W kontekście Manny'ego Pacquiao pamięta się najbardziej te kontrowersyjne walki z
Marquezem. Moim zdaniem ich walki były na tyle wyrównane, że wynik mógł pójść w
obydwie strony i nie ma co mówić o mega wale. Gdyby teraz doszło do walki Pacquiao-
Mayweather to zapewne Mayweather by wygrał, bo Manny ostatnio stał się bardziej
apatyczny i pasywny w ringu, nie ma tego głodu do walki co kiedyś i widać, że jest zmęczony
boksem. Natomiast jeszcze w 2009 r. ten Pacquiao w formie z walki z Cotto by zmiażdzył
Floyda. Dlaczego? Bo Manny nie dosyć że szybki, doskonały walczący technicznie boxer to
jeszcze w przeciwieństwie do Amerykanina miał mega siłę fizyczną i jest naturalnym atletą.
Im rok dłużej zwleka się tę walkę tym bardziej na niekorzyść dla Pacquiao...