Kto nienawidzi postaci Katarzyny Aragońskiej w Tudorsach niech się wpisuje. Jak dla mnie to ona robi się na taką ofiarę losu. Żelosne trochę
Jak widzę nie masz chętnych.... Cóż tak jest przedstawiona w serialu prawda wyglądała nieco inaczej, ale Maria jest świetna w tej roli pasuje pod względem urody, a jej gra doskonale oddaje cierpienie królowej, nie wiem w którym miejscu robi się na ofiarę losu moim zdaniem jest inaczej ona poprostu próbuje walczyc o swoje, pewnie jestes zwolennikiem Anny ale przeciez w drugim sezonie Anna przechodzi przez to samo co Katarzyna, schemat się powtarza i co Anne tez nazwiesz ofiarą losu.
Nie mam nic do Marii, aktorki grającej Katarzynę, ale nie postaci. Co więcej, jeśli reżyser uważa, że ta rola taka powinna być to Maria Doyle Kennedy odtwarza ją naprawdę świetnie i przekonywująco. Ja po prostu uważam, że postawa Katarzyny jest denerwująca. Gloryfikuje swoje cierpienie i o niczym innym nie myśli tylko o tym jaka jest biedna. Tak właśnie interpretuje jej postać, dlatego mam prawo jej nie lubić. Anna za to choć przechodziła przez to samo zachowywała się całkiem inaczej. Jest żywsza i chociaż próbuję zrobić cokolwiek, aby poprawić swoją sytuację, nie użala się jedynie nad sobą.
Rozumiem ze nie masz nic do Marii :-) nie chcialam zeby moje słowa tak zabrzmiały.
Ja natomiast inaczej widzę postać Katarzyny, zdecydowanie nie powiedzialabym ze uzala się nad sobą, wręcz przeciwnie. W sytuacji w jakiej się znalazla zachowala godność. To co się stało było dla niej tak straszne dlatego ze była zagorzałą katoliczką, dlatego tak bardzo bolało ją ze Henryk chce rozwiązać ich małżeństwo poza tym ze zródeł historycznych tez wiadomo ze naprawde bardzo go kochala, w rzeczywistosci Katarzyna była starsza od Henryka tylko o 7 lat natomiast w filmie jest od niego okolo 15 lat starsza i to pewnie tez powód dla którego Henryk wolał młodsze panie, poprostu wiedzial ze Katarzyna jest niezdolna urodzic zdrowe dziecko, zreszta wczesniejsze doswiadczenia pokazywaly ze gdy była młodsza to tez nie wychodzilo. Nie uwazam tez ze gloryfikuje swoje Cierpienie bo to by znaczylo ze uzala sie do wszystkich i nad sobą, ona natomiast raczej Cierpi w samotności, w kazdym razie taka jest moja interpretacja tej postaci.
Ale przeciez zabawa polega wlasnie na tym zeby kazdy mógł odczytać bohatera po swojemu, więc to zrozumiałe ze mamy rozbiezne zdania :-).
Pozdrawiam :-)
no tak, rozumiem Cie, ze tak odbierasz jej postac, ale dobrze tez, ze rozumiesz o co mi chodzi :) ja tam nie lubię Katarzyny, ale inni mogą ją inaczej odbierać
Owszem, Anna jest żywsza, ale jest też o wiele młodsza i ma inne przekonania religijne, a to wiele zmienia. Katarzyna była "królową ludzkich serc" i nie jest to wymysłem scenarzysty. Ludzie kochali ją za wrażliwość, więc po prostu cierpiała, bo taki był jej charakter.
Osobiście też nie lubię takich sierot bożych, preferuję silne postacie osiągające sukces (jak np. Elżbieta I, czy z innego obszaru- Miranda Priestly), ale w Katarzynie (może dzięki aktorce), jest coś takiego, że żal serce ściska i ja czuję tą straszną niesprawiedliwość Henryka, tak, że miałoby się ochotę do niej podejść i położyć jej rękę na ramieniu w akcie pocieszenia:)
No własnie widze ze zrozumialas dokłądnie o co mi chodzi, ja tez raczej preferuje silne postacie, ale Maria tak fantastycznie wcieliła się w tę postać, ze totalnie przekonała mnie do siebie i dlatego tutaj jestem zdecysowanie z Katarzyną i po jej stronie.
