Leonardo DiCaprio to bardzo utalentowany aktor, gra świetnie praktycznie każdą swoją rolę czym tylko potwierdza swój ogromny talent i zdolności.
A ja nie jestem w stanie go strawić na ekranie...
No nie mogę na niego patrzeć. Prócz ról czarnych charakterów, bo zwyczajnie mogę nie pałać do niego sympatią bez wyrzutów sumienia.
W Django Tarantino czekałam aż go w spektakularny sposób ukatrupią...
Przez tą moją irracjonalną niechęć, tracę sympatię do granych przez niego postaci.
I nie chodzi o to, że go nie lubię, bo gra "złe postaci" zbyt dobrze, bo Joaquin Phoenix, który grał Kommodusa wywoływał w tym filmie moją nienawiść, a w innych jego rolach go uwielbiam i chętnie oglądam filmy z tym aktorem.
A Leonardo, mimo iż podoba mi się jego gra, to wywołuje u mnie odruch "wyłączyć ten film".
Ma ktoś jeszcze podobne odczucia, czy tylko ja mam takie skrzywienie? :)