W filmografii jest 2 razy "Motel" czyli mamy 10 filmów. Myślę, że ostatecznie liczba zmniejszy się do 4 lub 5. Na pewno odpadnie "Frankie Machine", ten film jest przekładany od 2007 roku i wszelkie moje nadzieje z nim związane maleją. "Malavita" i "Last Vegas" raczej najwcześniej pod koniec 2013 lub co bardziej prawdopodobne w 2014. W obu kompletują obsadę i w 2013 dopiero na plan wejdą, a trzeba dodać czas na montaż i reklamę.
Te, które mają już plakaty raczej na pewno będą w 2013, czyli "Hands of stone" i "Killing season". Reszty nie wiem.
Na imdb jest to lepiej pokazane: http://www.imdb.com/name/nm0000134/
Twój komentarz jest żałosny:) że gra w filmach , które ci się nie podobają, to od razu, że się zeszmacił? robi to co lubi i ma gdzieś, że ktoś powie dlaczego gra w takich głupich filmach? że nie gra w tak rewelacyjnych filmach jak np. taksówkarz? nie kręcą już takich filmów i to jego sprawa w jakich filmach gra.
widzę ,że Robert musi się jeszcze trochę postarać by go dogonić .Podobno De Niro ma dostać w tym roku nominacje do Oscara za drugi plan .Byc może grając w tylu filmach odłożył wreszcie kasę na promocje oscarową swojej przeciętnej sądząc po zwiastunach roli . Hollywood lubi takie powroty po latach ( przykład -Zapaśnik tylko że tam rola Rurki była naprawdę znakomita) .
Nigdy nie wiesz co na stare lata przyjdzie do głowy DDL, więc nie wylewaj swej żólci u De Niro.
P.S. Phoenix nie dostanie Oscara, więc DDL ma większe szanse na trzeciego w tym roku (choć wątpię, aby Akademia tym razem okazała się tak hojna. Ci ludzi prawdopodobnie wyznają zasadę "po jednym dla każdego").
Day Lewis ma 55 lat i jakoś nie widzę by angażował się w 10 projektów na przyszły rok . Był rozchwytywany po pierwszym i drugim Oscarze i co ? I odprawiał reżyserów za role u których inni by się zabijali .Gdyby przyjął role Aragorna we Władcy Pierścieni ,Oscara Schindlera czy Ra's Al Ghula w Batmanie i zagrał we wszystkich filmach które mu proponowano byłby teraz jedną z najbardziej znanych gwiazd show biznesu .On miał ich w dupie . Rożnica między nim a większością aktorów jest taka że to nie on zabiega o to by wystąpić u uznanych reżyserów a to oni zabiegają o niego . To jeden z niewielu artystów wśród aktorów .
Akademia musiała nagrodzić Day Lewisa za te dwie role bo są to jedne z najlepszych kreacji w historii kina poza tym już raz go olała w 2003 roku kiedy Oscara dostał Brody .
Słyszałem że Phoenix podobno źle się wyraził o Oscarach w jakimś wywiadzie ale wątpię czy to wpłynie na decyzje jeśli faktycznie zagrał wybitnie (po zwiastunach widać czysty kunszt i u niego i u Hoffmana obydwaj są mocnymi kandydatami ) . Marlon Brando czy też George C. Scott też otwarcie (zwłaszcza ten pierwszy ) krytykowali i za swoje role zostali nagrodzeni .
ps. De Niro w wieku 55 lat już miał na koncie parę gniotów i nigdy nie był tak wybredny jak Daniel
Piszesz o jego popularności tak, jakby popularny aktor nie mógłby być również znakomitym aktorem. A że nie przyjął roli Schindlera? No, cóż, może mu się nie podobała. Choć jak dla mnie to bardzo ciekawa osobistość i wcielanie się w nią na pewno byłoby czymś fajnym.