P.S. Nie na temat
Pozdrowienia dla fanki MERYL ja tez jestem jej wielbicielką, moze w tym roku znowu Oscar dla niej :-).
Tak, ja też mimo, że przecież znam historię Anglii (pewnie lepiej niż Polski;]), to cały czas miałam nadzieję, że jednak Henryk zmieni zdanie. Bo przecież Katarzyna w tym filmie jest śliczna, czuła i taka oddana, a on wybrał jakąś Annę, która nawet nie ma ładnej twarzy.
PS. Mam nadzieję, że Meryl dostanie Oscara:D Pozdrawiam wielbicielkę również:)
Maria jest świetna w sumie to cieszę się ze zagrała w Tudorch bo dzięki temu wiele osób o niej usłyszało, ja jestem jej fanka od dawna znam ją z The Commitments, film klasyka no a poza tym to ona jest bardziej piosenkarką niż aktorką i dzięki roli w Tudorach wielu poznało jej muzykę, którą ja uwielbiałam jeszcze zanim Maria zaczęłą wydawac kilka lat temu solowe płyty :-)(wczesniej wkilku zespołach śpiewała). Polecam dla nie wtajemniczonych.
P.S.
Rola Meryl świetna ja włąśnie 4 dni temu obejżałam film i mam nadzieję ze to właśnie Meryl dostanie statuetkę. Chociaż biorąc pod uwagę ze Kate Winslet dostała Globa za Revolution Road moze tez być inaczej. Mnie sie Revolution Road w ogle nie podobało, a jesli chodzi o samą rolę to uważam, że Leonardo był zdecydowanie lepszy od Kate, dlatego mam nadzieję, że w tym roku oskara dostanie Meryl, ewentualnie Angelina bo też swietna rola.
Oh, The Commitments też uwielbiam. Muzyki próbowałam słuchać, głos ma świetny, ale muzyka nie w moim stylu. Ciężko się przestawić jak się całe życie (mam 18 lat;]) słuchało Celine Dion i ewentualnie Within Temtaion. Chociaż podobało mi się "Ghost Guitar":)
Po długim czasie :-P
Ja mam 25 latek i słucham bardzo różnej muzyki. Do moich ulubionych zaliczam właśnie Marię, kocham Patricię Kaas - a to zupełnie inna bajka, Uwielbiam stare piosenki z musicali lat 30-40, w ogóle muzyke musicalową współczesną, bardzo lubię też muzykę klasyczną, nie pogardzę współczesnym chińskim popem(japońskim mnie), no i zyc bym nie mogła bez muzyki filmowej. Bez muzyki nie mogłabym pracować, ilustruje książki i jestem malarką, a teraz zaczelam jeszcze rysowac komiks, no i gdybym nie zapodala sobie odpowiedniej muzyczki to pewnie z trudem bym rysowala :-).
Mareyl nie ma oscara :-(.
Kto to pisał?? jakas 16 latka chyba?
dziewczyno, gdy dorośniesz zobaczysz jak można cierpieć przez faceta którego się kocha, nie życze Ci tego, ale mam nadzieję że choć spróbvujesz nie krytykowac takich osób bo los nie zawsze jest sprawiedliwy.
jej cierpienie wynika stąd że:
- nie może dać UKOCHANEMU mężowi tego co w tamtych czasach było NAJWAZNIEJSZE dla władców-męskiego potomka, przez to czuje że zawiodła go w jakiś sposób, jego nadzieje pokładane w niej jako małżonce
- cierpi bo jej mąż notorycznie ja zdradza traktując jak mebel. Nie okazuje jej prywatnie uczuć, czuje, ze jest mu ciężarem i że po prostu facet darzy ja niechęcią
- na dworze jest sama, samiuteńka. Nie ma swoich hiszpańskich dam dworu, swojego spowiednika, wogóle słuzby któraby wywodziła się z jej kregu kulturowego - czytałam o niej i to smutne ze pozbawiono ja tych istotnych poniekad spraw.
- wiekszoć jej dam dworu, tzw zaufanych kobiet kolezanek spała z jej mężem.
- to widac ze czuje jak usuwa sie jej grunt pod nogami.....
