Najgorsze jest to, że Paul Walker nie był jakimś nadętym gwiazdorem, ćpającym i pijącym codziennie, latającym z imprezy na imprezę (wtedy na pewno mniej byłoby mi go szkoda), nie przesiąknął blichtrem Hollywood, ale był bardzo ciepłym, kochanym facetem, który nie był obojętny na krzywdę drugiego człowieka i chętnie dzielił się z potrzebującymi tym, co miał. Nie rozumiem jak Bóg mógł zgotować mu tak okrutną śmierć : - (
To prawda, był świetnym człowiekiem, teraz tak mało takich ludzi. Wokół tylko kasa i kasa, egoiści myślą tylko o sobie, on był naprawdę wyjątkiem...
Mi też bardzo jest szkoda Paula i nadal nie mogę uwieżyć że już go nie ma. A w niebie będzie miał o wiele lepiej niż tu na tym świecie. Tęsknic to wszyscy będziemy po takim wspaniałym człowieku.