tak go przyćmił, że aż się w nim zakochał 9 lat temu :) od tamtej pory, co najmniej raz w roku muszę popatrzeć na rzeczonego Comodusa :D
i do tej pory za bardzo nie wiem o co tak na prawdę w tym filmie chodzi :D
Fakt genialna rola i genialnie zagrał Comodusa , ale z tym stwierdzeniem że przyćmił Russella to lekka przesada. Uważam iż oboje odegrali swe role znakomicie i nie ma co ukrywać to były raczej ich role życia. Choć nie wiadomo co przyniesie im los , lecz czy coś równie widowiskowego i genialnego jak GLADIATOR - wątpliwe ...
Pozdrawiam Nati ;d
Nie zgadzam się... Na pewno to nie była rola życia Crowe'a, skoro rok później genialnie zagrał w "Pięknym umyśle". A co do Gladiatora, to Phoenix chyba faktycznie Russella trochę przyćmił, aczkolwiek trzeba przyznać, że miał o wiele ciekawszą i też bardziej wymagającą rolę (szkoda że skończyło się tylko na nominacji do Oscara). Tak czy inaczej, aktorstwo obu jest w tym filmie na wysokim poziomie.
Zdecydowanie przyćmił Crowe'a, choć Russel też się dobrze spisał. Jedna z ostatnich scen, w której szantażuje swoją siostrę skojarzyła mi się nawet z kreacją Nicholsona w "Lśnieniu". Nabrałem dzikiej ochoty na pozostałe filmy z tym aktorem. Znacie jakiś film, oprócz "Gladiatora" naturalnie gdzie gra czarny charakter.
Niestety obawiam się, że to jedyny tak wyrazisty czarny charakter ( o ile nie jedyny czarny charakter w ogóle, ale to sprawa dyskusyjna) w dorobku Phoenixa. Ale warto obejrzeć inne filmy z jego udziałem, bo to naprawdę świetny aktor i sprawdza się nawet w rolach, w których nie musi nikogo porównywać do pracowitych pszczółek z miną seryjnego mordercy.