Zmartwiłem się szczerze, kiedy ogłosił, że rezygnuje z kariery (choć może to była plotka) po całkiem udanym, choć źle przyjętym "Trzynastym wojowniku". Tym większą przyjemność mi sprawił swoim "powrotem" w roli szejka w filmie "Hidalgo-Ocean Ognia". Swoją rolą łagodnego i z gruntu dobrego Szejka po prostu ozdobił ten i tak dobry obraz. Oczywiście, nie tylko za ten film go cenię. Był znakomity w "Lawrence z Arabii" i równie dobry w niezasłużenie zapomnianym dziś filmie "Horsman" (Jeźdźcy). Nie będę tu wspominał jego innych równie dobrych ról...