Bagiński jest facetem któy zrobił dwa czy trzy dosyć średnie filmy wokół których jego Platige Image umie rozgrywać medialne halo, i to wszystko. W dłuższej perspektywie czasowej nic po nim nie zostanie, bo to co robi jest zwyczajnie błahe.
Natomiast Wilczyński jest, moim zdaniem, autorem formatu Rybczyńskiego, Antonisza, Lenicy czy Dumały.
To zupełnie inna półka i inna bajka.
Naturalnie masz rację! Powyższe zestawienie (wilczyński > bagiński) było formą głośnego protestu, przeciw powszechnym och-om i ach-om nad twórczością tego drugiego i małej świadomości wśród szerszego ogółu na temat dorobku tego pierwszego. Zdaję sobie sprawę, iż technika, forma i treść są tu zgoła odmienne, ale jednak wszystko wrzucone jest do jednego kosza pod tytułem "animacja". W tyglu tym, filmy Wilczyńskiego są prawdziwymi perłami, dodatkowo ilustrowanymi genialną muzyką T. S. A Stańko jest przecież autorem "najpiękniejszych dźwięków obok ciszy", jak ktoś kiedyś mądrze rzekł...