teraz jest zerem, tak jak na początku swojej kariery było wino kobiety i śpiew (gdzie dostał marne kilka setek za Mad Maxa i to przepił w jedną noc) potem się zmienił, poukładał, założył rodzinę, tak ostatnimi czasy (jakoś po Pasji) coś mu znowu odbiło, ześwirował i kto wie czy się jeszcze pozbiera. Lubiłem go, widziałem wszystkiej jego filmy ale teraz jakoś nie za bardzo go trawię, tak jakby los (Bóg) zesłał na niego karę za Pasję, ale nie osądzam Mela, nikt nie jest doskonały, miał wszystko a teraz wszyscy się od niego odwracają. Być może ktoś stara się pomóc w tym procesie samozniszczenia ale sam Gibson wpakował się w to wszystko. Fani mnie zbesztają za to ale trudno...pamiętajcie że "Braveheart" nikt mu nie odbierze:)