taka bitewna zadziora, nie tylko tępak z cepem zamiast dłoni. troche arogancji, trochę zabójczego genu, wiecie - Wolverine robiący to, co umie najlepiej, czy Frank Castle strzelający w głowę z armaty na wszelki wypadek.
u nich zabijanie to nie tylko wojaczka, obowiązek, misja itd.
to przede wszystkim smykałka i chęć sprawdzenia, czy wróg umie krwawić.
poza tym gość jest fizycznie bogiem. a Kulę w Łeb dla mnie uratował ( to podrzucanie siekierką; jeszcze chwila w finale, a złamałbym Slyowi miotłę za kołnierzem haha).