Michael Biehn

Michael Connell Biehn

7,8
8 558 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Michael Biehn

Michael powinien być jednym z "Niezniszczalnych"! Wielu fanów na to czekało i na to liczyło (nie ukrywam, ze ja również). Zebranie wszystkich gwiazd kina akcji w jednym filmie, to świetny pomysł, ale ze jest ich sporo, cóz... Z drugiej strony mają to być NAJWIĘKSZE GWIAZDY, a to inna sprawa.. Michael jest idealny do tego projektu i brakowało go w tej ekipie.

Podobno Sylwester Stallone osobiście poprosił Michaela o udział w drugiej części "Niezniszczalnych"...

To co udało się wygrzebać w necie nie wygląda jednak zachęcająco...

Jean-Claude Van Damme, Chuck Norris join Sylvester Stallone's 'Expendables 2'
Wednesday, September 14 2011, 5:51am EDT 2By Zakia Uddin, Bollywood Reporter

"We're trying to work out different scenarios. I like using people that had a moment and then maybe have fallen on some hard times and give them another shot," he said.
...
"So we're always looking for actors like Michael Biehn and Michael Pare. I like those kinds of guys. Someone did it for me and I like to see if I can do it for them."


Osobiście średnio mi sie to 'powiedzenie' Sly podobało, bo Mike nie potrzebuje niczyjej protekcji ani windowania.. Ani tym bardziej 'drugiej szansy'. Sam sobie świetnie radzi. Ostatnie filmy (Divide, Victim) zbierają świetne recenzje.

MB chyba też podobnie to odebrał:

[15.09.11] MB: "I don't need Sylvester Stallone to revive my career."

Poza tym Mike jest jeszcze świeżo po operacji i dopiero dochodzi do siebie.

Fani jednak bardzo nalegają, więc może jeszcze nie wszystko stracone...?

kaylah7

Jeśli nie jest do tego przekonany to nie powinien tego robić. A może to on ożywiłby Stallone'a :) Ale fakt jest faktem, że nie ma za bardzo serca do tego projektu jak na razie...Poza tym i tak jest już ' niezniszczalny" jak wszystkie legendy... :)

kaylah7

A niektórzy uznali tę wypowiedź Michaela za trochę niegrzeczną ( ?! ) Nie sądzę, by Michael chciał być celowo niegrzeczny, to nie w jego stylu - już dawno uznany został za jednego z najmilszych aktorów w Hollywood. Prędzej może poczuł się nieco dotknięty niezbyt chyba miłą wypowiedzią Stallone'a i jego lekceważącym, choć pewnie niezamierzonym tonem. No i dyskusja gotowa....
http://www.expendablespremiere.com/1/post/2011/09/michael-biehn-doesnt-need-sylv ester-stallone.html

bimis

Michael nie potrzebuje tego filmu. Nie był nigdy aktorem zaszufladkowanym do jednej kategorii jak Lundgren czy Van Damme. Miał masę wspaniałych ról nie tylko w kinie akcji, podobnie jak np. Eric Roberts któremu jakoś występ w pierwszej części Niezniszczalnych szczególnie nie pomógł – został zrzucony na trzeci plan pomimo, iż jako aktor jest znacznie lepszy od czołowych bohaterów. Ja tam osobiście nie mam potrzeby oglądania Michaela w jakimś epizodzie tego filmu, stać go na wiele więcej.

Cross

Zgadzam się w 200 %. Na pewno wie, co robi i być może ma w planie coś bardziej interesującego. Ja w każdym razie popieram jego decyzję.

kaylah7

Moze Michael role by przyjal, gdyby nie "niańka" (steryd) Sly, w koncu w tym filmie spotyka sie grono kultowych gwiazd kina akcji, a Biehn mialby szanse przypomniec sie nie tylko jego
zdeklarowanym fanom, ale i pozostalym widzom. Nie do pogardzenia tez sa korzysci finansowe i wielkoformatowa reklama, z drugiej strony jak juz zauwazylyscie Mike swoj honor ma i nie potrzebuje
wymuszonej protekcji osob trzecich, a zwlaszcza takich jak Stallone...
Watpie jednak czy taki owczy spend wyblaklych gwiazd Hollywoodu w filmie prostym jak drut jest dzisiaj targetem Biehna, on przynajmniej starzeje sie z godnoscią...
Ech Mike...Mike farciarzu:)))...

Buzzthesut

Zgadzam się.

"I'd rather have a small part in a good film with good people than play the lead in something I don't really care for." - Michael Biehn

To mówi samo za siebie. Jak najbardziej go popieram.

kaylah7

Caly Mike...*
I tak trzymaj...a my z Tobą...

Buzzthesut

Stallone nie powinien nawet używać takich słów.....porównywać gwiazdę Terminatora, Obcego, Otchłani czy Tombstone do Michaela Pare, który raczej nie może pochwalić się czymkolwiek??????? A kimże jest Stallone, żeby wygłaszać osądy typu "I like using people that had a moment and then maybe have fallen on some hard times and give them another shot".... wielka mi gwiazda dwóch filmów. A poza tym on sam raczej potrzebuje wsparcia, co osiągnął w ostatnich latach?????

A tak w ogóle to Stallone Michaelowi do pięt nie dorasta, Mike może i nie odniósł takiego "suckcesu" w Hollywood, ale przynajmniej nie musiał zaczynać kariery od roli w filmie o wiele mówiącym tytule "The Party at Kitty and Stud's". Od momentu kiedy się o tym dowiedziałam straciłam do niego resztki jakiegokolwiek szacunku.

