Prom Heweliusz wpada w środek potężnego sztormu. Załoga i pasażerowie toczą dramatyczną walkę o przetrwanie, a ich rodziny na lądzie próbują ujawnić prawdę o katastrofie.
Próżny prezenter telewizyjny i ufolog z małego miasteczka próbują odkryć pochodzenie rzekomych kosmitów, wywołując w kraju burzę wątpliwości i masową zmianę przekonań.
Młoda dziennikarka prowadzi śledztwo, które może wstrząsnąć nie tylko jej rodziną, ale całym krajem. Uważa, że to co służby kwalifikują jako nieszczęśliwy wypadek, w rzeczywistości było precyzyjnie zaplanowaną zbrodnią.
Dawid, dawny pseudokibic, powraca do kibicowskiego półświatka jako wtyczka Dzikiej, kiedyś kumpeli z chuligańskiej ferajny, a obecnie policjantki. Jeśli nie będzie współpracował z glinami, jego brat, herszt kiboli, na lata trafi za kratki.
Robert, młody milicjant "z zasadami", wpada na trop seryjnego mordercy gejów. W toku śledztwa poznaje Arka. Postanawia wykorzystać go jako informatora, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo ta relacja wpłynie nie tylko na jego pracę, ale także życie osobiste.
Bohaterami filmu są trzej przyjaciele po trzydziestce: Albert, Marcin i Jacek, koledzy z dzieciństwa, outsiderzy, którzy wciąż mieszkają z rodzicami w tym samym bloku na obrzeżach miasta. Przez lata trwają w specyficznej przyjaźni, chociaż nie zawsze popycha ona ich życie do przodu.
Wydalony z Uniwersytetu Warszawskiego student prawa, zostaje przyłapany na plagiacie. Postanawia jednak ukrywać ten fakt przed światem i nadal pobiera pomoc finansową od państwa Krasuckich.
Powiązane historie o kobietach, które próbują się odnaleźć w dystopijnej przyszłości — świecie seksu jako obowiązku, emocjonalnej represji i patriarchalnej dominacji.
Podczas powodzi stulecia w lesie na powierzchnię wypływa kolejne ciało, a wraz z nim korupcja, przekręty z lat 90. i długo skrywane tajemnice z czasów II wojny światowej.
Pracujący za granicą Adam niespodziewanie wraca do rodzinnego domu na Boże Narodzenie. Nikt z krewnych nie spodziewa się, jak wielki wpływ na ich życie będą miały dalsze wydarzenia wigilijnej nocy.
Dwie kobiety, Kalina i Fretka, zostawione przez swoich partnerów zakładają firmę, w której chcą zajmować się rozwiązywaniem problemów z niewiernością facetów. Gdy ta pierwsza ma uwieść coacha Macieja, cały plan spala na panewce.
Jak to się robi, najnowszy film nominowanego do Oscara reżysera, Marcela Łozińskiego, to prowokacyjny obraz nadwiślańskiego modelu demokracji, ironiczny a zarazem przerażający portret polskiej sceny politycznej. Łoziński przez trzy lata przyglądał się realizacji eksperymentu, zorganizowanego przez największego polskiego specjalistę od marketingu politycznego i mającego udowodnić, że każdego można doprowadzić na szczyty władzy. W epoce kiedy skład polskich elit politycznych pozostawia wiele do życzenia, Marcel Łoziński z gorzkim uśmiechem na twarzy pokazuje, że "rząd dusz" to jedynie parę zgrabnych socjotechnicznych tricków. Łoziński opowiada o świecie, w którym cynizm i polityczna skuteczność ważą więcej niż jakiekolwiek idee, a partyjne barwy są jedynie mniej lub bardziej malowniczym dodatkiem do koloru, kupionego pod okiem specjalisty od wizerunku, krawatu. Efekt chłodnej obserwacji Łozińskiego jest tyleż komiczny co porażający. Tymochowicz, niczym producenci osławionego Big Brothera, organizuje casting i wyłania kilkanaścioro ludzi, którzy pod jego okiem mają poznawać tajniki psychologicznego wpływu na "tak zwane masy". Przez trzy lata prowadzi ich przez meandry polskiej polityki, tak by jeden z nich sięgnął szczytów władzy. W trakcie tej dwuznacznej gry kolejni uczestnicy wykruszają się, ponieważ muszą stawić czoła coraz bardziej cynicznym i makiawelicznym zadaniom. Jednak ci najbardziej wytrwali, wspierani przez wszechwiedzącego Tymochowicza, rozpętują uliczne demonstracje, sieją zamęt w politycznych kuluarach, zawstydzają baronów SLD i negocjują z przewodniczącymi. W rezultacie mamy tu do czynienia z jednym wielkim "semantycznym nadużyciem", któremu przyświeca znane skądinąd hasło, że przecież "ciemny lud to kupi".
Obraz młodego małżeństwa amerykańskich Amiszów, którzy osiedlili się na polskiej prowincji. Mimo spartańskich warunków, decydują się na liczne potomstwo, starając się udowodnić, że źródłem szczęścia jest nie stan posiadania, ale relacje między ludźmi oraz powierzenie swego losu Bogu.
Na początku lat 90-tych milicjant Siergiej Torow jechał trolejbusem i jak twierdzi doznał objawienia.Zrozumiał, że jest Chrystusem, przyjął imię Wissarion. W syberyjskiej tajdze zbudował ze swoimi wiernymi Miasto Słońca, które ma dać początek nowej cywilizacji. Bohater filmu - Igor Nowikow - jest jednym z 5 tysięcy wyznawców i uczniem Wissariona.
