Podziwiam. "Gladiator" to arcydzieło, do którego pokolenia będa wzdychały jak my do "Ben Hura", czy "Kleopatry" z boska Liz.
Przeczytałam właśnie książkę Elisabeth Dored "Kochałam Tyberiusza" - kto interesuje się Imperium Rzymskim powinien ja przeczytać. Ale co mi sie nasunęło, to że ta książka byłaby wyzwaniem dla reżysera tej klasy, co R.S.
I chyba do niego napiszę ;)
hmmmm....arcydzieło? tak świeżo po obejrzeniu "Królestwa Niebieskiego": Ridleya Scotta zawsze uważałem za jednego z najlepszych reżyserów, a "Kingdom of Heaven" utwierdza mą wiarę, że jego czas jeszcze nie przeminął. Jakkolwiek najbardziej wartościowe wg. mnie filmy wyreżyserował u progu kariery ( Blade Runner, Alien), to po żenującej wpadce z miernym "Helikopterem w ogniu" (tzn. miernym jak na Scotta) powraca na szczęście tendencja zwyżkowa... Na marginesie, widzę tu olbrzymie zachwyty nad "Gladiatorem". Film był dobry, ale to bardziej zasługa odtwórców głównych ról, niż fabuły, scenariusza. Taki patos jak w końcówce "Gladiatora" trudno znaleźć w dziełach reżyserów pokroju Scotta, ja w każdym razie spadłem z krzesła ze śmiechu. Nie zmienia to faktu że pierwsze pół godziny filmu było wyśmienite. Ogólnie, oby tak dalej, Panie Ridley`u- starszy Pan się z niego robi, ale przykład choćby Clinta Eastwooda pokazuje, że niektórzy rozkręcają się w najlepsze właśnie na emeryturze...
Porażka to twój komentarz. A Ridley Scott jest świetnym reżyserem, gdyż potrafi tworzyć dzieła. A gladiator takim dziełem w 100% jest. Mimo swego patetyzmu i hollywoodzkości jest czymś pięknym, świetne zdjęcia, muzyka, reżyseria, teksty, montaż. On pokazuje jak powinno się robić filmy, nawet hollywoodzkie. Gladiator jest doprawdy popisem reżyserskim. Jestem pewien, że bedzie pamiętany przez długie lata.