Tak trzymaj, Mike!!!!!

reesee

Gdyby dobrze sie przyjzec, to wielu aktorow tak zaczynalo, Sly nie jest wyjatkiem..., niemniej i na tym polu zaprezentowal sie miernie:)
Temu panu podziekowalem juz w latach 90, ostatni film z jego udzialem-Detox, jaki jeszcze udalo mi sie strawic pomne milczeniem...
Stalone moze i niezle mieszal w swoim czasie, ale nie az tak, zeby pozwalac sobie na takie wypowiedzi, jeden "Rocky" wiosny nie czyni.
Tak na dobra sprawe, to chyba on sam pragnie sie ozywic, ale przeciez nikt juz nie bedzie ogladal jego samego, a Michael Pare niech wraca do Uve Bohla...

reesee

Nie dorasta nawet do jednej, bowiem nigdy nie miał tej charyzmy co Mike. I już nie będzie miał, bo z tym trzeba się urodzić. Same mięśnie nie wystarczą...

Buzzthesut

Całym sercem... :)))

bimis

I bez charyzmy Biehn deklasuje "mistera Botox" na calej lini...
Pompowanie miesni to ostatni krzyk rozpaczy Stalone`a aby zwrocic na siebie uwage, polecam "Meet the Spartan", swietna parodia Sylwka i
jagze na czasie...:)

Ps. Calym sercem...

Buzzthesut

Widzę, że niektórym będąc 'die hard fan' odbiera nieco rozsądek w wypowiedziach, efektem czego te wątki przypominają raczej tematy typu 'Kocham Edwarda ze Zmierzchu'.

Z całym szacunkiem do was dziewczyny(?), ale porównywanie Slaja do Biehna, to niesmaczny żart, szczególnie z tą deklasacją. Sly to absolutny top w Hollywood, gość, któremu się udało jak malo komu, choć zaczynał od soft erotyka i pracy dla Cormana. Może nie jest wybitnym aktorem(Biehn tymbardziej nim nie jest), ale miał bardziej pod górkę a jednak dotarł na szczyt. Biehn zaczął od wysokiego konia i z niego szybko spadł. Gdyby nie to, że James Remar nadużywał narkotyków i nie nadawał się do współpracy na planie 'Aliens', to Biehna wcale by w tym filmie nie było a co za tym idzie, nie było by go również w późniejszych filmach Camerona, które do dziś pozostają jego największymi i w sumie jedynymi 'wielkimi hitami'.

Slaj nazwał rzeczy po imieniu i każdy kto Michael'owi dobrze życzy powinien raczej doceniać takie wypowiedzi a nie się obrażać. Fakty są takie, że Sly to gwiazda Hollywood a Biehn to aktor kina klasy B(co zresztą bardzo dobrze o nim świadczy moim zdaniem) i z perspektywy Slaja jest to wyciągnięcie pomocnej dłoni.
Moim zdaniem wszystkie te wypowiedzi to bajki. Gdyby Michael rzeczywiście dostał oferte gry w EX2, to w życiu by jej nie odrzucił, nawet jeżeli by mu nie pasowała ideologicznie. Aktor musi zarabiać, szczególnie jeżeli ma na utrzymaniu rodzine a Hollywoodzkie produkcje przepłacają każdego straszliwie, więc Mike mógłby liczyć na spore wynagrodzenie. Biehn gra w wielu nędznych filmach, nie dlatego, że zakochał się w scenariuszu każdego z nich, tylko dlatego, że oferują szybkie pieniądze.

Eric Roberts ma uznaną markę na rynku i zarabia wiele więcej niż Biehn. W 'Expendables' zagrał głównego bandziora, stworzył znakomitą kreację(pomimo, że scenariuszowo jest rozpisana raczej słabo i typowo), był nominowany do oskara i pojawia się co jakiś czas w wielkich produkcjach, za EX zarbił ogromne pieniądze, więc myślę, że Slaj bardzo mu się przysłużył a poza tym panowie znają i przyjaźnią się od dawna(Roberts gral przecież w 'Specjaliście' ze Slajem). Sly to dobry gość, który pomógł wielu ludziom. Nie piszę tego bo jestem jakimś jego die hard fanem(uważam, że jego brat jest znacznie bardziej utalentowanym aktorem), ale sporo osób o tym wspomina. 'Uratował' tyłek Mickey'owi Rourke biorąc go do 'Get Carter' (co zresztą Rourke sam przyznał i dlatego zgodził sie wystąpić w 'Expendables' w ramach rewanżu). To samo mówił Ś.P. Charles Napier, który ze Stallone spotkał się w latach 70 na planie i ponoć Slaj powiedział mu 'Jeżeli osiągnę sukces, pomogę ci'. Słowa dotrzymał i powierzył Napierowi jedną z głównych ról w 'Rambo 2' co ustabilizowało jego karierę na lata.

Tracker

Nie wiem jak dziewczyny, ale ja naleze do twojego gatunku:). Za "die hard fana" sie nie uwazam, Biehna bardzo lubie za to jaki byl/jest, malem to szczescie...tak szczescie ogladac go w czasach jego najwiekszej
popularnosci, dzis Mike dla wielu dzieciakow nie kojarzy sie z niczym i nie winie ich za to...inne czasy... Dla mnie kino lat 50/60 jest rownie nijakie co rock&roll, jednak moi rodzice z lezka i sentymentem zawsze beda
wspominac te lata, bo byly czescia ich mlodosci, tak jak kochany MIKE byl czescia mojej (podstawowka). Odmowa zagrania w 2 czesci EX to prywatna sprawa Biehna i nie nam to oceniac, z drugiej strony Sly kreuje sie
na kogos, kto ma monopol na ratowanie upadlych gwiazd, co jak widac nie kazdemu musi sie podobac. Sadze, ze takie pospolite ruszenie "emerytow kina akcji" najbardziej przysluzyc sie ma samemu Stallone,
bo ogladanie "10" czesci "Rambo" czy "Rocky" to juz czysty masochizm, nie umniejsza faktu, ze Sly to naprawde dobry aktor i przesadzilem z moja ocena na jego temat, w koncu jest ikona filmow akcji a i w innych gatunkach tez potrafi sie odnalezc. Niedawno obejrzalem "Sedziego Dreda' i jak nikt inny, Sylwek wypadl tam znakomicie, potem przyszla pora na "Osadzonego" i mnie olsnilo, bo zagral bardzo dobra role,
ktorą do mnie przemowil nie "mister botox", ale wrazliwy, zabawny i dramatyczny aktor. Bez dwoch zdan w tym filmie pokazal nie tylko miesnie, ale i troche talentu filmowego, co skutecznie przewartosciowalo moją opinie na jego temat...amen.