Film dokumentalny poświęcony Jeremiemu Przyborze, współtwórcy, obok Jerzego Wasowskiego, legendarnego Kabaretu Starszych Panów - programu, który po raz pierwszy pojawił się na telewizyjnych ekranach w 1958 r. Co roku jego autorzy przygotowywali dwie premiery, w sumie powstało 16 programów, z których ostatni ukazał się na antenie w lipcu 1966 r. Jerzy Wasowski, kompozytor muzyki do niezapomnianych piosenek Kabaretu..., zmarł w 1984 r. , Jeremi Przybora odszedł w 2004 r. W filmie Jeremi Przybora wspomina lata pracy nad legendarnym programem i późniejsze okresy swego życia, ale sięga też myślami do przedwojennego świata swojego dzieciństwa i młodości, którego klimat wpłynął zapewne na charakter Kabaretu Starszych Panów.
Ten film ma w sobie coś z "Kartoteki" Tadeusza Różewicza. Tyle że to nie teatr. A łóżka są dwa. Te łóżka są najważniejszymi meblami w ciasnym mieszkanku na warszawskiej Ochocie. Ważny jest też stół. Dźwiga na sobie wszystko co najpotrzebniejsze i co powinno leżeć w zasięgu ręki. Właściwie, pokój jest tak mały, że w zasięgu ręki znajduje się tu niemal wszystko co przez lata nagromadziło się na półkach i po kątach, znacząc kolejnymi warstwami upływ czasu. Jedno z łóżek obudowano ortopedyczną konstrukcją. Drugie jest zupełnie zwyczajne. Na pierwszym spoczywa Bernard Dobrowolski. Na drugim jego ojciec -Dominik. Bohaterowie filmu są skazani na leżenie. Syna unieruchomiły nakładające się na siebie schorzenia, które zdeformowały mu ciało i odebrały władzę w nogach. Ojca obezwładnił wylew krwi do mózgu. Najpierw Dominik opiekował się Bernardem. Teraz Bernard ze swego łóżka czuwa nad Dominikiem, by starał się ruszać, odzyskiwać względną sprawność. Czasem rzuca mu banana, by zaspokoił głód nim przyjdzie pielęgniarka i poda im posiłek. Przez ten niemiłosiernie ciasny i zagracony pokój przewija się - w co aż trudno uwierzyć - mnóstwo, jak na ten metraż, osób (jakże trudne zadanie miał operator Jacek Petrycki!). Bliscy, pielęgniarka, znajomi, lekarz, dziewczyny, jakiś domokrążny sprzedawca męskich wód toaletowych nie mający pojęcia o tym, co oferuje... Z rozmów z nimi wyłaniają się osobowości i strzępy przeszłości obu mężczyzn. Dominik miał sześć lat, gdy w jednym tygodniu stracił oboje rodziców. Trafił do Niepokalanowa. Został zakonnikiem. Otrzymał święcenia. Pewnego dnia wpadł na pomysł, by handlować dewocjonaliami (jeszcze sporo zostało mu ich do dziś w różnych pudełkach i pudłach). Na jednym z odpustów poznał dziewczynę. Ponoć zakochał się w niej bez pamięci, choć dziś utrzymuje, że wcale nie aż tak. W każdym razie postanowił zdjąć habit. Poczekał aż papież zwolni go ze święceń i ożenił się. Teraz ma już 84 lata, jest wdowcem i ma czworo dzieci - córkę i trzech synów. Bernard, jak widać na starej fotografii, był początkowo zdrowym chłopcem. Kiedy o sobie dała znać nieuleczalna choroba? Lekarz przychodzi wstrzykiwać mu lekarstwa w stawy ciągle sprawnych rąk od ponad dwudziestu lat... Tak czy inaczej do szkoły chodził normalnie. W liceum zaczął fotografować, głównie piękne dziewczyny, co jest jego pasją i specjalnością do dziś. Fotografuje je leżąc w łóżku, a one najwyraźniej są pełne uznania dla jego profesjonalizmu. Zresztą Bernard Ben Dobrowolski nie rozstaje się z aparatem. Jest ciągle aktywny. Dokumentuje wszystko: postępy ojca w rehabilitacji, wizyty znajomych, zabiegi lekarza... Ojciec i syn, ciągle z konieczności razem, żyją w fascynującej symbiozie. Z uporem i godnością walczą z fizycznymi ograniczeniami i słabością. Bernard, choć tak doświadczony przez los, zdumiewa energią swoistym wigorem i humorem, a zwłaszcza troską o ojca. Jest wrażliwy i delikatny, a zarazem twardy. Dopiero kiedy Ryszard Zawistowski i Wiktor Zydroń - kumple z dawnych dobrych czasów i wieczorów w "Stodole" - zagrają mu na puzonie i bandżo specjalnie skomponowanego dla przyjaciela bluesa... Katarzyna Maciejko-Kowalczyk pokazuje człowieczeństwo i siłę międzyludzkich więzi poddane bardzo ciężkiej próbie. Jej uwięzieni w łóżkach bohaterowie znajdują się w sytuacji zdawać by się mogło beznadziejnej i nie do zniesienia. A przecież z tego filmu tchnie optymizmem nie tak często oglądanym na ekranach telewizorów. Docenili to w paździeniku tego roku jurorzy na 42. Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Lipsku. "Benek blues" został uhonorowany prestiżową nagrodą Telewizji Niemieckiej MDR