Wydaje się, że wychodzi z założenia "Bogu świeczkę i diabłu ogarek". Dzięki temu zawsze będzie mógł bezpiecznie wylądować. Bardzo nierówny twórca, dla którego liczy się tylko rozgłos i kasa. Nie zapomnę mu "Stawki". Jak mógł skrewić taki temat i pozwolić na żenujący poziom jednego z najlepszych duetów aktorskich w historii polskiej powojennej kinematografii?