Marcin Dorociński

Marcin Grzegorz Dorociński

8,3
79 097 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Marcin Dorociński

strasznie dał się wplątać w schematyczność swojej postaci.
Polecam recenzję:
http://zaliczone.blogspot.com/2013/03/obawa-czyli-zdrada-po-polsku.html

obywatelw

Myślę, że Marcin starał się zrobić tyle, ile się dało w dość ciasno określonych ramach scenariusza. Jego wysiłek niestety w dużej mierze idzie na marne z powodu języka, jakim posługuje się nie tylko jego bohater, ale wszystkie inne postacie filmu. Nie wiem, kto wpadł na pomysł "zastosowania" dzisiejszego języka ulicy do opowiedzenia historii z czasów II wojny. Minęło 70 lat, język potoczny bardzo się zmienił od tamtych czasów i nie chodzi wcale o słowa powszechnie uważane za wulgarne - bo wtedy też ich używano. Chodzi mi głównie o to, że nie rozumiem zupełnie jak można skupić uwagę na wiernym oddaniu realiów wojny partyzanckiej - zdjęcia, scenografia, stroje - a pozwolić bohaterom mówić językiem dzisiejszej młodzieży. najlepsze aktorstwo czy to Dorocińskiego czy innych polegnie i przestanie być wiarygodne wobec takiego języka, jaki słyszymy w dialogach w tym filmie. Ubolewam nad tym, że dobry w założeniu film staje się nierealną opowieścią, bo niewiarygodną z powodu języka. Bardzo ten język razi i przeszkadza a cała opowieść dzięki temu staje się dla mnie opowieścią o partyzantach, którzy DZIŚ, w 2013 roku kryją się gdzieś po lasach i sami nie wiedzą z czym i kim walczą.

grzesiek_36

Kurczę, bardzo słuszna uwaga. Też miałam podobne uczucie takiej dziwnej "współczesności". Również w pewien sposób obyczajowości bardziej współczesnej, niż tej sprzed 70ciu lat.
I masz rację, że Dorociński starał się jak mógł, tylko wpadł w pułapkę języka i może jeszcze innych rzeczy. Tylko że ja uważam, że aktor taki jak on powinien wychwytywać takie zagrożenia już na etapie czytania scenariusza i propozycji roli.

obywatelw

Ooo, dokładnie! Czytając scenariusz chyba każdy z aktorów widział te dialogi i powinien (przynajmniej w zalożeniu) powalczyć z twórcami filmu o większą dozę wiarygodności także od strony języka. Tu Dorociński chyba dał plamę - choć może i był tego świadom. Czasem jednak aktor może niewiele - najwyżej nie zgodzić się zagrać roli - ale ta rola mimo wszystko jest aktorsko interesująca. Mam takie wrażenie, że albo reżyserowi albo producentom zależało na tym, aby współczesna młodzież nie miała problemów ze zrozumieniem treści (oglądalność nade wszystko), ale to chyba ślepa uliczka. Aż boje się pomyśleć jak wyglądać mógłby remake na przykład "Potopu", w którym bohaterom każe się mówić soczystym językiem współczesnej młodzieży... Nie tędy droga Panowie Filmowcy.

grzesiek_36

Panowie, to prawda że język raził, ale myślę że to był celowy zabieg w celu łatwiejszego kontaktu z przeciętnym widzem. Łatwiej jest przenieś skrajne emocje zrozumiale poprzez wulgaryzmy niż poprawną polszczyznę z przed półwieku, a co za tym idzie ułatwić odbiór filmu. Fakt że trochę przesadzili, szczególnie Waldek Kiepski miał nie liche słownictwo. Ale kiedy nam się trafia porządny polski film, to nie czepiajmy się szczegółów.

A z tym Potopem to nie kracz ponieważ wątpię żeby współczesne polskie kino dało by rade tej produkcji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones