Led Zeppelin

9,1
7 ocen muzyki
powrót do forum osoby Led Zeppelin

Mam tylko 3 ich albumy: 2,4 i Houses of the holy, ale śmiało moge powidzieć, że jest to jeden z najlepszych zespołów w historii muzyki.
Wyprzedzają ich pewnie tylko Floydzi i Queen. Także brązowy medal dla Led Zepów.

Spinoza

Led Zeppelin IV to nie album. To poezja...

hodak

Racja Roxie, cholera masz rację, tylko Queen i Pink Floyd ich wyprzedzaja :D Pozdrawiam fanów dobrej muzyki :)

donZabol

uwielbiam i Queen i Pink Floyd ale to troszke inny rodzaj muzyki - oczywiscie sa gitarowki ale te grupy uzywaly np. chorkow czego nie ma w utworach LZ - swoja droga Led Zeppelin to moja ulubiona kapela - jak ja zaluje ze nie bylem wczoraj na o2 arena w Londynie ehhh...

Vin_McQueen

Plant i spółka to geniusze... ale najlepsza jest płyta Led Zeppelin II. :-) A Floydzi im do pięt nie dorastają.

rockkrystian

Zeppelin to wspaniała muzyka, a Floydzi to czysta sztuka :)

donZabol

Podobnie jak u Zeppelinów niektóre płyty, czy kawałki są wspaniałe, tak u Floydów tylko niektóre longplaye (pojedyńczych kawałków pod uwagę nie biore, bo u Floydów bardzo liczy się to jak ze sobą współgrają) są czystą sztuką.

Sztuką, czy czystą, rockową poezją mogę nazwać psychodeliczny Piper at the gates of dawn, klimatyczne The Wall, czy genialny Dark Side of the Moon. Natomiast nawet u Floydów zdarzały się słabizny, lub zwykłe przeciętniaki takie jak Ummagumma, czy Momentary Lapse od Reason.

Zeppelinów cenię bardziej, bo mieli oni niepomiernie większy wkład w świat muzyki, jak tez dlatego, że przez całą karierę reprezentowali równy, fantastyczny poziom. Nie mówiąc już o tym, że ich muzyka o wiele bardziej do mnie przemawia. Nie zrozumcie mnie źle... ja Watersa i spółkę naprawde ubóstwiam, ale nie tak jak kiedyś (co spowodowane jest nadmiarem słuchanej przez nich muzyki).

rockkrystian

Owszem Floydzi mieli przeciętne albumy, przeciętne kawałki.Jednak ja bym nie nazwał akurat momentary przecietynm albumem, ale poprostu dobrym solidnym (z perełką w postaci - sorrow :D) Ciekawie można zaobserwować ich rozwój na przestrzeni kolejnych albumów.

A Zeppelini to wielkie BUM, od razu konkretnie wystartowali, w swoim utwierdzonym, nie powtarzalnym stylu. Wiadomo, że wkład mieli poookaaźnyyyy.
Jednakże tak jak do ciebie bardziej przemawiają Zeppelini, tak do mnie floydzi. Po prostu dla mnie przekraczają tą granicę muzyki, trafiają prosto w duszę, poprzez totalnie nie banalne teksty (jeżeli chodzi o watersa), proste acz sugestywne kompozycje, doskonale wyważone i przemyślane z niesamowicie ekspresyjnymi solowymi partiami Gilmoura. Jedyny zespół który mimo iż wielokrotnie słuchany, nadal przyprawia o dreszcze, wywołuje ogromne emocje. Ciężko jest to wszystko wytłumaczyć. Trzeba to poczuć i zrozumieć.

Są zespoły, które dają rozrywkę,pozwalają się wyżyć, potańczyć, które wprawiają w chwile zadumy, które poprostu są miłe dla ucha, a Pink Floyd to to co daje oczyszczenie, dociera do wnętrza człowieka, mówi o ludzkich sprawach, obnażają nasze słabości, nasze błędy, może nie wskażą drogi, ale ukażą problem.

Ktoś powie, że moze to lanie wody, pitolenie w bambus. Ja tylko prostym jezykiem opisuję tylko marny procent tego dlaczego tak cenię Floydów.

donZabol

O tak... jeśli chodzi o dojrzewanie muzyczne to Floydzi (wspólnie z Beatlesami) są najlepsi. :) Od eksperymentów do wyrobienia własnego niepowtarzalnego stylu, który mieli przez całą karierę i drogi, z której nomen omen - nigdy nie zeszli. A co do Sorrow to ten kawałek nigdy za bardzo do mnie nie przemawiał.

Prostymi kompozycjami też bym ich nie nazwał. Fakt, że nie byli tak szaleni z tą progresją jak Emerson, Lake&Palmer, nie grali tak zróżnicowanej muzyki jak King Crimson, ale ich muzyka była naprawdę bardzo, bardzo ciekawa i niebanalna, podobnie jak solówki Gilmoura, którego swoją drogą nie trawiłem nigdy. Watersa ubóstwiam, jego teksty rzeczywiście są doskonałe (W Echoes według mnie pokazał kawał genialnej poezji - sama muzyka też doskonała) i uważam, że wspólnie ze świętej pamięci Wrightem mieli największy wkład w muzykę zespołu.

Są również zespoły takie jak Led Zeppelin, dające czystą rozrywke, pozwalające zastanowić się nad ich muzyką i naprawdę wprawiające w osłupienie. Ich muzyka jest dzika, genialna i cholernie intrygująca. Grali wszystko... od ballad rockowych (Stairway to heaven), poprzez totalny szał (Whole Lotta Love), czy covery (Dazed and confused - jeden z lepszych w historii), aż po rock progresywny (Kashmir). Wszystko im wychodziło. :-) Co nie zdarza się często. Floydzi tak różnorodni nie byli.

Długo by mówić o tych dwóch fantastycznych zespołach. Każdy inny, a jednak oba wniosły strasznie wiele do muzyki i każdy na swój sposób był genialny. Odczucia jak widać też zostawiają bardzo podobne. :)

rockkrystian

Właśnie to też bardzo cenię w Zeppelinach, tą różnorodność. Mieszanie gatunków, zachowując jednocześnie własny styl. Nawet reggae grali jak w d'yer mak'er :P

Mam nadzieję, że zagrają jeszcze koncert, chociażby w Anglii :P Wtedy biorę kredyt i jaaaadę :D :P

donZabol

No, a kto przy zdrowych zmysłach nie chciałby pojechać?! ;-) Mnie nie bylo na Claptonie, choć mieszkam w Gdańsku... ponoć zagrał zajebiście :)... byłem za to na Gilmourze, który dał, z kolei, strasznie marny koncert. I gdzie tu sprawiedliwość? ;)

W lipcu Open'er... czekam z niecierpliwością. ;-) Bilet już kupiony. :)

rockkrystian

No to fajną masz miejscówę :P na oba koncerty chciałem się wybrać, ale nie znam osobiscie nikogo kto by na tyle słuchał Claptona i Floydów/Gilmoura żeby jechał na koncert. Więc samemu nie uśmiechało mi się jechać prze z pół Polski. A teraz żałuje :P

Nie widziałem całego koncertu Gilmoura w Gdańsku, ale nie ktore kawałki wyszły tylko dobrze, poprawnie. Natomiast bardzo podobąło mi sie wykonanie Great Day for Freedom i ubóstwiam wykonanie Echoes :D

użytkownik usunięty
donZabol

NO FACEEEEEEEET TO PISZ DO MNIE (ZGIERZ) - WIELOKROTNIE MIAŁEM TEN SAM PROBLEM ......że nie chciało się samemu jechać