(333
przynajmniej mialam pewnosc ze tu zajrzycie...
Jakie laski lubi Jake?
czy myslicie ze dba o paznokcie u nog?
chodzi z natalie portman?
czy zakochal sie w Heath Ledger?
LUDZIE! czy wy naprawde nie macie o czym rozmawiac na tym forum? co was obchodzi co on robi, je z kim jest spi i po co? jestescie fanami/fankami jego pracy, filmow, talentu czy jego zycia prywatnego? czy gdyby okazal sie gejem, nagle okazalo by sie ze jest kiepskim aktorem? czy gdyby zaczal chodzic z jakas aktorka ktorej nie lubicie, nagle Jake bylby feee?ok jest przystojny tego nie da sie ukryc ale co to ma do rzeczy?! dziewczyny, i tak nie macie szans, dobrze o tym wiecie a wypisujecie brednie. jezeli powiedzialby ze lubi slodkie blondynki albo zarozumiale brunetki to co? od razu zdobywacie punkty? heh... wypisujcie sobie takie rzeczy na temat nie wiem... chada michaela murraya czy innego jessy'iego metcalfe ale uszanujcie fakt ze jake jest przede wszystkim AKTOREM a nie bozyszczem nastolatek. on gra w FILMACH, nie w produkcjach typu High School Comedy. Pogadajcie w koncu o jego pracy, dorobku a nie o glupotach w stylu (ranking filmow w ktorych Jake zagral geja i dlatego na bank nim jest)
badzcie madrzejsci od brukowcow. dzieki.
pozdrawiam prawdziwych fanow Jake a nie tych, ktorzy widzieli jeden film i mysla ze wiedza co on potrafi.
Taka juz ludzka natura.
Myślę, że będąc fanem aktorskich kreacji, jest sie też fanem osoby, która daje im życie. To normalne, że sa osoby ciekawe tego jak tam sobie poczyna taki Jake. Jeśli nikomu nie robi to krzywdy, nie ma po co pisać i apelować o bezwzględną bezinteresowność względem (tutaj) Gyllenhaala. Nieciekawa sytuacja jest wtedy, kiedy do akcji wkraczają twory zwane paparazzo i plotkarska machina, ale to inna historia...
Jakoś niezbyt wiele osób kwapi się do komentowania tego tematu, zapene dlatego, że ktoś wreszce wszystkim przygadał. Dla mnie to jest żałosne - te wszystkie tematy i gdybym była moderatorem, to bym je skasowała. Niestety, forum swieciłoby wtedy pustkami. Ale szybko bym to zmieniła. Ja uwielbiam Jake' a Gyllenhaala, ale jako aktora. Uważam, że jest świetny, a "Tajemnica Brokeback Mountain" powinna była dostać Oscara za najlepszy film. Tak samo Jake. Uważam, ze jeśli spodoba się komuś nie jak aktor, tylko...wiadomo jak, to nie powinien mieszać dwóch tych wóch rzeczy - jego wyglądu, tego czy jest przystojny czy nie, z tym, jak gra, jak pracuje. Czy brzydki lekarz źle leczy? Czy przystojny lepiej? Wiem, ze aktorstwo jest zawodem, w którym wygląd zewnętrzny jest bardzo ważny, ale nie każdy, kto jest taki piękny, jest automatycznie utalentowany. Wystarczy spojrzeć na Orlando Blooma. Jest przystojny, dziewczyny za nim szaleją, ale czy to czyni go dobrym aktorem? Nie mówię, że jest okropny, sama lubię filmy z nim, ale raczej nigdy nie trafi do pierwszej ligii. A Anthony Hopkins? Nie można powiedzieć, żeby był "Misterem World", a aktorem jest pierwsza klasa. Czy nie mam racji? Nie twierdzę, że jedno wyklucza drugie, że nie można dobrze się prezentowac i dostac Oscara, nie. Ale nie powinno się wywyższać wyglądu zewnętrznego nad to, jak ktoś gra.
Myślę, (ale nie popieram) że ciężej jest opisać czyjeś zdolności aktorskie. Na wyrażenie czyjegos wyglądu powstało tyle przymiotników..;)
Wygląd aktora jest rzeczą nieodzowną, stąd ten holywoodzki bieg ku cielesności i skupienie na wyglądzie. Nie piszę, że zdolności aktorskie( które niewątpliwie Gyllenhaal posiada) są mniej istotne, ale wygląd jest jak scenografia, nadaje obrazowi konkretny wyraz.
Poza tym, większość osób piszących jest konsumentami filmów, i nie delektuje się nimi w kawałkach tylko połyka w całości, czasami zauważając jakiegoś ładnego pana, bądź panią.
Nie potępiam tego, bo nie ma odgórnego nakazu aby każdy interesował się kinematografią i analizował filmy, bądź zdolności aktorskie. Ja lubie się "zagłębić", ty może też, ale nie wszyscy. Stąd ten post.
pozdrawiam!
ja rowniez kocham kino dlatego denerwuje mnie gdy ktos nie dostrzega w filmie filmu a 'niezla dupe'. Ok ja po prostu wymiekam widzac eda Nortona na ekranie ale dla mnie przede wszystkim jest genialnym aktorem a nie partia do (nie)wziecia. i jasne ze ludzie moga interesowac sie co sie dzieje z ich idolami tak jak np z Gyllenhaalem ale do kwestii aktorkich powinno sie to ograniczac. pytanie 'dlaczego Jake od tygopdni nie goli brody (a z takim spotkalam sie juz na jakims forum innym) nie jest zbut istotne..
co do wygladu. wezmy np mistrzow w tym fachu. Al Pacino- geniusz, kazdy to widzi ze facet zna sie na rzeczy i to co robi robi doskonale. wyglada jak amant? jest przystojny jak Josh Hartnett przypuscmy? wg mnie daleko mu do opinii 'przyystojnego'. albo De Niro. sam kiedys powiedzial ze na status amana nie ma co liczyc. i nikt nie wymaga od niego zeby lepiej wygladal. wszyscya to wymagamy a raczej oczekujemy kolejnych genialnych rol na koncie. zeby nacieszyc oko jego warsztatem, nie piekna gladka buzia :) i czy ludzie interesuja sie zyciem prywatnym obu panow? pytaja na okolo z kim sypia i dlaczego? nie.
i tylko o to mi chodzi. zeby w aktorze widziec aktora- czlowieka ktory poswieca swoje zycie prywatne po to zeby dac radosc takim jak my. ludziom ktorzy kochaja kino. ale wiekszosc tego nie docenia. i zamiast cieszyc sie tym ze mozemy ogladac jego postepy na ekranie, plotkujemy, domyslamy sie i szperamy w zdjeciach paparazzi.
pozdrawiam serdecznie
Mie jeden przesłodzony laluś próbował już swoich sił w filmie, ale powodziło mu się tylko dlatego, że napalone nastolatki widziały w nim obiekt godny pożądania. Nie jesed przystojniak próbował grać i nie jeden "nieprzystojniak" (nie wiem jak to inaczej określić :-)) zagrał lepiej od niego - ciekawiej, bardziej interesująco... Po prostu zagrał, a nie pozował.