Szkoda, ze Bogdanovich tak niefortunnie odrzucil w swojej karierze kilka propozycji ("Ojciec Chrzestny", "Chinatown"), ktore pozniej okazaly sie wielkimi filmami. I jestem pewien, ze pod jego reka okazalyby sie co najmniej tak samo wielkie, a Peter nie poszedlby w zapomnienie, na ktore z pewnoscia nie zasluzyl...