Buzzthesut

Miło, że doczekałem sie kulturalnej odpowiedzi bo spodziewałem się raczej czegoś w stylu 'Ty taki owaki' :)

Ja również miałem okazję oglądać Biehna w czasach jego największej popularności, tzn może nie tyle jego samego, ale popularności filmów z jego udziałem, z którymi zaczynałem przygodę na pirackich jeszcze kasetach video. Rozumiem, że Ty już wtedy go polubiłeś, mnie on akurat ani nie denerwował ani nie zachwycał, po prostu był. Jego kreacja w 'Terminatorze' i w 'Aliens' była dla mnie nijaka, bez jakiejkolwiek charyzmy(jak dla mnie ten aktor jest zaprzeczeniem aktora z charyzmą), taki 'mydłek'. Wiadomo - pozytywny bohater, przystojny gość(chyba ;) ) taki bohater bez skazy a tacy zazwyczaj są nudnawi. Wiem, że taka rola a role amantów/delikatnych herosów potrafią zaszufladkować aktora i Biehn jak dla mnie dał się zaszufladkować. Nawet, gdy gra negatywną postać jak w 'Tombstone' to w moich oczach się nie sprawda. Ma taką dobrą, ciepłą twarz, jego głos nie przekonuje. Dlatego mówienie tu o jakiejkolwiek charyźmie aktorskiej w przypadku Biehna a szczególnie porównywanie do charyzmy Slaja jest imo nie na miejscu. Biehn jest jaki jest, dobry aktor, ale nigdy bym nie powiedział, że charyzmatyczny. Brak mu tego czegoś. Z Terminatora najbardziej lubię Lance'a Henriksena mimo, że grał 2 jeśli nie trzecio planową postać. To jest przykład aktora z ogromną charyzmą. To samo mam z 'Aliens' - tam najlepiej zapamiętałem Marka Rolstona, mimo, że miał znacznie mniejszą rolę, ale dzięki dialogom i wyglądowi szybko zapada w pamięć. To są właśnie aktorzy 'charakterystyczni'.

Odnośnie Slaja, to ja nie twierdzę, że to jest aktor znakomity, gdybym miał go np zobaczyć grającego lekarza w szpitalu, to najpewniej bym się udusił ze śmiechu, ale jednak Slaja od Van Damme, czy Seagala odróżnia własnie to, że on potrafi grać, potrafi tworzyć kreacje herosów i czynić to nie tylko poprzez naparzanie 'z kopyta' jak np dwaj wymienieni albo Chuck Norris. W większości jego filmów u Slaja widać emocje, dobrą grę aktorską, której u wielu innych grających w tym samym typie filmów, nie widać. Cieszę się, że doceniasz 'Dreda' zwróć również uwagę na 'Cop Land' gdzie też zagrał świetną 'ludzką' rolę pośród innych gwiaz uznawanych powszechnie za aktorów wybitnych. Rambo to kolejna kreacja, głównie pierwsza część bo tam akurat naprawdę doskonale zagra oddając emocje sfrustrowanego weterana z psychiką naruszoną przez horror wojny. Owszem, dwie kolejne części to już głównie 'nawalanka' i choć obie uwielbiam(choć właśnie ze względu na innych aktorów - Napiera, Kove, Berkoffa, Gorica), to zdaje sobie sprawę, że tam do grania było niewiele, ale w końcu to Hollywoodzka rozwałka nastawiona na zyski. Przy nich, część pierwsza to był wciąż 'kameralny' film.

O EX2 już w sumie napisałem, co miałem na myśli. Moim zdaniem Biehn tej oferty nie dostał bo gdyby dostał, to by ją przyjął. Innej możliwości absolutnie nie ma i każdy, komu się wydaje, że Biehn ma takie widzimisie i 'nie chciało mu się/nie podobała mu się rola' musi być najłagodniej mówiąc naiwny jak diabli. Tu już nie chodzi o sławę, bo Biehn jest w takim wieku, że już faktycznie go to może kompletnie nie ruszać, ale o finanse. Moim zdaniem Slaj coś bąknął o przywracaniu 'karier' i za przykłady wymienił Biehna i Pare, choć wcale nie miał zamiaru składać akurat im ofert. Rzucił przykładowe nazwiska a Biehn mógł poczuć się lekko urażony.

