Była piękna i to bardzo. szkoda że teraz tak usilnie stawia na naturalność i nie zadba o siebie troszkę - myślę o fryzurze, jakimś makijażu, i dlaczego nosi siwą czuprynę?
Moim zdaniem miała całkiem przeciętną urodę. Tzn, w jej wyglądzie absolutnie nic mnie nie urzeka, jest dość...typowy. Z jej pokolenia znam dużo aktorek, które faktycznie były śliczne. dziwię się dlaczego ludzie zachwycają się urodą Braunek z jej lat młodości.
W tym domu nad rozlewiskiem mogliby ją trochę umalować, może by tak nie straszyła. Szkoda im na nią kosmetyków, czy co?
Rzeczywiście, to bardzo dziwne... Była piękna, młoda, teraz jest stara i już nie taka ładna.
Ludzie, o czym Wy piszecie? :)
Dziwne... Przecież powinna wyglądać równie młodo i gładko jak przed 40-stu laty. Tak starzeją się prawdziwe kobiety: bez operacji plastycznych, tony makijażu, sukienek mini i mnóstwa innych "ulepszeń" urody.
Bardzo odkrywcze- była ładna jakieś 30 lat temu, a teraz się POSTARZAŁA. Dziwne, inni ludzie nie zmieniają się w ciągu 30 lat. Postarzała się z godnością, bez naciągania u chirurgów itd.
Choć moze za czasów Potopu była ładna to teraz ładną nie jest. A aktorką dobrą i zdolną nie była dla mnie nigdy - ani za czasów Oleńki, ani współcześnie.
Ale w "Polowaniu na muchy" zagrała fajnie, wyglądała uroczo i sprawiała wrażenie, że świetnie się tam bawi. Śmiesznie szczerzyła ładne zęby i nosiła okulary upodabniające ją do muchy.
A ja ją wolę teraz. W "Potopie" grała straszną kukłę, zresztą ta postać, jak każda kobieta u Sienkiewicza, była mało wyrazista. Cóż, ozdoba bohatera, prawdziwego mężczyzny. Braunek jako Oleńka w ogóle mnie do siebie nie przekonywała. Teraz to co innego. Jest piękna właśnie tym wewnętrznym pięknem, wyciszeniem, pogodzeniem się z upływającym czasem, tym, że nikogo nie udaje, bo nie musi. Nie musi być umalowana, wyfryzowana, żeby być fajną babką. Chciałabym mieć ten spokój i piękno w sobie za dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat... Może to taka natura, a może wpływ buddyzmu. W każdym razie to wpływa na postaci, które gra. I gra fajnie. Wreszcie te jej bohaterki są strawne i budzą sympatię.
a ja ją wolę za młodu bo w młodości była ładna, a teraz może ładnie się postarzała ale jej fryzura to jak u czarownicy tylko miotły jej brakuje
Cóż... Trochę już przeżyłam i raczej nie oceniam ludzi po wyglądzie "ładny - nieładny". Cenię to piękno, które bije z wnętrza: ciepło, dobroć, życzliwość. To nie ma nic wspólnego z urodą zewnętrzną, ale ja właśnie tak oceniam ludzi. Piękna buzia czy przystojny facet to dla mnie za mało, jeśli nie ma to przełożenia na wnętrze. A czarownice, a raczej wiedźmy, cenię ogromnie. Za wiedzę (stąd pochodzenie słowa: "wiedźma"), tajemniczość, mądrość życiową i siłę ducha.