Piszcie, co chcecie, ale FACHU pani Rosłaniec trudno odmówić. Lubi kolory. Opowiada
sprawnie i z biglem, aktorów prowadzi wzorowo, ma wyczucie dialogu ulicy. No i doskonale
wyczuwa społeczne nastroje. Mówi o tym, co jest bieżące. Najpierw "GALERIANKI", teraz "Baby
blues".
KRYSZTAŁOWY NIEDŹWIEDŹ w Berlinie dla "Baby blues" też daje do myślenia. Nie wiem, co
to za nagroda, ale dowodzi entuzjazmu ze strony zach. Może coś z nami, Polakami jest nie tak,
że nie potrafimy spojrzeć na siebie krytycznym okiem. Pani Rosłaniec obchodzi się z młodym
polskim pokoleniem bez ceregieli. To nie współczujący Jan Komasa w "Sali samobójców",
który trochę na siłę i za wszelką cenę występuje w obronie hipsterów i facebooków. Rosłaniec
też próbuje zrozumieć młodzież polską, ale dla bezmyślności i głupoty nie ma litości. Bo i po
co? I ta bezkompromisowość robi wrażenie. Szczere.
Taka optyka jest zdrowsza, lepsza, bardziej terapeutyczna. Może tym dzieciakom potrzebny jest
taki kop. A nie głaskanie po główkach i tzw. bezstresowe wychowanie. Na to już za późno. No i
trzeba sobie na to zasłużyć.
Czekam na więcej!