Nie wiem też co masz na myśli o 'psopolitym ruszeniu emerytów kina akcji'. Po pierwsze żadni to emeryci ba, ja nawet nie bardzo widzę ich następców na tym polu(bo przecież takimi nie nazwe byłych futbolistów, wrestlerów i tego typu 'wynalazki' jakie dziś robią furore) a po drugie kondycyjnie dają radę lepiej niż wiekszość młodych aktorów. Musisz zauważyć, że to jest Hollywood i tam filmy robi się wyłącznie dla pieniędzy a nie dla walorów artystycznych. EX okazało się gigantycznym hitem, John Rambo - to samo. Slaj pokazał, że świetny z niego reżyser kina akcji. Jest absolutnym topem w Hollywood i jedną z najbardziej wpływowych postaci w branży. Gdyby tak nie było, to nie przeforsowałby 'Rki' dla 'Johna Rambo' i dla 'EX' o co zabiegali producenci z Lernerem na czele bo zyski z oglądania tych filmów przy kategorii 'PG13' byłyby jeszcze bardziej astronomiczne. Za to mam ogromny szacunek dla Slaja bo to co sie dzieje we współczesnym kinie akcji, gdzie wszystkie te Bourne'y i inne atrakcje są robione pod dzieci, zakrawa o farsę. No i moim zdaniem Sly ma prawo mówić takie rzeczy bo przynajmniej to robi i wyciąga do mniej znanych aktorów rękę, czego w Hollywood raczej się nie robi. Eric Roberts jako główny bandzior w takim hicie jak EX? Gdyby studio decydowało to tak jak w większosci tych filmów, mielibyśmy jakiegoś Cage'a albo innego aktorzynę, którego zna cały świat od Alaski po Mazury :)

Tracker

Postaram się być grzeczna, choć uważam, ze nazwanie Biehna " mydłkiem" i aktorem bez charyzmy to gruuuuba przesada! Jestem oburzona! Twoja wypowiedz wygląda jak pisanina trolla tylko po to by sprowokować dyskusję. Biehn ma od lat ustaloną pozycję i dobre notowania w Hollywood a jego charyzma została dostrzeżona i uznana przez wielu widzów i krytyków,/ i wciąż pamiętana / kreacje w T1,Abyss, Tombstone i Aliens uznane za genialne. Ja wiem, ze to kwestia gustu, można lubić jakiegoś aktora lub nie, może się podobać lub nie, ale nie powinno się prowokować dyskusji dla samego prowokowania. Ktoś, kto śledzi jego karierę wie, że równie często jak "good guys" grał "bad guys" a może nawet częściej. Pewnie, ze jak u każdego miał gorsze filmy, ale nawet w nich moim zdaniem wypadał dobrze i nieco je ratował.Każdy gra w takich filmach w jakich uzna za stosowne, to są prywatne decyzje i nie nam oceniać ich pobudki. I naprawdę przesadą jest nazwanie "nijakimi" jego kreacji w T1 i Aliens, skoro chyba cały świat jest odmiennego zdania. Btw "charakterystyczny" a "charyzmatyczny" to jednak całkiem co innego...

bimis

Dziewczyno, pomyśl chwilę. Czy to ja założyłem ten temat? Przeczytaj może raz jeszcze oba moje posty to może zauważysz, że żaden troll by się tak nie produkował, poza tym ja wyraziłem swoją opinię, forum służy do wymiany opinii a nie wychwalania pod niebiosa jednego, czy drugiego aktora. Jeżeli komuś tu bliżej do trolowania, to Tobie bo wiekszość Twoich postów dotyczy tego jaki 'wspaniały i cudowny' jest gość, którego nie znasz(tak, to że cie dodał na FB, czy innym portalu społecznościowym i jesteś z tego tytułu dumna, nie znaczy, ze go znasz, choć może przecietnym userom fw to zaimponuje). Rozumiem i szanuję, że jesteś fanką, ale z pewnymi faktami musisz się pogodzić - jaka pozycja w Hollywood? Biehna w Hollywood NIE MA od połowy lat 90tych, jego kariera nie wypaliła, tak jak mu wróżono. To jest dziś aktor filmów niskobudżetowych, którego nazwisko na rynku nie ma żadnej wartości, dlatego właśnie nikt go do dużych filmów nie zatrudnia(pomijając Rodrigueza, który lubi zatrudniać aktorów nie ze względu na ich wartość marketingową, ale własne upodobania - za co szacunek do niego). Nie kwestionuję tego, czy kreacje Biehna w jego starych filmach były genialne, czy nie, do tego co grał, nie potrzebował charyzmy. BTW przeczytaj ze zrozumieniem, to co napisałem a napisałem, że Biehn nie ma charyzmy to raz a dwa, że nie jest tzw aktorem charakterystycznym czyli aktorem o specyficznej twarzy/głosie/znaku firmowym. To był typowy amant/przystojniak w czasach swej popularności. Jednym się udaje(jak np Tomowi Cruise - żeby było jasne, to tylko przykład podobnego aktora - Cruise'a osobiście nie cierpię) a Biehnowi się nie udało. Pewnie, wciąż żyje z robienia filmów i bardzo fajnie, ja tam mu życzę jak najlepiej bo nic do niego nie mam, tak jak pisałem, nie kupie/obejrze filmu tylko dlatego, że Biehn tam gra, ale jak już film z jego udziałem oglądam, to mi na ekranie nie przeszkadza. Poprostu jest. Pewni aktorzy budzą większe emocje a ini mniejsze i tyle. Odnośnie nijakości w T1 i 'Aliens' - to, że ludzie go lubią za te role, nie zmienia faktu, że kreacje były dość nijakie, nie dał się tam poznać jako twardziel, nie zapadł jakoś szczególnie w pamięć, ale to oczywiście kwestia gustu. Ty jako osoba płci przeciwnej możesz patrzeć na niego pod innym kątem i doceniać głównie jego wygląd oraz patrzeć na niego przez pryzmat postaci jaką zabrał(dobrego człowieka), ale ocenianie gry aktorskiej to zadanie dla ludzi, którzy się na tym znają(oczywiście mnie do specjalisty od tego daleko, ale pewne pojęcie mam i z nauczycielami aktorstwa w stanach współpracuję). Nie jest też 'najmilszym człowiekiem w branży' na jakiego go kreujesz w niektórych postach i miewa swoje marudne dni, jak zresztą każdy. W każdym razie, trafiłem na ten temat przypadkiem i postanowiłem się wypowiedzieć, gdyż mam pojęcie w temacie. Nie miałem zamiaru nikogo obrażać a jedynie wyrazić bardziej obiektywną opinię niż te, które tu do tej pory przeczytałem.

