1 "WROGOWIE PUBLICZNI" - 9/10
2 "Zakładnik" - 7/10
3 "ALI" - 7/10
4 "Miami Vice" - 7/10
Najlepsze filmy MM:
1 "OSTATNI MOHIKANIN" - 10/10
2 "Informator" - 8/10
3 "Złodziej" - 8/10
4 "Gorączka" - 7/10
5 "Czerwony smok" (Łowca) - 6/10
Szkoda, że porzucił kino na rzecz realizacji teatrów...
Możesz to rozwinąć? W jego nowych filmach kamera jest bardziej dynamiczna, niż kiedykolwiek. Dużo zbliżeń, planów bliskich, praktycznie brak statycznych ujęć. To raczej przeciwieństwo teatru.
A poza tym to spodziewałem się lepszej oceny dla "Gorączki". Polecam odświeżyć, może docenisz bardziej za drugim razem.
Chodzi o fotografię filmu, jakość oglądanych obrazów.
Kamery cyfrowe spłaszczają obraz, kolor i światło, wszystko jest jednolite, byle jakie, mdłe, nie ma żadnej różnicy tonów, przy tym przy owych tzw. dynamicznych ruchach kamery cyfrowej (tak jakby nie było ich wcześniej?) reżyser i operator często gubią ostrość i światło im się rozjeżdża (patrz zasadzka na Dillingera w domku w lesie i co "wyprawia" lampka na stoliku). Nic nie widać.
Jakość nowego obrazu MM przypomina "Ekspres reporterów", produkty z Polsatu pokroju "Malanowski i partnerzy". Rozumiem potrzebę Manna bycia blisko życia, ale bez przesady. Kino to nie życie. Kino to kino. Jego kino do czasu "Informatora" cechowała niezwykła plastyczna uroda. Dziś w jego obrazach nie ma nic z jego charakterystycznej szadzi, patyny, jego filmy wyglądają jakby nie przeszły obróbki. A co najgorsze, z estetycznego punktu widzenia wyglądają identycznie. Nieważne, czy to "Zakładnik", "Ali", "Miami Vice", czy "Wrogowie...". Malarstwo wyparowało z jego kina.
Taśma filmowa posiada zupełnie inną jakość niż cyfra. Emulsja chemiczna dokonuje rejestracji obrazu w sposób wręcz magiczny, robi to natychmiast, nie wybiera punktów/pikseli, zbiera maksymalnie możliwy dostęp informacji znajdujący się przed nią (nie bez powodu Wachowscy zarejestrowali zawieszony skok Trinity w "Matrixie" za pomocą zwykłych aparatów fotograficznych, żadne inne narzędzie nie zrobiłoby tego lepiej). Cyfra z kolei nie fotografuje całości, ale piksele, zbiera je potem w całość i naszym oczom ukazuje się efekt końcowy, który jest szczątkowy. Jest pewną sumą, ale pewną. A to sprawia, że obraz ten jest znacznie uboższy we wszelkie niuanse. Jest bezbarwny. Zdigitalizowany, ale martwy.
Co zdumiewające, albo i nie, nowe filmy MM z tego powodu, z tego ujednolicenia, starzeją się znacznie szybciej niż "Ostatni Mohikanin" (i nie rozstrzygam tu jakości filmu ale wyłącznie jego wyglądu, obrazu). MM poniżej pewnego poziomu nie schodzi i wciąż robi znakomite filmy, ale wizualnie jest dziś ubogim krewnym samego siebie.
Ps.
"Gorączka" to dobry film, ale z gatunku "zabili go i uciekł". Intelektualnie nie jest najwyższych lotów, toteż nie mam do niej wielkiego sentymentu. Prawda, świetnie zagrany i sfotografowany, ale rozwlekły, a przecież banalny, o skoku na bank i wynikających z tego konsekwencjach, plus tuzinkowe problemy z życia prywatnego obu bohaterów (stary cap De Niro nie chce się angażować w związek z nowo poznaną dziewczyną z powodu pracy, z kolei jurny, pełen energii Al Pacino jest tak pochłonięty pracą, że nie ma czasu dla rodziny. Banał goni tu banał, a że pierwszorzędnie zagrane, to zupełnie inna historia.
Znacznie wyżej cenię "Ronina" Johna Frankenheimera, gdzie bohaterowie i ich losy są równie nietuzinkowe, jak zadanie które mają do wykonania. Są bezpańscy w rzeczywistości pełnej panów i sług. Poruszane są tu kwestie moralne z pełnym przekonaniem. Wielka rzecz. A też zrealizowana w sposób brawurowy!
Ps.2
Ja lubię tatry tv:-)
Zarzut o tyle absurdalny, że przeciętny widz nie jest wstanie rozróżnić, czy film był kręcony cyfrowo, czy na taśmie, a strona operatorska - wizualna filmów Manna jest zawsze najmocniejszą stroną, nawet jeśli kuleje fabuła, scenariusz jest średni, gra aktorów taka sobie, to pewien język kina jest wizualnie ciekawy. OK - mogę po części przyjąć zarzut, że forma kręcenia nie pasowała do Wrogów Publicznych i pewne sceny wypadły sztucznie. Trzeba było szukać innych środków, innej stylizacji, nawiązać do wielkich dzieł z przeszłości, ale ten akurat film oceniłeś na 9.
Widocznie jestem nieprzeciętnym widzem, widzę przepaść między filmami, które MM relaizował do końca lat 90. a XXI wiekiem. Mnie realizacyjna tandeta ostatnich filmów MM razi bardzo i to właśnie dlatego, że w latach 90. wykazywał się on takim stylistycznym smakiem. Dziś jego filmy są stylistycznie żadne.
"Wrogów publicznych" oceniłem tak wysoko, gdyż mimo tych wad pozostają fabularnie znakomitym filmem. Ale wg mnie MM ograbił się i swoje kino ze swoich narzędzi i swego stylu.
Taki Jonathan Demme znacznie dłużej trzymał poziom, wątpliwości budiły dopiero 2 ostatnie jego filmy, gdzie jednak obraną formę dało się jakoś wytłumczyć kameralnymi tematami obrazów:
http://theplaylist.net/remember-late-jonathan-demme-great-video-essay-use-close- 20170426/
Michael Mann jest reżyserem nierównym i mam duże wątpliwości co do jego wyboru tematów, scenariuszy, gdy wydawało się, że po -Gorączce, a później po Informatorze, będzie jeszcze lepiej
i człowiek już się szykował na kolejne filmy. Co do pracy operatorów i strony wizualnej to uważam, że zarzut nie jest prawdziwy świadczą o tym nagrody dla operatorów choćby za Zakładnika - który jest majstersztykiem i ta warstwa wizualna podnosi poziom filmu. Oglądając nawet nieudane Miami Vice i znakomite sekwencje w Ciudad del Este- aż się człowiekowi cisnęło na usta - Killing Pablo -dlaczego on nie robi tego projektu ? Paradoksalnie więc największe zarzuty mam do filmu, który oceniłeś najwyżej, gdzie historia, czas akcji, nie specjalnie łączą się z językiem opowiadania, sposobem filmowania. Zdjęcia są najmocniejszą stroną Hakera i jest trochę ciekawej muzyki to główne plusy całej produkcji.
Nie zgadzam się absolutnie z Twoim wyborem najlepszego filmu - dla mnie jest to bezspornie - Informator, gdzie ten język kina Michaela Manna sprawdził się w 100 procentach, gdzie z prostej historii mamy techno-operę, niesamowitą muzykę, rewelacyjne od pierwszej sceny zdjęcia, są kapitalni aktorzy nawet na drugim planie i jest ważki temat.
Twoje zarzuty odnośnie nośników cyfrowych, także uważam za jakąś manierę, na cyfrze kręci choćby Emmanuel Lubezki, który zrobił w ostatnich latach kilka najbardziej oryginalnych filmów. Więcej nie jesteś wstanie rozróżnić co jak było kręcone, gdybym ci podał 10 przypadkowych tytułów, które ostatnio obejrzałeś - co było na taśmie, a co na nośnikach cyfrowych.
Cóż mogę powiedzieć, przykro mi, że nie dostrzegasz różnicy między celuloidem a cyfrą.
https://www.youtube.com/watch?v=lBYtjY07WXg
Michaelowi Mannowi przypisuje się współautorstwo serialu "POLICJANCI Z MIAMI",
tymczasem pilota serialu nie reżyserował ani nie pisał (scenariusz napisał Anthony Yerkovich, reżyserował Thomas Carter, Mann pełnił tam ledwie funkcję producenta wykonawczego),
a to przecież pilot ustanawia ton, styl, kształt serialu,
trudno zatem się dziwić, że film kinowy tak bardzo odbiega od pierwowzoru, nie tylko upływ czasu odgrywał tu rolę.