ale też drażnią mnie wypowiedzi typu pomiot PiSu, czy coś w tym stylu nie poparte żadnymi argumentami. Ot, bo tak jest "en vogue", bo tak wytresował mnie red.AM z żydowskiej GW, czy ktoś z reszty niemieckiej gadzinówki. Zaznaczam, że nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem PiSu. Ale w stanie wojennym wracałem któregoś wieczora do podlubelskiej wioski, gdzie mieszkałem, a tam stał czołg. Na przystanku wpadło do autobusu kilku żołnierzy żądając pokazania dokumentów, choć nie była to jeszcze wtedy godzina milicyjna. Wtuliłem się wówczas w mamę ze strachu, choć pewnie i jej do śmiechu nie było, a wtedy jeden z nich wali do mnie taki, niby żartobliwy, tekst: chodź z nami, pokażemy ci czołg i cię potem czołgiem do domu zawieziemy...* Wtedy jeszcze bardziej się przestraszyłem co ten debil gada i jeszcze bardziej przytuliłem do mamy. Byłem kilkuletnim łebkiem. To były chore czasy, ale na pewno Piwowski, już wtedy człowiek o jako tako ugruntowanej pozycji nie MUSIAŁ być konfidentem. Samo to słowo z definicji zakłada donoszenie na czyjeś potknięcia, czy słabości, więc TW w postaci np.Piwowskiego to była zwykła szmata. Jego dokonania artystyczne to już inna sprawa. Ale denerwuje mnie, gdy jakiś jeden z drugim gówniarz, co w dupie był i gówno widział wypisuje na łamach szacownego Filmwebu puste bzdety. Ty se weś szpraja, pójdź do piwnicy i tam nawypisuj rozmaite brednie n.t. PiSu, RM, czy innych modnie dziś kopanych struktur, a jak Ci już ulży, to wtedy dopiero zaglądaj na te strony.

Z nadzieją (wątpliwą) na poprawę:
Jack Holborn
___________
* Stamtąd byłby to niecały kilometr;-)