Tracker

Nie porównuj zdolności aktorskich Stallone'a i Biehna. Obu aktorów lubie , ale Sylwek niestety pod względem typowo aktorskim jest na tym samym poziomie co Arnold. Niby nic szczególnego nie pokazują ale jednak fajnie się z nimi ogląda filmy. A Biehn zagrał naprawdę dobrze kilka swoich postaci , vide Rigno Star, Hicks, Reese oraz mistrzowska kreacja w Abyss.

Tracker

No, po prostu ręce opadają.... ale oczywiście masz prawo do własnej opinii, ja pozostanę jednak przy swoim zdaniu. Co do " najmilszego" to nie ja go kreuję, nie muszę tego robić. Robią to doskonale dziennikarze od wielu, wielu lat oraz ludzie, którzy go spotykają osobiście. Uważam, ze negując w nim wszystko,/ również jego pozycję w historii kina - "legendy" filmów sf / jesteś raczej w swych sądach odosobniony. To prawda , ze jego kariera nie potoczyła się tak błyskotliwie jak się spodziewano, ale złożyło się na to wiele przyczyn, między innymi i ta, ze nie zabiegał o to. Michael jest utalentowanym, bardzo dobrym aktorem - o wiele lepszym niż różne osoby o znanych nazwiskach, wykreowane przez media, plastikowe gwiazdki, ale bardzo, ale to bardzo NIEDOCENIANYM. / co w pewnym sensie jest równie jego 'zasługą' / Co do "marudnych dni" to oczywiście każdy je ma, ale chodzi o szeroki kontekst, a nie jakieś pojedyncze chwile.
btw 1 -znam go lepiej niż ci się wydaje,/ słabe strony również /, a na pewno lepiej niż Ty, 2 - potrafię czytać ze zrozumieniem i wiem co oznacza termin "aktor charakterystyczny". Biehn nigdy do tego nie aspirował a swojej urody nie gloryfikował. Postrzeganie go jedynie przez pryzmat dobrego wyglądu jest niesprawiedliwe i krzywdzące.3 - na tego typu forach piszą zwykle osoby lubiące daną osobę i fani, stąd tyle pochlebnych opinii, osoby takie jak Ty są w mniejszości. Na IMDb jest bardzo podobnie.
Z mojej strony uważam dyskusję za zamkniętą. Pozdrawiam.

Tracker

No cóż kolego, jeśli role MB w T1, Aliens, Abyss czy Tombsone nie zrobiły na tobie wrażenia, to w zasadzie nie mamy o czym rozmawiać.. A przerzucanie się wyzwiskami nie ma sensu, bo i po co? I tak na innych forach tego pełno. O gustach się nie dyskutuje wszak. Jestem nawet w stanie zrozumieć, ze nie lubisz MB / o dziwo jestem/, bo ja z kolei nie trawie tak tu przez ciebie wychwalanego Erica Robertsa. No facet mnie mierzi niesłychanie, i cokolwiek by nie zrobił nic tego nie zmieni. Tak jest i kropka. zwykła antypatia. Trzeba jednak odgraniczyć własne odczucia od oceny czyjejś pracy. Np. Tom Cruise czy Leonardo DiCaprio osobiście prywatnie mnie irytują, ale jeśli oglądam z nimi filmy oceniam ich jako aktorów a nie prywatnych ludzi. Wracając do MB.. Powiem szczerze, że mocno mnie zabolały twoje słowa i z początku spieniłam się niesamowicie. Co mnie wkurzyło? To, ze obdarłeś MB z jego największego atutu. Z charyzmy. Zdziwisz sie, ale nie uroda jest jest największą bronią MB /choć nie przeczę ze jest/. Powiesz, ze jestem subiektywna, ze to zwykłe babskie gadanie. Moze i tak.. Może nie potrafię być obiektywna, za bardzo go lubię. Ale właśnie dlatego staram się odpowiedzieć na twoje zarzuty tak spokojnie. /inni Biehniacy chyba mnie zlinczują za taką bladą wypowiedź/ Gdyby tylko uroda była atutem MB, to miałby problem, bo jak wiemy uroda przemija, a latka płyną.. Ilu było takich ślicznych amantów jednej roli? Byli śliczni ale nic poza tym. A teraz ledwo ich można poznać. A MB wciąż jest atrakcyjny, a do kroćset jest już po 50tce!! To nie tylko uroda, kobiety /wbrew pozorom/ nie są aż takie płytkie /no, moze nie wszystkie/. To niezwykła kombinacja talentu, urody, charyzmy, charakteru i osobowości. Niesamowite oczy i spojrzenie, niemal magnetyczne, cudowny uśmiech.. uupsss.. wybacz, znów zaczynam peany.. Ale to na prawdę wszystko widać na ekranie /i nie tylko/. Po za tym, Mike nie gra tylko amantów. Nie dał się zaszufladkować. Zazwyczaj wybiera role bad guy. Owszem, miał niewypały. A który aktor ich nie ma? Ale to że film jest do kitu to jedno, ale on mimo wszystko i tak daje z siebie co może najlepszego, i jego gra jest bez zarzutu, to drugie. Mówisz, ze nie wierzysz, ze mógłby odrzucić propozycję Slya. A ja wierzę. Mógł, i to właśnie zrobił. I może dobrze zrobił.. Tak by mówili ze to dzieki SS, a Mike tego nie potrzebuje. Sam na to wystarczająco mocno pracuje, patrząc choćby na obecny rok.. Znakomite recenzje Divide, własny film Victim.. On nigdy nie pchał się w blask fleszy. Moze to błąd? Ale fani za to go właśnie kochają. I mów co chcesz, ale to świetny aktor. Ma niesamowity talent a swoimi kreacjami potrafi niemal zahipnotyzować. Niczym nie ustępuje Slyjowi, zeby nie powiedzieć wiecej. To po prostu inna liga.

