nie zapominaj o samuelu l jacksonie, ale fakt, freeman zasłużył sobie na to zaszczytne miejsce, jackson musi jeszcze popracować, ale tez jest wielki
no i jamiee fox - nie z takim doświadczeniem jak jackson, freeman czy denzel, ale bardzo utalentowany.
1.Denzel Washington - zdecydowanie przebił nawet swojego mistrza Sidneya Piotiera. "Chwała", "Krzyk wolności", "Malcolm X", "Filadelfia", "Kandydat", "Gra o honor", "Mo' better blues", "Huragan".... tak wiele różnorodnych ról i tak świetnie zagranych. Denzel to jeden z najlepszych wśród najlepszych
2.Don Cheadle - mocno niedoceniony i Polsce może poza "Crush" i "Hotelem Rwanda" prawie nieznany. Jak wgłębicie się w jego filmografie docenicie ten talent
3.Morgan Freeman
A Jamie Foxx? Prosze! Jedna dobra rola w "Rayu" nie czyni z niego talentu, tym bardziej, że podobne impersonifikacje robił już wcześniej jako komediant w swoim "show". Foxx to tzw.. "one hot wonder" - w aktorstwie zostanie tylko zapamiętany dzięki roli w "Ray" (która i tak jest przeceniona) ,jeśli w ogóle.
Najlepsze jest w tym aktorze to, ze gra w wielkich superprodukcjach, jak i w takich filmach, gdzie np budzet nie wychodzi po za 1000$! Jak sam mówi: "Jestem juz za stary na granie w slabych filmach"
Był dobry i tyle. To nie była jakaś wyjątkowa rola. Owszem bez zarzutu,ale nie mogę po niej powiedzieć "Tak, to jest to! Tylko Foxx by tak zagrał".
Widziałem większość jego filmów i wkurza mnie ta maniera nadmiernego eksponowania swojej roli (chociaż w ostatnim "Miami Vice" przegiął w drugą stronę grając sztywno i bez polotu, jak robot) .Taki Denzel,De Niro czy Morgan grają po cichu, a jednocześnie potrafią zahipnotyzować widza.
Nie wiem jak się powszechnie uważa, czy Eddie Murphy jest dobrym aktorem czy złym, ale według mnie powiniem zostać wcielony w szeregi najlepszych czarnoskórych aktorów.
Do przedmówcy - ja też tak uważam. Nie wiem, czemu Murphy'ego jakoś tak pominęliście.