Moze i jest wkurzająca ale wyobraźcie sobie z czego wynika cierpienie tej kobiety?! Jest samotna, czuje się niespełniona - nie, ona czuje ze zawiodła najważniejsza osobe w swoim zyciu. Po czym ta najwazniejsza osoba pozbywa się jej jak starej pary butów odbierając jej i jej(ich) córce prawo do tronu i korony.
No Katarzyna to normalnie kobieta - złoto :D(głupi Hencio xD)
a)inteligentna
b)dobra
c)wyrozumiała
d)kochająca
e)wcale nie brzydka
Ja za to jestem anty fanką Anny..czemu?
domyślcie się sami :)
Generalnie myślę, że nie jesteś jedyną osobą na świecie, którą paraliżuje okazywana przez innych słabość lub bezradność. Odnośnie twojej wypowiedzi, to ja się z nią nie zgadzam. Filmowa Katarzyna swoje cierpienie okazuje godnie. Jedynie w sytuacji sam na sam z królem daje się ponieść emocjom, co jest zrozumiałe, w końcu to jej mąż. Oceniasz ją z punktu widzenia współczesnego człowieka, co do końca nie może być poprawne, bo chociażby tysiące zaprzeczało to jednak mentalność była inna w przeszłości, mentalność i w ogóle system wartości.
Jestem pod wielkim wrażeniem tej postaci (chociaż serial to taki dosyć średni dla mnie, może dlatego, że nie ma w nim dla mnie nic zaskakującego). Królowa jest dumna (ale dumą się nie unosi), skromna, walczy o siebie, o swoje prawa i prawa swojego dziecka. W żadnym momencie nie okazywała ostentacyjnie własnego cierpienia, nie "rozkoszowała" się nim, tym samym nie użalała się nad sobą. Ja bardziej od smutku dostrzegam wściekłość, chociaż w moim odczuciu skierowaną do złych osób (ale w końcu tylko ludźmi jesteśmy). Królowa jest obiektywna, bowiem faktem jest jak już tu ktoś wspomniał, że była sama w obcym miejscu, gdzie niewielu stało po jej stronie. Korzyści polityczne rządzą wszystkim... dawniej i teraz jak wiemy. Miłość jaką okazuje małżonkowi jest godna podziwu. We współczesności, ja to bym mu już dawno "po mordzie" dała, za to jakim jest egoistycznym "dziwkarzem",
Odnośnie wypowiedzi waleczny_kurczak_III.
"dziewczyno, gdy dorośniesz zobaczysz jak można cierpieć przez faceta którego się kocha [...]"
Miło, że komuś takich rzeczy życzysz. Tego typu cierpienie człowiek wybiera sam, jeśli nie dasz nikomu władzy nad tobą to nie będzie on tobą rządził po odejściu. Każdy ma prawo odejść, ale nikt nie ma prawa wyrządzać nam krzywdy. No i tu wracając do Katarzyny. Henryk ją poniżył, odrzucił, okazał brak szacunku przed całym światem. Trudno tu mówić o odejściu bo, znów, inne były realia, ale to co jej zafundował... dziękuję, papa...
Ja jestem na TAK jeśli o Kaśkę chodzi :P
Gdy jednak już ja wyrzucił wprowadziła areszt domowy
był skurczybykiem....lubię Annę nawet ale była dziwką :D
Katarzyna w ogóle nie wzbudzał litości...może sympatię
wielka zasługa genialnej Marii Doyle
Katarzyna to wielka postać i jej wielkość pani Kennedy oddała znakomicie.
PS. Podziwiam inteligencję i determinację Anny, ale jej nie lubię.