kaylah7

DSL Marvel Behnke - Stallone jest dobrym aktorem. Porównywanie go do Arnolda, który w latach swej ogromnej popularności, nie potrafił nawet mimimalnie zakamuflować swojego austriackiego akcentu, jest nie na miejscu.
To co piszesz to typowe brednie wypisywane przez ludzi, którzy Stallone'a sprowadzają i identyfikują z jego najbardziej znanymi rolami - Rambo i Rocky. Fakt, to nie jest żaden wybitny aktor, tak jak nie jest nim Biehn, ale sprowadzanie go do Arnolda z tamtych lat jest niesmaczne. Obejrzyj sobie Cop Land chociażby to zobaczysz wysoką klase Slaja aktora. To, że go najczesciej chcą do grania ról totalnych twardzieli, to inna sprawa, ale w kilku filmach pokazał, że stać go na więcej. Nie zapominajmy, że Biehn też był kreowany na nową gwiazdę kina akcji, przystojnego twardziela, tylko, że nie udało mu się osiągnąć dużego sukcesu.

Bimis - Ja nie neguję jego roli w historii kina SF i nigdy tak nie pisałem. W końcu grał w dwóch ogromnych hitach SF i nikt mu tego nie odbiera. Ja jedynie mówię jak jest teraz, że Biehn miał zadatki na gwiazdę Hollywood i stabilną pozycje w świecie wielkiego filmu, ale z różnych przyczyn mu się nie udało, tak jak i wielu innym aktorom, którzy spadali z tego 'najwyższego konia'. Czy jestem odosobniony? To nieistotne, ja prezentuje podejście 'branżowe', więc mogę ci z czystym sumieniem powiedzieć, że Michael Biehn wartość marketingową ma jedynie dla produkcji niskobudżetowych i dlatego w nich gra i z tego się utrzymuje.
Nie neguję tego, że jest utalentowanym aktorem bo jak już pisałem w poprzednim(albo jeszcze poprzednim) poście uważam go za dobrego aktora, nie bardzo dobrego, nie wybitnego, ale dobrego. Nigdzie nie napisałem przecież, że mam go za 'beztalencie'. Co do innych bardziej znanych i o mniejszym talencie - pełna zgoda, doskonale wiem o tym, że Hollywood dziś dzień patrzy głównie na wygląd a nie na umiejętności. Ma to wiele wspólnego ze zidioceniem społeczeństwa(szczególnie w Stanach), które właśnie takich idoli oczekuje i chce. W końcu to dziś światem rządzą Reality Showy i tego typu atrakcje dla kretynów typu 'chce sie umawiać z Twoją matką' itd. Ludzie chcą oglądać pięknych i młodych i nawet doskonali aktorzy charakterystyczni grają dziś głównie drugie albo i trzecie skrzypce w dużych produkcjach. Biehn widocznie dla wielkich firm nie jest atrakcyjny i dlatego w kinie go zapewne prędko nie zobaczysz bo to nazwisko, w które branża nie będzie inwestować.
Nie wiem, na ile go znasz, nie wnikam, ale pamietaj, że człowieka trzeba poznać osobiście aby móc o nim coś naprawdę powiedzieć. Ja go nie znam, ale znam wiele osób, które z nim na przestrzeni lat pracowało, zarówno gdy był gwiazdą jak i przy produkcjach, które kręci obecnie i ich opinie raczej malo sie z Twoją pokrywają, ale tak jak mówie, ja go nie oceniam jako człowieka bo go nie znam.

To, czy Biehn aspirował by być aktorem charakterystycznym, czy nie aspirował, to nie ma znaczenia bo to jest rzecz, na którą poprostu aktor nie ma wpływu, nie on dokonuje wyboru, aktorem charakterystycznym poprostu zostajesz poprzez czynniki, o których pisałem wcześniej.

Co do for i tego kto na nich pisze - to jest jakiś idiotyczny stereotyp, z którym należy walczyć. To jest Filmweb, strona poświecona filmom, tak jak IMDB i wypowiadać się może każdy, nie tylko fani. Dla fanów powstają strony fanowskie gdzie zrzeszają się ludzie uwielbiajacy daną postać i chcacy sie o niej dowiedzieć więcej. Tam mój post byłby niezrozumiały, tutaj jest w pełni na miejscu. W końcu FW to nie MB fansite a i dyskusja jest zawsze ciekawsza bo ile można pisać 'kocham, uwielbiam, nienawidze' bez żadnej szerszej rozmowy?

Kaylah7 - Twoim zdaniem nie mamy o czym rozmawiać, gdyż jako fanka Michaela gloryfikujesz go do potęgi i każdego, kto nie zgodzi się z opinią, którą prezentujesz(że Michael jest naj naj naj) uważasz za wroga. Ja tu wpadłem napisać swoje zdanie, akurat tak się jakoś złożyło bo na FW nie udzielam sie prawie wcale. Nie wiem, czy Ty te moje posty przeczytałaś, czy nie a jeśli tak to na ile dokładnie bo piszesz tu rzeczy, których ja nigdy nie pisałem.

