Ten facet rzeczywiście mógłby kręcić filmy o niczym,oparte na dialogu dziadka z babką przy stole,a i tak by sie siedziało tyle ile by to nie trwało z otwartą mordą i chłonęło :) Najlepszy jeśli chodzi o łączenie gatunków i jeden z lepszych jeśli chodzi o prowadzenie aktorów. Aktorzy grający u niego wzbijają sie na wyżyny,co najmniej dwa poziomy wyżej. Do tego reżyser paradoks,dlatego,że wielu zarzuca mu permanentne inspirowanie sie innymi dziełami(w czym osobiście nie widze nic złego) ale przecież i zarazem jest to też chodzący oryginał. Wielu innych reżyserów po sukcesach "Wsciekłych psów" i "Pulp Fiction" próbowało/próbuje do dziś naśladować/podrabiać go i mimo,że niektórym sie udaje zbliżyć mniej/bardziej to nikt nie może sie jednak z nim równać. Dalej, Król klimatu - jego obrazy przesiąkniete są genialnym klimatem, wręcz stałą aurą,która go nie opuszcza,tak jakby te filmy miały filmową dusze. Niesamowity gość. Grali i garają u niego najwieksi,katapultował na dobre kariery takich aktorów jak L.Jackson,Roth,Madsen czy Buscemi. Nie chciałby,żeby '10-ty' film był jego ostatnim :(
"Pewnego razu w Hollywood" już w drodze,czuje że to może być film,który w końcu dorówna monumentalnemu "Pulp Fiction". Ulice Kalifornii,epoka,obsada,wielowątkowość plus recenzje zacnych ludzi zapoznanych ze scenariuszem,którzy twierdzą,że to jeden "Z"/najlepszy scenopisów jaki czytali... QT wszedzie sie odnajduje jak trzeba,ale własnie myśle,że miasto,samochody przemierzajce ulice z pasażerami uskuteczniającymi niezapomniane konwersacje,to jest to w czym Quentin odnajduje sie najlepiej i tego po serii al'a westernów i filmu a'la wojennego(obu w konwencji Tarantinowskich) najbardziej mi brakowało..
Stosunkowo młody, a już Legenda :) Tyle :)