Katarzyna jest po prostu piękna. Nawet nie chodzi o urodę, ale jej dobro wewnętrzne. "Królowa serc". Wyrozumiała, ciepła. Pewnie zabrzmię teraz jak hipiska, ale jej aura dobroci czyni ją po prostu piękną. Jak Charles Brandon ujął to w którymś odcinku, po swojej wizycie u Katarzyny. Ona była po prostu królewska. Wybaczyła Henrykowi wszystko, pomimo tego, jak ją traktował. Była duma i miała klasę. Maria Doyle Kennedy zagrała ją po prostu wyśmienicie. Nie bez powodu wielu mówiło Annie Boleyn, żeby "starała się być bardziej jak Katarzyna". Co do Dormer, to uważam, że też wyśmienicie zagrała. W ogóle cała obsada "Tudorów" jest znakomita. Pewnie lubiłabym jej postać, gdyby nie to, że jest to Anna :p
Wiesz niektóre kobiety mają taką taktykę w zdobywaniu i zatrzymywaniu przy sobie mężczyzn. Udają ofiary losu, zupełnie nieporadne życiowo a mężczyźni dają się na to nabrać, bo boją się kobiet silnych i wiedzących czego chcą. Może Katarzyna myślała, że jak będzie grać ofiarę, to zatrzyma przy sobie Henryka, problem w tym że on chciał czegoś nowego, świeżego. Moim zdaniem akurat Katarzyna była fanatyczną katoliczką, która nade wszystko ceniła sobie czystość i wierność zasadom boskim. Chociaż jakby na tą sprawę spojrzeć z boku ona faktycznie była ofiarą, ale trzeba jej przyznać, że była uparta, do końca trwała przy swoim. Mi ta postać jakoś nie przeszkadzała i chyba było mi jej najbardziej szkoda jak umierała, mieć męża idiotę to nie łatwa sprawa.
Katarzyna zdecydowanie jest jedną z moich ulubionych królowych (drugą jest Anna Boleyn, pomimo iż w gruncie rzeczy są to postaci antagonistyczne). Ani przez chwilę nie wydała mi się wspomnianą „ofiarą losu”. Swoje niewątpliwe cierpienie znosiła z królewską godnością. Była w pełni oddana ukochanemu mężowi, który traktował ją niezwykle podle, niczym pierwszą lepszą pannę z ulicy, poniżając na każdym kroku. Zapominając o tym, iż urodziła mu piątkę dzieci, wspierała, przymykała oko na wszelakie romanse. Będąc na jej miejscu, żyjąc w tamtych czasach również nie odczepiłabym się tak łatwo od męża i robiła wszystko, by zapobiec zdegradowaniu swojego dziecka do roli służki. Wszystkim wydaje się, że małżeństwo Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej to przede wszystkim pewien manewr polityczny, a okazuje się, iż pobrali się wcale nie z przymusu. Po śmierci Artura, nawet sam Henryk VII sprzeciwiał się związkowi młodszego syna, z owdowiałą synową. Mężem i żoną zostali, gdy król kopnął w kalendarz. Katarzyna wówczas była już Księżną Wdową Walii, więc oczywistym jest, że to nie czysty przymus, a miłość połączyła tych dwojga. I myślę, że ten fakt mógł w mniejszym lub większym stopniu wpłynąć na zachowanie królowej, przez niektórych postrzegane jako żałosne.
Bardzo ubolewam nad tym, iż wątek Katarzyny Aragońskiej został do granic możliwości w serialu spłycony, bo ta postać niewątpliwie zasługuje na większą uwagę.
Generalnie widzowie za swoją ulubienicę obierają żywiołową Annę Boelyn, jej poprzedniczkę mając za zdewociałą, upartą oślicę. Zapomina się o tym, że to Katarzynie zawdzięcza się wspaniałe zwycięstwo nad Szkotami, podczas gdy była regentką Anglii w 1513 roku. A świadczy to o tym, jak wspaniałym była strategiem. Ponadto kobietą światłą, bardzo dobrze wyedukowaną, roztropną, dobrą (swoje za uszami jednak ma każdy), broniącą swojej godności do końca oraz wspaniałą partnerką króla, z którym dzieliła wiele pasji.
Dodatkowo kreacja Marii Doyle wywarła na mnie tak przeogromne, oczywiście pozytywne wrażenie, iż miałam ochotę na więcej. Moim zdaniem, serial zyskałby bardzo wiele, gdyby w pierwszym sezonie przedstawiono szczęśliwe lata małżeństwa Katarzyny i Henryka, bo takie niewątpliwie istniały. Żadna z kolejnych pięciu żon Henia (nawet sama Anna Boelyn, którą podałam, jako drugą faworytkę) nie poruszyła mnie do żywego, jak zrobiła to pierwsza. Jedyna prawdziwa królowa, wzbudzająca należyty jej szacunek każdym, najdrobniejszym gestem. Dostojna, piękna i po prostu królewska.
