to widziałaś. Jak dla mnie takimi aktorami są Depp i Bonham Carter ;)
Jak najbardziej się z Tobą zgodzę, zresztą trio Depp-Bonham Carter-Tim Burton jest w ogóle dla mnie
mistrzostwem świata, począwszy od zaproponowanej estetyki, skończywszy na grze aktorskiej. Tak naprawdę
jest tylko kilku aktorów, którzy w każdej ze swojej roli zaproponowali coś innego, którzy za każdym razem
grają inaczej, ale pośród tych aktorów jest właśnie Depp i Ledger (także Pitt, który mimo często
skomercjalizowanego charakteru niektórych swoich ról jest aktorem niejednoznacznym i fenomenalnym). Już
sam fakt, jak bardzo Depp cenił sobie Ledgera (prywatnie i jako aktora) także mówi za siebie. Zdaję sobie
sprawę, że ta rozmowa odbiega nieco od tematu, ale pomimo wielkiego szacunku do Nicholsona (którego
uwielbiam), Ala Pacino czy Roberta de Niro muszę przyznać, że są to aktorzy bardzo jednostajni. Rewelacyjni,
ale przede wszystkim rewelacyjnie odnajdujący się we własnej bajce. Natomiast Depp i Ledger (także i Pitt)
mogli i mogą (już w tej chwili oprócz Heatha) zagrać dosłownie wszystko i za każdym razem będziesz mieć
inne doznania wizualne, nie myśląc: "O kurcze, przecież on wszędzie gra dokładnie tak samo!". Szczere
wypowiadanie się na Filmwebie ma to do siebie, że cokolwiek się nie napisze i tak znajdzie się zawsze ktoś,
kogo urazi nasza wypowiedź, dlatego często nie chce mi się wdawać w dyskusję. Jak jednak widzę, że mam do
czynienia z kimś sensownym i na poziomie (jak Ty) to od razu nasuwa mi się mnóstwo refleksji, które warto
byłoby skonfrontować ze zdaniem drugiej osoby!
Pozdrawiam :)
nie dziwię się że się tak dobrze dogadujemy skoro oboje lubimy i rozumiemy filmy Burtona;) a oglądałaś nowy film z Pittem- "Burn after reading"?:D mocny jest, chociaż niektóre jego role mnie drażnią to faktycznie kawał aktora z niego jest (fight club, 12 małp), a że Ledger w każdym filmie jest inny to w sumie też prawda ale i tak wciąż mnie drażni to od czego zacząłem ten temat- być może dlatego, że nad aktorstwem Ledgera wszyscy się zachwycają a o Brandonie Lee to niewielu ludzi pamięta a to dzięki niemu powstał taki Joker jakiego ogladalismy- tak ja uważam przynajmniej:) a tak wracając do Burtona to mam taką cichutką nadzieję, że się weźmie i nakręci od nowa serię o Potterze(którego jak mniemam też lubisz;)) i pokaże ludziom jak naprawdę powinien wyglądać Harry Potter; no i oczywiście Carter w roli Bellatrix(mojej ulubionej postaci z Harrego z resztą:D) no ale znów odbiegliśmy od tematu ale jak to na fanów Burtona przystało nie ważne od czego się zacznie rozmowę na Burtonie i tak się skończy;)
Burton jest moim guru od lat! Jesgo sposób myślenia o rzeczywistości filmowej zawsze mnie zachwycał.
Zresztą strasznie budujące jest to, że skoro już nie ma Bergmana, Tarkowskiego to jest nadal Burton,
Aronofsky, Lynch i Fincher! Karierę Burtona śledzę od "Soku z żuka", zdaje się że głównego filaru
makabreski burtonowskiej. Jego "Batman" i "Powrót Batmana" to przecież arcydzieła! Poza tym wydaje mi
się, że Burton miał od zawsze nie tylko nosa do historii, które opowiada, realizuje, ale także do
obsady!Kiedy w 1990 roku w roli Edwarda Nożycorękiego pojawił się Depp, fantazja Burtona dopiero się
rozkręciła. Stworzenie sześciu (jak dotąd) obrazów wspólnie z Deppem (w tym rewelacyjnego "Ed Wooda",
prześmiewczego "Jeźdżca bez głowy" czy demonicznego "Sweeney Todda" z fenomenalną Heleną w roli Pani
Lovett) wydaje się spełnieniem w sposób komplementarny wizji postmodernistycznego kina! Teraz czekam
tylko na "Alicję w Krainie Czarów"...Zresztą o Burtona to ja mogłabym długo, albo dłużej!W jego plastyce
odpowiada mi za każdym razem i dobór przestrzeni ujęć i przestrzeni montażowej i dźwiękowej, krótko
mówiąc odpowiada mi jego podejście do szeroko pojętej wizualizacji przestrzeni scenograficznej!
Harry Potter w ujęciu Tima, mówisz? Odważne przedsięwzięcie!Film by nie zarobił milionów, ale na pewno
przekraczałby granice wizualne i estetyczne o jakich nie śnili nawet aktualni twórcy Harrego Pottera! W
nowym Potterze kreacja Carter była jak zwykle zjawiskowa, pewnie przez jej histeryczność i paranoiczność,
a także niezwykłą umiejętność dotarcia do widza dzięki bodźcom, które uruchamiać potrafi tylko ona (już w
"Podziemnym kręgu" potrafiła wyzwolić tą demoniczność!).
"Burn after reading" widziałam w kinie, a później ze trzy razy na dvd. Nie jest to najlepszy film Coenów,
zwłaszcza że oni też mają w zwyczaju popadać w pewną tendencyjność, ale rola Pitta jako idioty rewelacja!
(dla mnie TOP Pitta to jest na pewno: "Kalifornia", "Wywiad z wampirem" - choć numerem jeden wśród
wampirów zawsze będzie dla mnie Gary Oldman i jego Dracula z 1992 roku; "Siedem", "12 małp",
"Podziemny krąg", "Przekręt", "Spy game" - nie koniecznie w tej kolejności. "Troji" nie znoszę i nigdy nie
przekonam się do tego filmu)...
Zboczyliśmy nieco z tematu, ale ja już tak mam!;)
no Helena jako Bellatriks genialna jest tylko że szkoda że jej tak mało było a wogóle to ten ostatni Harry to już lekka przesada była, nigdy im nie wybaczę, że nie dali sceny w myśloodsiewni z matką i dziadkiem Voldemorta i wogóle za bardzo się skupili na tych "wątkach miłosnych" jeśli to tak można nazwać;p ja to bym chciał żeby więcej było śmierciożerców i Voldemorta(ciemna strona serii o Potterze zawsze mi się bardziej podobała:p) i do tego idealnie by pasował Burton z tym jego geniuszem mroku:) no ale cóż póki co mogę polegać jedynie na mojej wyobraźni jak zwykle zresztą. A na Alicję to przyjdzie jeszcze trochę poczekać ale to dobrze- zdążę jeszcze przeczytać bo mimo że z dwa razy zaczynałem to nigdy nawet do połowy nie doszedłem, nie wiem może trafiłem na złego tłumacza ale styl mi się strasznie nie podobał no ale teraz to już będę musiał przeczytać ;)