Peter Stormare to aktor którego wyjątkowo cenie za niewątpliwy urok osobisty oraz niebanalną fizjonomię :-) Niestety, cokolwiek obejrze jakiś film z jego udziałem to gra on w nim role drugo albo nawet trzecioplanowe. W Kodzie Merkury pojawia sie po to żeby dostać baty od Bruce'a Willisa, w Bad Company też gra bandziora i kończy marnie, w Raporcie mniejszości pojawia sie przez moment i wnosi sporo "kolorytu" swoją postacią, w Szyfrach wojny pokazuje jak powiniem wyglądać prawdziwy żołnierz a nie jakiś tam Nicholas Cage, w Armageddonie jego Lev Andropov to jak dla mnie bez wątpienia najbardziej fascynująca i oryginalna postać w całym filmie :-)
Ale filmem w którym najbardziej utkwił mi w pamięci jak Constantine. Widziałem wielu aktorów wcielających sie w różnych filmach w role Lucyfera i żaden z nich nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak Stormare. Jego diabeł jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju - wcielenie zła wyjątkowo wrednej i szelmowskiej postaci. Tak właściwie tylko dla tej jednej sceny - dialogu Lucyfera z Constantinem i póżniej z Gabrielem - uważam ten film za coś więcej niż zwykłe kino rozrywkowe. Okolicznośći w jakich doszło do spotkania tych postaci oraz łączące je zależności - to było coś co spowodowało że film, który oglądałem z ot taką sobie średnią przyjemnością nagle i niespodziewanie stał sie dla mnie jednym z ciekawszych obrazów poruszających tego typu tematyke (zwłaszcza okoliczności i sposób w jaki Reeves "wzywa" Stormare'a). I spora w tym zasługa właśnie Petera Stormare'a - jak dla mnie Lucyfer w jego wykonaniu to swoiste "dzieło sztuki" :-) Pozdrawiam wszystkich forumowiczów!
Zgadzam się. Po scenie wymienionej wyżej film dostał już ode mnie najwyższą ocenę. Uwielbiam w filmach role szatanów,ale ta najbardziej utkwi mi w pamięci.
Po prostu genbialnie to zrobił.. wiele razy oglądam fragment filmu z nim... heh.. cyniczny szatan :]
też się zgadzam, że scena pojawienia się szatana była najlepsza, a tekst Johna:" co tak długo Lu" jest moim ulubionym z tego filmu:) pozdrawiam
no...w końcu jakaś osoba która obejrzała "Constantine" i nie uważa, ze ten film jest jak coś na rozerwanie wieczorkiem. Naprawdę zmusza widza trochę do refleksjii i w inteligentny sposób ukazuje nam zło i dobro. A Stormare...no cuż, w dość orginalny sposób pokazał nam diabła. Ale mi ta odsłona przypadła do gustu :)
pozdrawiam