Na jego rolach się w sumie wychowałem, a zwłaszcza na Lordzie Helmofonie z "Kosmicznych jaj", gdzie zdecydowanie ukradł sobie film. Szkoda, że już na dobre odpuścił sobie granie (co prawda ze zrozumiałych powodów), ale z drugiej strony to pewnie marnowałby się epizodzikami w coraz bardziej obrzydliwych i debilnych komediach, jak te z Sandlerem.