Ale dla mnie jest najbardziej przecenianym muzykiem w Polsce. I to na filmwebie jest głupie, że najlepsze oceny mają ci, którzy mają role tylko jako "on sam"
Kaczmarskiego się nie da przecenić! Całkowicie zasłużył na uwielbienie:)
A, że na Filmwebie ma niezasłużoną ocenę, to prawda. Jego wkład w kinematografię nie był aż tak wielki. Nie zmienia to faktu, że sam dam mu 10 - no bo gdzie indziej miałbym go docenić?
ps. role jako "on sam" nie mają tu wielkiego znaczenia, chodzi raczej o muzykę filmową.
ave Kaczmarski
JK jest nawet niedoceniany, mało osób w Polsce potrafi chociażby poprawnie zinterpretować "Mury", ale wiem do czego pijesz, do tego, że w pewnym okresie twórczość jego zmieniła styl i charakter, większość uważa, że na gorszy - ja też - jednak nadal była to ponadprzeciętna twórczość, bardziej o charakterze egzystencjalnym niż jak wcześniej wolnościowym. Osobiście mógłbym zarzucić JK niekonsekwencję w poglądach zawartych w piosenkach, a inną postawę po 90', współpracę ze środowiskiem Adama M. popieranie UE, która przypomina twór light ZSRR i ogólnie to, że nie był dobrym mężem, ale to co wniósł zasługuje na uznanie.
Jakiej dyskusji? Wszyscy piszą, że Kaczmar jest znakomitym muzykiem (broń Boże, nie twierdzę inaczej) - gdzie tu wymiana poglądów? Poza tym zwyczajnie poprosiłem o zinterpretowanie "Murów".
Myślę że takie zarzuty jakie przedstawiliśmy z kolegą tjkev są dość poważne co do twórczości Jacka. Opinia o nim prezentowana u założyciela tego wątku też jest dość nietypowa, myślę, że spokojnie można mówić o dyskusji.
Prawidłowa interpretacja "Murów" jest prosta, w swojej dosłownej płaszczyźnie odnosi się do Katalońskiego pieśniarza Lluisa Llacha, który wykonuje utwór L'estaca bodaj w 76 na stadionie w Barcelonie. Kaczmarski te nagranie ( http://www.youtube.com/watch?v=vNSKik-Tuv0 ) otrzymał od swojego kolegi, myślę, że jak obejrzysz te nagranie to nie będę musiał wyjaśniać przeogromnych emocji, które z niego płyną. Jacek dysponując tym nagraniem opisał utwór, śpiewaka, sytuację polityczną, oraz swoją wybitną niechęć do ruchów masowych.
To Llachowi palili tysiące świec, to ten tłum na pamięć znał pieśń i śpiewał ją kiedy Llach z powodu cenzury wygrywał samą melodię.
Jacek potem powiedział, że sama piosenka wywróżyła swoją historię. Paradoksalnie stała się symbolem ruchu do jakich Jacek wyraził się w niej krytycznie, i ta warstwa murów jest moim zdaniem najważniejsza, bo w obu przypadkach prawdziwe stały się słowa ostatniej zwrotki piosenki Jacka.
Ponadto bardzo powszechnym błędem jest mówienie, że mury to tłumaczenie utworu l'estaca, ale jeżeli przeczytałeś ze zrozumieniem poprzedni mój akapit to pewnie to już wiesz. Jeśli to krótkie wyjaśnienie Cię niestatysfakcjonuje, bądź jest niejasne, to napisz, a ja bardziej pomogę.
Jestem usatysfakcjonowany, naprawdę :) rzeczywiście znalazłem się w ciemnej większości osób nieznających prawdziwego znaczenia. Dziękuję :)
Myślę, że warto zobaczyć również te nagranie http://www.youtube.com/watch?v=o4g_Og3EiUM
Jest w mojej opinii lepsze i mocniejsze w przekazie.
Dodatkowo zamieszczam tłumaczenie L'estaca http://www.youtube.com/watch?v=OU6US73XaFQ
Pierwsza zwrotka to cytat od 1:30 zaczyna się polska część pieśni.
Myślę podobnie. Niezwykle cenię Kaczmarskiego, ale nie za "całokształt', broń Boże nie za światopogląd, a przede wszystkim za jego twórczość. Czyli za to, za co - wnioskuję z wywiadów z nim - zapewne chciałby być ceniony. Tylko tyle... i aż tyle. Cały ten cyrk z "Murami" sprawia, że dla mnie Jacek to postać nieco tragiczna - sam zresztą często wspominał o tym, jak bardzo irytowała go ta nietrafna interpretacja jego tekstu. Co do jego znajomości i działań po '89 - absolutnie nie pochwalam, a wręcz przeciwnie. Właśnie to rujnuje mi pozytywny obraz Kaczmarskiego. Może nie do końca był świadom tego, w jakim towarzystwie się obraca? To też smutne, jakkolwiek by było - historia oceni. Swoją drogą jestem niezmiernie ciekaw tego, jak dziś byłby postrzegany przez opinię publiczną, gdyby na pewne sprawy potrafił patrzeć tak samo trzeźwo jak np. Herbert - i gdyby podobnie jak Herbert, którego skądinąd bardzo przecież cenił, miał odwagę o tym mówić. Jestem skłonny zaryzykować twierdzenie, że gdyby nie przyjacielskie kontakty ze środowiskami pewnej gazety dla narodu tubylczego, to Kaczmarski mógłby dziś nie występować w świadomości Polaków przede wszystkim jako "bard Solidarności", czy jakie tam bzdurne etykietki się mu przyszywa... a ciężko zaprzeczyć, że przecież tego właśnie pragnął. Moim zdaniem Jacek - nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji - dokonał paru niewłaściwych wyborów i właśnie dlatego uważam go za postać tragiczną.
Jako muzyka się go nie dało przecenić, podobnie jako poety. Za to jako filmowca... Cóż, prawdę mówiąc, wpisałem w wyszukiwarce "jacek kaczmarski" mając nadzieję na jakiś film O NIM ;)
Miarą Jacka Kaczmarskiego nie jest sama muzyka a cały warsztat. Teks, muzyka, wykonanie - to potrafi niewielu. Kaczmarski to [nadal] wielki poeta, komentator wydarzeń historycznych i sztuki. Takich jak on zostało niewielu, a szkoda...wielka szkoda.
Warsztat. Żeby rozumieć jego wiersze/piosenki to nieraz trzeba trochę poczytać, poszukać, pooglądać. Sam pisał, sam wykonywał, niewyobrażalnie wspaniale. Drugiego takiego nie będzie.
Dlatego wciąż szukam i czytam, słucham, oglądam, a wciąż nie mogę się nadziwić, że można z taką łatwością pisać poezję i tak niesamowicie ją przekazywać. Pozdrawiam ;)