Katarzyna była doskonałym politykiem, wywodziła się ze znakomitej rodziny, pisała ksiażki - wychwalali ją dyplomaci tamtych czasów i do tego nie zapominała też o obowiązkach żony. W Hiszpanii dziewczęta z rodziny krolewskiej wychowywano na przyszłe królowe; uczono języków, haftować, pisać.
Oprócz tych wszystkich walorów, potrafiła stanąć na czele wojska i mimo zaawansowanej ciąży być współdowodzącym w bitwach i wygrywać je dla męża - bitwa pod Flodden.
Moim zdaniem, Katarzyna zasługuje na specjalne miejsce w historii.
@disneymaniaczka: historycznie, to u mnie drugie miejsce zajmuja Katarzyna Parr razem z Anną Boleyn
Ja również sądzę, że była szczególną postacią historyczną. Wielka szkoda, że ustawicznie jest spychaną w cień, głównie na rzecz Anny Boleyn (która po kilku analizach przestała mi imponować), a w gruncie rzeczy jej królewskie zasługi były o niebo większe. Bo Anna wcale główną patronką reformacji nie była.
Wracając natomiast do kreacji Marii Doyle Kennedy, to chociaż uważam ją za najlepszą Katarzynę, jaką widziałam (a oglądałam już ich wiele) i zupełnie nie przeszkadzało mi to, iż fizycznie jest całkowitym przeciwieństwem pierwowzoru, jeśli twórcy postanowili skupić się głównie na tym, jak przestaje być atrakcyjną w oczach męża, to sorry, ale powinni wybrać z deka mniej atrakcyjną aktorkę. Chociaż jestem heteroseksualną kobietą, nie wyobrażam sobie, by na miejscu Henia urzędować z delikatnie mówiąc mało urodziwymi kochankami, mając u boku tak piękną żonę. Już nie wspomnę, że o ile mnie pamięć nie myli, w tym okresie, który to obejmuje pierwszy sezon, Katarzyna i Henryk jeszcze współżyli ze sobą (opieram się głównie na Field of the Cloth of Gold z drugiego odcinka) usilnie próbując spłodzić męskiego potomka, więc brak wzmianki o jakichkolwiek cielesnych kontaktach między nimi jest w serialu nie do przyjęcia. Jeszcze zważając na wygląd MDK... Nie, jakoś mnie to nie przekonuje...
Gdybyś ty był kobietą, rozumiałbyś to trochę inaczej;
Katarzyna Aragońska była w ciąży 7 razy; kilka poroniła, urodziła chyba dwójkę czy trójkę dzieci, które zmarły nie mając nawet dwóch lat. Pomyśl, jak się czuła kiedy patrzyła jak umierają?
Katarzyna Aragońska była żoną Henryka w latach 1509 - 1533 co daje dwadzieścia cztery lata małżeństwa; przez te dwadzieścia cztery lata małżeństwa traktowała Henryka tak jak żona powinna traktować swojego męża, który w dodatku jest królem. Była mu wierna, oddana, pokorna i kochała go mimo tego że nieraz paradował jej pod nosem z jej dworkami za rączkę? Pomyśl, jak wtedy się czuła?
Katarzyna Aragońska była królową Anglii w tych samych latach co była żoną Henryka - co więcej, od małego dziecka, prawie że od narodzin była księżną Walii, następczynią tronu Anglii. Gdy jej pierwszy mąż, książę Walii Artur zmarł, Katarzyna wiedziała że musi walczyć o swoje bo kimże była ,,nie będąc ani matką ani dziewicą''?
Pomyśl, co czuła Katarzyna, gdy za jednym pstryknięciem palca tej Anny Boleyn, Henryk z uporem dążył by odebrać swojej żonie wszystko o co walczyła przez całe życie?
Co byś ty robił na jej miejscu? Będąc kobietą, żoną tak potężnego człowieka jak Henryk i to jeszcze w takich czasach jak te, co Katarzyna mogła zrobić? Mówisz że Anna o wiele bardziej jest dynamiczną postacią - jest, owszem, walczyła jak lwica o swoje ale do czego ją to zaprowadziło?
Myślę, że chociaż trochę przemówiłam ci do rozsądku :)