Wielki szacunek za takie filmy jak "W paszczy szaleństwa", "Coś", czy "Oni żyją" (ostatnio też "Cigarette burns" z serii Masters of horror), ale to co ostatnio robi to straszna kiszka. Czyżby komercja? - niewiem. Pozostaje tylko mieć nadzieję że wróci jeszcze do formy i zrobi kilka dobrych filmów przed śmiercią (nie to żebym mu tego życzył, ale bądźmy realistami - ma bliżej niż dalej...).