De Niro teraz może i szaleje w wielu filmach i po prostu nie rozumiem jak może szmacić się w takich gównach, ale ja pamiętam jego stare role, które pokazują jakim on jest wielkim artystą. Jego obecne role nie mogą wymazać tego, co zrobił wcześniej.
Chciałabym, żeby mimo wszystko Pheonix go otrzymał. Trzymam za niego kciuki już od kilku ról.
Wtedy nawet wybierając słaby film dawał z siebie wszystko. Nie wszystko zależy od poziomu obrazu. Wielu grało w średnich filmach i tworzyło wybitne kreacje.
Day Lewis jest zupełnie inny od De Niro mimo że obydwaj należą do aktorów stosujących method acting . Bob robił karierę jako gwiazda filmowa ,Daniel nie aspirował do bycia gwiazdą ,przychodził na plan grał fenomenalne role a potem znikał na parę lat unikając mediów i sławy . Robert ma inne nastawienie do przemysłu filmowego ,gra na potęgę w czym popadnie zbijając kokosy ,niedługo jego filmy będą trafiały prosto na rynek DVD . Większość ról jakie zagrał w ciągu ostatnich 17 lat (Kasyno ostatni dobry film) po prostu mu nie przystoi .
Popularni aktorzy mogą być wybitni Marlon Brando ,Jack Nicholson należą do największych gwiazd w historii kina a ten drugi jakoś nie widzę by prowadził swoją karierę tak jak Bob. Artysta nie powinien być na każde zawołanie a właśnie wzbudzać pożądanie poprzez swoją niedostępność ,angażować się w projekty które pozwolą mu w jakiś sposób wyrazić się . Day Lewis jest typem samotnika nigdy nie był medialny i nigdy nie będzie a kryzys wieku średniego powinien już przechodzić jakoś nie widzę by angażował się w coś na najbliższe lata . W życiu ważne jest też jak ktoś kończy bo zawsze najlepiej pamiętamy ostatnie wybryki naszych idoli dlatego De Niro może przejść do historii jako człowiek ,który zniszczył swoją karierę.
No i jeszcze jedno Daniel Day Lewis nie gra dla widzów ,nie gra dla fanów on gra dla siebie i dlatego nigdy nie skończy jak Bob .
Oscara Schindlera nie zagrał gdy dowiedział się ,że reżyserem filmu nie będzie Martin Scorsese ,którego uwielbia
O Nicholsonie wypowiadałam się w innym temacie. Zwróć uwagę, że nawet Pacino, który również gra obecnie w średnio ambitnych filmach, nie gości na planie zdjęciowym tak często jak De Niro (który imo jest od niego lepszy i to o wiele).
Czytając pierwszy akapit twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że przez to, że De Niro od samego początku nastawiony był na życie aktora-gwiazdora, od razu jest dla ciebie słabszym aktorem, niż w rzeczywiście był. A przecież życie prywatne aktora nie idzie w parze z jego talentem. Kate Winslet jest jedną z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia i równocześnie jedną z najlepszych (młodsza Meryl, mam nadzieję, że zdobędzie jeszcze 2 Oscary).
Dobrze, że dodałeś "ten drugi". Bo Brando swoje ostatnie filmy do udanych też chyba nie może zaliczyć. A jeśli chodzi o to jak skończy De Niro, to jestem wręcz pewna, że 75% ludzi, którzy chodzą na jego nowe filmy do kina, jadą na jego opinii sprzed kilkunastu lat. Dla niektórych może i będzie tym, który w aktorstwie osiągnął szczyt głupoty i chciwości, ale myślę, że nie dla wielu. Poza tym po śmierci każdego wizerunek jest wybielany.
Czy ktoś w ogóle wierzy w to, że jakikolwiek aktor gra dla fanów? Mhm, pewnie tak. Ale dla mnie to strasznie złudne twierdzenie. Jak można grać dla ludzi, o których nawet nie wiemy, że istnieją? I myślę, że każdy zagrałby u Scorsese.