Ty w ogóle, widzę że masz jakąś zajawke na kino skośnookie, nawet nudnych Spragnionych miłości doceniłeś
Dlatego doceniłem, bo w końcu za trzecim razem nie zasnąłem na tym. Jakimś cudem. Udało się. Co ciekawe na żadnym filmie Nolana nigdy nie zdarzyło mi się spać.
To wiedz, że ja na Amour też nie zasnąłem, mimo iż ten Haneke okazał się cholernie trudnym przeciwnikiem to się nie podałem i wytrwałam do samego końca
zapraszam Was zatem do nas do Łodzi, nafilmówkę, jeśli jesteście fanami. Myślę, że nie lada gratka dla entuzjastów tego pana. :D
https://www.facebook.com/events/205587049612556/?fref=ts
najlepszy żyjący to za duże słowa choćby dlatego, że nie zna sie wszystkich żyjących reżyserów ani ich filmów:) ale na pewno warto sie od tego pana uczyć i lubie jego filmy po prostu
Haneke - nudziarz i konfabulant. Brak pomysłu na scenariusz próbuje przykryć jakimiś pseudointelektualnymi bzdetami. Pozuje na moralistę i demaskatora, najczęściej zupełnie fałszywe tezy jego filmów, oraz buńczuczne interpretacje, próbują przesłonić marność tych filmideł. Oglądanie męczy, te filmy nie wnoszą nic nowego, najczęściej próbują szokować tanimi chwytami. Haneke zapewne chciałby być drugim Tarkovskim lub Bergmanem. Narazie jak widać wielu zdołało się nabrać na te banialuki.
Szkoda, że nie czytałem Twojego wpisu wcześniej, bo byłoby mi oszczędzone oglądanie tych filmowych miernot, nad którymi wielu sika z zachwytu. Haneke to typowy hochsztapler.
Jeśli pominiemy kilku reżyserów, którzy jeszcze żyją, ale od pewnego czasu zajmują się odcinaniem kuponów, to wtedy chyba faktycznie trzeba go uznać za najlepszego. Jest piekielnie równy, wydaje się nie zaliczać wpadek - obejrzałem 5 jego filmów i wszystkie były co najmniej dobre, a niektóre chyba wręcz wybitne (trzeba będzie powtórzyć).