Co dobitnie wyszło w "Listach do M.". Nawet Małaszyński potrafił tam zagrać poprawnie, nawet dzieci nie straszyły, Zielińska zaś pokazała zupełny brak talentu.
W jakimś "M jak Miłość" może i ujdzie, natomiast od prawdziwych filmów powinna się trzymać z daleka.