Gdzie ja napisałem, że nie lubie MB? Przecież wyraźnie napisałem, że jest mi obojętny na ekranie. Nie klaszczę w ręce z radości, gdy go widzę w filmie bo nie jestem fanem, ale nigdy mnie na tym ekranie nie denerwował - dla mnie poprostu jest. Nie jestem żadnym antyfanem. Jestem facetem, za chłopcami się nie oglądam, więc musisz zrozumieć, że to czy jest przystojny i jak bardzo, to mnie akurat nie interesuje, patrze na niego jedynie jako na aktora i oceniam go jako aktora(to samo zresztą mam z kobietami - jest wiele aktorek, które uważam za śliczne, ale bym ich nigdy nie zatrudnił, tylko ze względu na to, że są atrakcyjne jak jasna cholera).

Co do Erica Robertsa - ja go nie wychwalam, uważam, że jest bardzo dobrym aktorem charakterystycznym i tyle. I w pełni potrafię zrozumieć, że Tobie działa na nerwy bo on czesto grywa takie postacie, które mają na celu działać widzom na nerwach. Jego znakiem firmowym jest ten 'nieszczery' uśmiech, który wielu osobom się nie podoba.
Ja akurat Robertsa lubie bo i lubie w kinie oglądać głównie negatywne postacie, w nich jest ta energia, ten power(oczywiscie jesli sa dobrze zagrane), której czesto brakuje 'herosom'. Biehn mnie nie ruszył w żadnym z tych filmów, które wymieniłaś, co przecież nie znaczy, że uważam go za słabego aktora. Jednak w każdym z tych filmów byli dla mnie aktorzy, którzy go zdecydowanie przyćmili, większość z nich ma silną pozycje do dziś, to o czymś świadczy.
Nie powinnaś chyba przejmować się co pomyślą inni 'fani' bo każdy ma swoją inteligencje i kulture osobistą. Jak ktoś woli bluzgać, jego sprawa, ale zwyzywanie kogoś daje atuty wyłącznie stronie przeciwnej a nie temu, kto bluzga.

Widzisz, przez to, że tak bardzo go lubisz nie możesz być w pełni obiektywna, przynajmniej tak to wygląda z Twoich postów. Piękne oczy, magnetyzujące spojrzenie itd, to nie jest definicja charyzmy, to poprostu pokazuje, że uważasz Michaela za znakomicie wyglądającego faceta, który ci się podoba a to jak gra jest w tym momencie dodatkiem a nie istotą celu. Dla mnie najważniejsze jest jak on gra a wygląd ma drugorzędne znaczenie, więc dlatego zapewne tych atutów, o których piszesz nie dostrzegam. Charyzmy ja w MB nie dostrzegam, dla mnie jest on jej pozbawiony, gdy mówi groźnym tonem, to nie brzmi groźnie, najlepiej to wychodzi na jaw, właśnie wtedy gdy gra negatywne postaci jak w 'Abyss' Tam był aktor z prawdziwą charyzmą - Ed Harris. To jest aktor wybitny i też z podobnym podejściem 'nie zabiegania o wielką karierę' a jednak tą karierę zrobił i jest na tym szczycie Hollywood, gra regularnie w dużych filmach oraz tych bardziej kameralnych. A przecież nigdy nie był typem przystojniaka. To jest talent i charyzma, że nawet gdy grasz pozytywną postać i nie masz wielkich mięśni, to widać na pierwszy rzut oka, że jesteś liderem, jesteś twardy. Ja tego u Biehna nie dostrzegam a w większości filmów w jakich go widziałem, scenariusz kreował go na twardziela.

Niewypały? Ma je każdy, mnie chodziło o to, że jego wielka kariera okazała się być niewypałem. Tak jak pisałem, zaczął z wysokiego C i mógł zostać wielką gwiazdą, nie został - zdarza się. Nie twierdze, ze jego niskobudzetowe filmy są słabe, chodzi mi tylko o to, że to dziś jest aktor zapomniany przez większość. Oczywiście ma swoich fanów i bardzo dobrze, ale przez to, że nie ma go w Hollywoodzie, mało kto z 'dzisiejszego pokolenia' będzie go kojarzyć z nazwiska. To jest przykre moim zdaniem, ale takie już jest życie. Kelly McGillis też miała przed sobą świetlaną przyszłość, szczególnie po 'Top Gun'. I co? Dziś gra min w takich rzeczach jak 'Supergator' (z całym szacunkiem dla tej produkcji).
Nie wierze, ze odrzucił propozycje Slaja, poprostu propozycji nie było. Expendables 2 jest ogromnie oczekiwanym hitem i ilość nazwisk, które prasa podawała, że zostały poproszone o udział była bardzo długa. Na imdb ciagle pojawialy sie nazwiska(rumored) i równie szybko znikały. Slaj powiedział w jakimś wywiadzie, że lubi takich ludzi jak Michael Pare, czy MB, ale od powiedzenia, do proponowania roli daleka droga. I myślę, że to mogło zaboleć Biehna, że mówi sie o nim bez bezpośredniego złożenia mu propozycji. Biehn ma kilkoro dzieci, pieniadze jakie by zarobił za ten film bardzo by mu się przydały i nawet jeśli ktoś ma twardy charakter i nie leci 'na kasę', to takich propozycji nie odrzuca. Pieniądze są potrzebne każdemu a tu mówimy o naprawdę okrągłych kwotach. Nawet jego obecna żona, nie dała by mu żyć gdyby spróbował taką propozycje odrzucić ;) Jennifer lubi pieniążki i ma parcie na szkło ;)

Co znaczy, że dzieki SS? Każdą role w wiekszym filmie otrzymuje się 'dzieki komuś', dzieki producentom, tylko, że nie są to nazwiska znane na cały świat, wiec nikt nie robi z tego wielkiego halo. Co do debiutu reżyserskiego Biehna, to budżet filmu(750 tysi?) chyba najlepiej oddaje jego pozycję. Nie zdołał pozyskać większych funduszy bo jego nazwisko nie ma w wielkim świecie znaczenia i to jest gorzka prawda. Zaraz pewnie ktoś napisze, że budzet jest niski bo 'Michael chcial aby taki był'. Chetnie obejrze ten film(przez co mam na myśli, że go kupię, gardze ściąganiem z netu) bo lubie tego typu klimaty i tak jak mówiłem, życze MB jak najlepiej a nie jak najgorzej, tylko jestem realistą i zdaje sobie sprawę, że najlepsze lata filmowej kariery ma już za sobą.

