Kręcony w Parku Narodowym Grand Teton, oparty na filozofii ekofenomenologii Davida Abrama film Petera Mettlera ("Hazard, bogowie i LSD" i "Koniec czasu") i Emmy Davie jest porywającym wizualnie i dźwiękowo, wciągającym dokumentalnym esejem filmowym, który unaocznia ulotny stan psychologiczny, gdy ludzie i zwierzęta spotykają się w poczuciu jedności i braku agresji. Czy jesteśmy bytem samoistnym, czy powiązanym ze światem i zwierzętami, w otoczeniu których żyjemy? Czy człowieka tworzą więzi z Innym? Czy nasze oczy, skóra, język, nos i uszy to brama do kontaktu z rzeczywistością? Czy tylko w zetknięciu z tym co nieludzkie stajemy się ludźmi? Świadomi swojego współudziału w świecie zwierząt twórcy filmu zapraszają nas do jego wnikliwego poznania, do uświadomienia sobie jego bogactwa, szerokich granic i charakterystycznych cech. Udowadniają, że świat nie jest wcale zdominowaną przez człowieka przestrzenią, lecz niezwykle złożonym systemem, w którym żyją i wyrażają siebie na równych prawach: ludzie, zwierzęta, a nawet krajobrazy, które są w tym układzie nierozerwalnie współzależne, powodując, że pusta przestrzeń wokół nas nie istnieje. W filmie Petera Mettlera i Emmy Davie oglądamy świat naturalny, który z kolei – niejako w odpowiedzi – obserwuje również nas samych. Przestrzeń dźwiękową filmu tworzą naturalne odgłosy: drżące liście, pomruki zwierząt, szum rzeki, insektów, samochodów. To właśnie za jego pomocą kontemplujemy naturę w sposób niezwykle trafny zestawioną z ludzką kulturą. Obserwujemy ciekawską antylopę i stojące obok niej billboardy, bawoła blokującego ruch na drodze, zrzucającego poroże łosia, czy ciało ślimaka, które staje się pejzażowym obiektem samym w sobie.
Peter Mettler to znany wizjoner kanadyjskiego kina. Jego nowy film "Gambling, Gods and LSD" jest dynamiczną wyprawą w głąb transcendencji. Reżyser łączy w tym obrazie swą podróżą zarówno kraje, kultury jak i miejsca w czasie czy przestrzeni. Mettler odwiedza Toronto, Las Vegas i Szwajcarię. W Toronto jest świadkiem religijnego uniesienia grupy wiernych w kościele, w Las Vegas obserwuje burzenie jednego z hoteli i prowadzi rozmowę z Evą, sądzącą, że objawia jej się Bóg. Natomiast w Szwajcarii spotyka Alberta Hofmanna - twórcę LSD oraz grupę hindusów, kręcących film. Potem wyrusza do Indii...
Filmy Mettlera wymykają się klasyfikacji. Podobnie jego liryczny dziennik z dwóch podróży na Bali intuicyjnie przeplata esej z wizualnie zaskakującą dokumentacją w tradycji Jorisa Ivensa, Arne Sucksdorffa czy Wernera Herzoga. Rytm pejzażu filmowego określają tradycyjni tancerze z wyspy. Reżyser z niemal geograficzną dokładnością wtłacza wyspę do swojego punktu widzenia. Geometria górskich pól zmienia się w teatr miejscowych rytuałów. Maski z olbrzymimi oczami obserwują, jak autor nie opowiada, ale filmuje, nie opisuje, ale informuje za pośrednictwem obrazu, ekspresyjnego sposobu widzenia, ożywionego wyjątkową ścieżką dźwiękową.
W tym filmie Mettler wyrusza do północnej Kanady by opowiedzieć o zorzy polarnej. Badając to zagadkowe zjawisko reżyser podkreśla jego milczące, lecz olśniewające piękno. Film opowiada o podróży, a dzięki talentowi Mettlera podróże stają się interesujące i pełne przemyśleń. Jego własna filozofia skłania do refleksji i krytycznego osądu, lecz łatwo można się pogubić w przepychu obrazów i dźwięków. Jeszcze trudniej jest skategoryzować film Mettlera; jego strategia oświecania widzów nowymi sposobami patrzenia (i słyszenia) często wchodzi w konflikt z istniejącymi już wcześniej doświadczeniami i inklinacjami. Jego filmy nie są ani fabularne, ani dokumentalne i zacierając granice pomiędzy tymi dwoma rodzajami musimy przyjmować te filmy jako niezwykle nowatorskie.
Sondowanie intuicji przy użyciu filmu jako audiowizualnej improwizacji. Struktura filmu to chronologiczna sekwencja przeżyć i wrażeń z podróży do Berlina, Portugalii i Szwajcarii.