hmmm...jestem pełna podziwu, że tak wspaniały aktor zagrał w tak fenomenalnym filmie jak ''Stara baśń'' i w swej jakże ogromnej kwestii nie powiedział ani słowa. A był przy tym tak przekonujący, iż nie mogłam znaleźć niczego, do czego mogłabym się przyczepić, aby krytyką zrównać go z ziemią...
Doskonały aktor, gdyby to ode nie zależało, już dawno dostał by Oscara, no ewentualnie Złoty Glob..Kunszt aktorski i talent, którego nie nauczą w żadnej hollywoodzkiej szkole aktorskiej- wyśmienity...a jaka filmografia, aż dech w piersi zapiera...Jemu tak wspaniali aktorzy jak Pitt, Banderas czy jakiś tam Brosman do pięt nawet nie dorastają...
Patrząc na braci Mroczków przekonać się możemy, że talent nie zawsze jest dziedziczny, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ten ''ładniejszy'' jest tym lepszym?



przepraszam jeżeli kogoś uraziłam swoja wypowiedzią...ale nie mogłam się powstrzymać ;))