A co do Slaja, to jak pisałem. Różnica w karierze jest więcej niż kolosalna. Aktorsko uważam, że Slaj jest dużo lepszy, jego kreacje i pozycja mówią same za siebie i nikt nie może powiedzieć, że to dlatego iż 'Slaj jest takim typowym przystojniaczkiem bo nie jest i że pchał sie w obiektywy fotoreporterów'. Pewni aktorzy nie lubią i nie pchają sie nigdzie(patrz Tommy Lee Jones) a jednak kariere robią na sam szczyt.

Pozdrawiam i życzę mniej nerwów. Nie miałem zamiaru nikogo obrażać a już napewno nie MB , wyraziłem jedynie swoje spostrzeżenia na temat jego kariery. Nie zamierzam nikogo namawiać by zmienił o nim zdanie. Boże broń :)

Tracker

Nie przekonamy się wzajemnie. Nie do końca zrozumiałeś moją wypowiedź, no ale trudno..
Dodam tylko jedno: JENNIFER NIE JEST JEGO ŻONĄ!!! Kreuje się na nią i robi wszystko żeby każdy tak myślał, ale fakt pozostaje faktem.
Koniec w tym temacie.
Aha.. i jeszcze jedno. W żadnym razie nie uważam cie za wroga /ani nikogo innego, tylko dlatego ze nie jest fanem MB/ aż taka stuknięta nie jestem. Każdy ma prawo do własnego zdania, ale pod warunkiem uszanowania zdania innych.
Pozdrawiam

kaylah7

Jennifer Blanc Biehn - W sumie, nie wiedziałem, że w USA można zmienić/dodać człon nazwiska partnera, nie będąc z nim w formalnym związku. Przebiegła z niej dziewczyna.

Pozdrawiam

Tracker

Tu się zgodzę.

kaylah7

To z Jennifer to prawda - żyją w wolnym związku i ona, jak napisał Tracker ma parcie na szkło i pieniążki.
Może warto tu przypomnieć, ze Michael otrzymał w tym roku dwie fajne nagrody - Saturna / Life Career Award / i Exceptional Achievement Award - obie za całokształt i wyjątkowe osiągnięcia. To całkiem nieźle jak na kogoś, kto ma kiepską wartość marketingową i nazwisko nie rokujące sukcesów, nie? :)
Pozdrowienia dla wszystkich dyskutantów. :)
.

bimis

Żadna nagroda poza Oskarem i Złotym Globem nie ma wpływu na marketingową wartość aktora a już szczególnie tzw 'życiowe osiągnięcia', ale ciesze sie, że Mike takie dostał bo na nie zasłużył, tak jak zasługuje wielu znakomitych aktorów, których gwiazda przygasła po paśmie sukcesów w latach 80 tych i 90tych. Niestety panuje powszechny trend nagradzania ludzi, którzy aktorami z wykształcenia wcale nie są albo zagrali w dwóch filmach na krzyż. Ale cóż, każdy rok musi kreować nowych idoli dla mas.
Zdrowia w nowym roku życzę :)

Tracker

Być może, ale każda cieszy, bo naprawdę zapracował na to. Wzajemnie, wszystkiego dobrego w Nowym Roku. :)

Tracker

Tracker podyskutowalbym z Toba ale nie mam zdrowia do takich elaboratow jak twoje, niemniej trudno sie z Toba nie zgodzic (niestety). W The Abbys
Ed Harris zagral znakomicie i to on dotrwal do konca napisow. MB juz nie.... Obu role byly swietne, ale charyzma emanowal Ed, co do tego nie mam
watpliwosci. Czym byloby The Abbys bez Harrisa-nie wiem, ale wiem czym jest-znakomitym filmem w ktorym on spinal wszystko do kupy. Bardzo bym
chcial abys nie mial racji, ale obnazasz brutalna prawde showbiznesu, Mike nie gra w topowych produkcjach, pal szesc czy tego chce, ale jak ktos tu
napisal, jedna rola w np. Awatar 2 przypomnialaby go swiatu bardziej, niz tuziny filmikow klasy B, bo tylko widowiskowe kino przynosi slawe i zyski.
Biehn rozmienil sie na drobne i niestety bez pomocy duzego kapitalu, jego filmy wciaz beda malo widowiskowe, za to jak zawsze z nienaganna gra
aktorska. Bardzo faceta lubie i zycze mu samych naj, ale mam podobne odczucia co Ty.
Tak milo dziewczyny piszecie o Biehnie, ze az zal
wyrazac o nim odmienne poglady. Nie obrazajcie sie prosze, bo Michael juz na zawsze pozostanie w panteonie filmow S-F.

Buzzthesut

Zgadzam się...na zawsze. Jakoś przeżyjemy :), bo w kilku sprawach muszę wam przyznać rację. Wierzę jednak, ze nadejdą jeszcze dla niego lepsze czasy. A może to już się zaczyna?
btw Wciąż są szanse na Avatar 2.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones