Po tym co zobaczyłem w Heat, a konkretniej w słynnej scenie w restauracji, jestem mocno zniesmaczony.
<SPOJLER>
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=7oTNNjRuqbE#t=140s
Na końcu zdania Al robi delikatny uśmieszek, a potem jest zwrot kamerą na Boba z wykrzywionymi ustami jak u buldoga. To było paskudne i mnie wręcz odstręczyło. Teraz ta mina mnie będzie po nocach prześladować.
W ogóle ta scena moim zdaniem była wręcz fatalnie przez niego zagrana.
Co gorsza z perspektywy czasu, ta maniera Roberta jest w niemal każdym filmie i coraz bardziej mnie to irytuje.
A co wy myślicie o tym jego nawyku wykrzywionych ust oraz uniesionych brwi?
A nic tak bylem ciekawy, mysle, ze wiekszosc aktorow ma jakas maniere, ktora przelewa w kazda postac np. Leo marszy brwi, Olbrychski specyficznie gada, mi to jednak u Boba nie przeszkadza, wiadomo - za wtornosc, ale tej maniery nie zobaczysz w jego poczatkowych filmach do kazdej sie przykladal na maxa kazda zachwycala i sadzac po tym co wyzej napisales wnioskuje, ze widziales z nim wiekszosc filmow po Gorączce, a to przed mial lepsze kreacje, wiec jesli obejrzysz pare wczesniejszych obrazow to jednak jak sie znasz to dasz mu 10. Ja to ogladam teraz De Niro - bdb tak jak i film - http://www.efilmy.net/film,4569,czesc-mamo--hi-mom-1970-lektor.html (wersja limitowana to wersja bez limitów sic!)
Zgadzam się. Ale w takim Taksiarzu czy Byku, też chwilami grał ze swoją charakterystyczną maniera. Tylko że wtedy to zupełnie w odbiorze nie przeszkadzało, a wręcz działało na plus. Ale już w takim "Heat", "Poznaj naszego tate", "Stone" to wygląda paskudnie. I ciągnie się od 15 lat.
Do połowy lat 90-tych dyszka jak nic się należny. Ale to co ten facio wyprawa od tego momentu jest przerażające. Nie dość że gra z jedną miną, to jeszcze z tą paskudnie wyglądającą manierą. Że nie wspomnę o tym że zrobił z siebie filmową dziwkę i gra w byle czym.
Tym bardziej że im więcej oglądam filmów z Pacino tym Bob coraz bardziej traci w moich oczach.
http://www.youtube.com/watch?v=oBoGNnKvSCg tu ich dobrze sparodiowal, pokazujac ich mankamenty. Za bardzo sie uczepiłes Boba, nikt nie ma tylu świetnych/wybitnych kreacji co on i szykują się teraz 3 ciekawe dla mnie filmy z jego udzialem w ktorych moze sie przelamac. Co do Ala to widzialem z nim mniej filmów, ale jak chcesz go tak bardzo dowartościowywać to obejrzyj Jack i Jill i Gigli dwa jego "najlepsze" filmy. O dziwo to Al mi się kojarzyl z jedną miną(mowie tou o latach 90>) z postaciami skrywającymi emocje, niepozorne, powierzchownie paczac jego role sie nie roznia, ale wlasnie moze to sa role dla bardziej wyrobionego widza, wiele dwuznacznosci, za malo z nim widzialem okolo 10, jednak taka rola jak Pieskim popoludniu to majstersztyk, nie mniej Bob=Gene>Al
No Jim jest świetny w parodiowaniu, tak samo jak mistrz Kevin:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=-aLOrhBapjw#t=104s
a najlepszy jest jako Al:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=8UmTdyWb_xA#t=63s
http://www.youtube.com/watch?v=RYSlVNMoClc
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=7AIaRjp-IPE#t=13s
"nikt nie ma tylu świetnych/wybitnych kreacji co on i szykują się teraz 3 ciekawe dla mnie filmy z jego udzialem w ktorych moze sie przelamac"
tyle że wszystkie są prze 95 rokiem, poza tym Al nie jest wcale gorszy, a dla mnie jest nawet lepszy:
Sonny w "Pieskim popołudniu" i Serpico w ""Serpico">Travis w "Taxi driver" i La Motta w "Raging Bull"
Niemal wszystkie role Ala są dla mnie o tyle lepsze że są bardzo naturalne, szczere, można się z nimi wręcz utożsamiać. Natomiast te Boba są przerysowane, nieco sztuczne (choć w większości akurat takie miały być), ale również świetne/wybitne. Nawet w takim "Łowcy Jeleni" gdzie miał zagrać całkowicie naturalnie, niekiedy to nie wychodziło (np. podczas polowania).
"ale jak chcesz go tak bardzo dowartościowywać to obejrzyj Jack i Jill i Gigli dwa jego "najlepsze" filmy"
De Niro w takim gównie siedzi od 10 lat. I wątpię aby te kilka ról o których wyżej piszesz coś to zmieniło.
Muszę obejrzeć "Jack, jakiego nie znacie" z 2010 roku, ciekawe jak tam mój ulubieniec się spisał.
"O dziwo to Al mi się kojarzyl z jedną miną(mowie tou o latach 90>) z postaciami skrywającymi emocje, niepozorne, powierzchownie paczac jego role sie nie roznia, ale wlasnie moze to sa role dla bardziej wyrobionego widza"
To nie jest jedna mina, tylko on ma prostu taki styl grania. Przez co niektórzy mogą brać jego role jako takie same. A skoro trzymamy się lat 90-tych, to w Heat:
Al>>>>Kilmer>De niro
Rozbraja mnie zawsze ta scena:
http://www.youtube.com/watch?v=7M6MxMliL-k
"to nie jest jedna mina, tylko on ma prostu taki styl grania" nie chodzi mi o to, ze sa to slabe role, bo w wieksząsci sa bdb role, ale sa one tworzone oszczednym warsztatem i wierz mi od lat 90> ... te role sa podobne, Al tez popadl we wtornosc mniejsza od Boba, ale jest wtorny i pare kwiatkow takich jak De Niro ma w swojej filmografii. Jake jest jedna to najwybitniejsza kreacji w historii kina, Bob jak nikt oddal złożoność i głębie głownej postaci, ukazując upadek moralny boksera, wszystko to zrobione niesamowitym warsztatem, emocje, ktore wytwarza glowny bohater na ekranie eksploduja, jest to trudniejsza i bardziej zlozona kreacja od tych Ala.
Do tego tzeba dodac, ze przytyl ponad 20 kg co jest dotychczasowym rekordem, wielu krytyków krótko ocenilo tą kreacje to był poprostu był tym bokserem co walczył w latach 40, Bob uwypuklił jego 2 głowne cechy jak upór i nieustepliwość jakie charakteryzowały boksera w ringu, sam do tego dodal cholernie duzo, scenarzysci tez wykonali kawal niezlej roboty, bo boks ukazali tu jako tlo dla upadku moralnego boksera. Nie ma takiego drugiego charyzmatycznego skurczybyka zagranego w takim stylu
"Bob jak nikt oddal złożoność i głębie głownej postaci, ukazując upadek moralny boksera, wszystko to zrobione niesamowitym warsztatem, emocje, ktore wytwarza glowny bohater na ekranie eksploduja"
Czemu zawsze pokazując swój punkt widzenia, wszystko nad interpretujesz?
Przecież on przez połowę filmu gra (damskiego) boksera, a przez drugie upadłego człowieka i sportowca. Owszem gra tu znakomicie, ale nie pieprz o jakiejś złożoności i bóg wie jakich emocjach. Bo ta postać jest strasznie przerysowana przez co miejscami sztuczna.
"jest to trudniejsza i bardziej zlozona kreacja od tych Ala"
Złożona, aha. Przecież całe Pieskie Popołudnie jest opowieścią o Sonnym, o tym jak złożoną jest on postacią. Samej jego seksualności nie można jednoznacznie określić, czy on w ogóle którąś "żonę" kochał, czy był tylko gejem, a może bi, albo jeszcze coś innego.
a w czym złożony La Motta?
W tym że swój sportowy charakter wprowadził w życie, a potem to wszystko się obróciło przeciw niemu?
Nie ośmieszaj się. Takich historyjek są setki, i nic w tym skomplikowanego.
Nie myśl że je umniejszam roli Boba, bo jest wybitna. Ale nie gadaj głupot o zawiłości tej roli.
Widziałeś "Serpico"? A w szczególności scenę w szpitalu?
Pieskie - pod plaszczykiem sensacji ukazano przede wszystkim seksualnosc Sonnego oraz kilka spraw, ktorych teraz nie pamietam, fakt nie jest ona mniej zlozona ani glebsza, jak to myslalem pisalem o Taxim.
"Nie ośmieszaj się. Takich historyjek są setki, i nic w tym skomplikowanego. " No i co z tego? Skoro zadna jakoscia nie dorownuje do tej, tutaj mamy majstersztyk w kazdym aspekcie.
"Przecież on przez połowę filmu gra (damskiego) boksera, a przez drugie upadłego człowieka i sportowca"
Przeciez od przez polowe szczeka w jak kazdej jego roli w tym przypadku do glin, kolejna polowa to gadanie z zakladnikam niczym sie tu nie wyroznia. Dopiero podczas rozmow telefonicznych pokazuje aktorstwo pierwszej klasy sic!
"Pieskie - pod plaszczykiem sensacji ukazano przede wszystkim seksualnosc Sonnego"
Głownie tu raczej kazano stan ówczesnej Ameryki, gdzie napad i seksualność to raczej przykrywka. A sam film, to temat na zupełnie inną dyskusję.
Ok, ja się z większości zgadzam. Ale już się nie chcę kłócić jak dwóch łysych o grzebień, bo to do niczego nie prowadzi.
A co do szczekania, to też to trzeba umieć:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=kYt24hq5nbM#t=77s
Widziałeś to "Serpico", bo się w końcu nie dowiedziałem?
""ale jak chcesz go tak bardzo dowartościowywać to obejrzyj Jack i Jill i Gigli dwa jego "najlepsze" filmy"
De Niro w takim gównie siedzi od 10 lat. I wątpię aby te kilka ról o których wyżej piszesz coś to zmieniło. "
Bob nie ma raczej takich gniotow, ma za to duzo sredniej kupy
"Rocky i Łoś Superktoś" i "Stone" to też straszne gnioty, a tam Bob jeszcze gra role pierwszoplanowe.
Poza tym Al gra w max 2 filmach rocznie, a nie 5. No ale skończmy z tym. Bo takie wymieniane kto gra w większych gniotach też nie ma sensu.
.Japier*** człowieku to jedna z wybitniejszych scen dialogowych w historii kina,ale Ty chyba mało widziałeś.
http://www.youtube.com/watch?v=oWLHcgnRu6M
http://www.youtube.com/watch?v=N8I0i7lcZnY
http://www.youtube.com/watch?v=z49xZ7VcfqE
Polecam zobaczyć, może to Cię przekona, żeby nie umniejszać talentu Robertowi :)
No jednak mnie nie przekonało :)
Oczywiście gdzieś do początku lat 90-tych jest dla mnie znakomitym aktorem, i ról Travisa czy La Motty w żadnym stopniu mu nie umniejszam. Ale kiedyś oglądane "Stone" i ostatnio "Heat", przyczyniło się to wyrzucenie Boba z ulubionych.
Już nawet w Chłopcach wykrzywia paskudnie te usta, fuj...
Al>>>Robert, tyle w temacie
Kurczę no, nie wiem co teraz mam sądzić. Wiesz, trochę masz w tym racji i zgadzam się z tym, że czasem jest to wkurzające, ale ja nadal nie potrafię wyjść z podziwu, jak Bob potrafił się genialnie przygotowywać do swoich ról. Mam na myśli Taksówkarza (praca jako taksówkarz na nocnej zmianie), Wściekłego byka (28 kilogramów do przodu), Przylądek strachu (oszlifowanie swoich zębów), New York, New York (lekcje gry na saksofonie).
Polecam zobaczyć film "88 minut" z Alem Pacino. Tam nie zagrał na swoim genialnym poziomie, to chyba jeden z jego najgorszych filmów i ról, a szkoda.
Dla mnie De Niro i Pacino są na równym poziomie. Może ostatnie czasy przewyższają na korzyść Ala, ale mimo wszystko, filmografię lepszą ma Bob :)
Poza tym, nie wiem, czy gdybyś też miał na karku prawię 70tkę, nie chciałbyś zarobić trochę pieniędzy na swoje dzieci i wnuki bo ja Ci powiem, że robiłbym wszystko, aby mieli w życiu jak najlepiej (nie ważne jakim kosztem) :)
Wiesz za co kocham Ala? Za to, że on we wszystkich rolach gra z wielkim spokojem, zaangażowaniem i szczerością (aż od niego kipi z oczu). Ekspresjonizm pełną gęba! (tak jak Spacey i tu Ci powiem, że to są dwaj najbardziej do siebie podobni aktorzy, jeśli chodzi o warsztat).
Nic nie przebije tego, jak z naprawdę wielkiego opanowania potrafią wpaść w gniew. I to tak nagle, że nikt by się nie spodziewał. Szacun :)
Ja też to podziwiam. Lecz aż mi się nasuwa na myśl tekst piosenki "Ale to już było i nie wróci więcej".
Filmografie ma rzeczywiście lepszą, tu się zgodzę. Ale dla mnie przede wszystkim liczy się talent, a tutaj uważam że Pacino jest trochę lepszy.
"Poza tym, nie wiem, czy gdybyś też miał na karku prawię 70tkę, nie chciałbyś zarobić trochę pieniędzy na swoje dzieci i wnuki bo ja Ci powiem, że robiłbym wszystko, aby mieli w życiu jak najlepiej (nie ważne jakim kosztem"
Ale nie musi chyba grac w 5 (w większości słabych) filach rocznie. Jak na aktora takiej klasy, mógłby wybierac lepsze produkcje, a nie grać w byle czym.
Popatrz na filmografię Daniela, gra czasami z przerwą 5 lat, i to w samych co najmniej dobrych filmach. i nic nie zapowiada tego, aby poszedł w ślady Boba.
No właśnie. Ja kocham Ala przede wszystkim za szczerość. W jego stylu nie ma żadnego udawania, jest niesowicie naturalny. Podobnie z resztą jak Kevinem, i na chwile obecną to moi dwaj ulubieni aktorzy, więc to chyba nie jest przypadek :) Zamierzam nawet obejrzeć te dwa filmy gdzie graja razem:
http://www.filmweb.pl/film/Glengarry+Glen+Ross-1992-1248
http://www.filmweb.pl/film/Spos%C3%B3b+na+Szekspira-1996-608
Natomiast u De Niro nie zawsze tak jest. Często (a raczej grał) gra mocne, bardzo wyraziste wręcz przerysowane postaci, które niekiedy wychodzą sztucznie. Dlatego jest u mnie taka zależność:
Sonny w "Pieskim popołudniu" i Serpico w ""Serpico">Travis w "Taxi driver" i La Motta w "Raging Bull"
Osobno wygrywa dla mnie Al. Bezpośrednio (w Heat) również:
Al>>>>Kilmer>Bob
uwielbiam te scenę (Al mistrz):
http://www.youtube.com/watch?v=7M6MxMliL-k
PS. Znalazłem wczoraj znakomita parodię Pacino i De Niro. Polecam, bo ze śmiechu to z krzesła spadłem ^^
http://www.youtube.com/watch?v=PfDoDWlSp1o
Rzeczywiście, dla mnie również kreacja De Niro w "Gorączce" nie była rewelacyjna (Al wypadł lepiej), co nie zmienia faktu, że to znakomity aktor. Nawet najsłabszy film wzniesie o poziom wyżej swym aktorstwem. Jego wcześniejsze role u Scorsese były po prostu genialne i jeśli miałbym wybrać:
Sonny w "Pieskim popołudniu" i Serpico w ""Serpico"<Travis w "Taxi driver" i La Motta w "Raging Bull"
P.S. Pacino najlepiej zagrał w "Człowieku z blizną" - rola GENIUSZ!
"Nawet najsłabszy film wzniesie o poziom wyżej swym aktorstwem."
od 20 lat (z nielicznymi wyjątkami) tylko zaniża (w większości przypadków i tak słaby) poziom filmów
Dla mnie jak wyżej pisałem Al lepszy. Przede wszystkim że jest tak bardzo naturalny i szczery. Trochę zmanierowane i przerysowane postaci Boba wypadają dla mnie ciut gorzej.
Dopiero jak zobaczysz "Człowiek z blizną" to przekonasz się, jak genialnym aktorem jest Pacino :D
Tak jak wyżej kolega wspomniał, najlepsza rola.
Szczerze? Nie sądzę. Może bardziej efektowna, ale nie wydaje mi się, że lepsza. Wnioskując po samym filmie to bardziej przerysowana rola, w stylu Travisa Boba. Popołudnia i Serpico dla mnie chyba nic nie przebije.
Paradoksalnie, przed pierwszym seansem "Scarface" miałem obawy co do roli Ala, ale w trakcie jego występ rzucił mnie na kolana. I nadal uważam, że to jedna z najwybitniejszych kreacji w historii kina, lepsza nawet od ról w "Serpico" czy "Ojcu chrzestnym". Wszystko wyjaśniłem w tym temacie: http://www.filmweb.pl/film/Cz%C5%82owiek+z+blizn%C4%85-1983-4833/discussion/Paci no+nale%C5%BCa%C5%82+si%C4%99+za+%22Scarface%22+pier******+Oscar%21%C2%A0,190960 6
Historia bardzo prosta: od zera do bohatera - od bohatera na samo dno. Po prostu jego gra jest tak realistyczna w tym filmie, że bałbym się spotkać z takim Tonym Montaną naprawdę...dla mnie jeszcze lepsza dykcja i akcent niż Hoffmana w "Capote", a to już coś znaczy.
Najpierw zobacz, a później mów czy nie sądzisz bo możesz się naprawdę przeliczyć :) po prostu, wg mnie to najlepiej zagrana rola w filmie gangsterskim i w ogóle, przebijająca Marlona Brando w Ojcu chrzestnym czy Pesciego w Chłopcach z ferajny. Mistrzostwo świata!
http://www.youtube.com/watch?v=v5KklvqOzIs&feature=related
Bob>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>Al
Dziwne, że dałeś mu 10 po tym, co o nim napisałeś. To tak jakbyś jego umiejętności aktorskie stawiał na równi np. z Kevinem, a wszyscy wiemy, który jest lepszy.
Za dużo dobrego zrobił do lat 90-tych, no ale jak teraz to wygląda każdy widzi. Dyszkę miał niemal od założenia mojego konta, ale serduszko już stracił. Jak dalej mnie będzie irytował to ocena rzeczywiście pójdzie w dół.
Ja po przyjrzeniu się jego grze stwierdzam, że w sumie nigdy nie był takim genialnym aktorem. Przykładowo w Chłopcach Liotta i Pesci wypadli o wiele lepiej od niego. Nie wahaj się.
Nie ulegnę presji :)
Jego filmografie znam dość wybiórczo, także bym jeszcze nie przesądzał sprawy.
Lata 90-te to już nie jego bajka. W "Heat" lepszy Pacino, a nawet Kilmer, w "Bez skazy" Hoffman itd. Wtedy rządził Al, Kevin i Ralph, a De Niro poza nielicznymi wyjątkami podupadał na formie.
Natomiast wybitne role w Byku, Taksiarzu czy znakomite w Łowcy, Dawno Temu w Ameryce, Ojcu II to najwyższa liga aktorska, czemu zaprzeczyć się nie da.
Ale ja nie mówię, że nie miał żadnych wybitnych ról, tylko, że nie zasługuje na 10. Prawdziwy aktor nawet największego gniota uratuje swoją grą aktorską. De Niro ma za dużo porażek na swoim koncie, żeby zasłużyć na najwyższą ocenę.
Bo się wypalił. Lata 70 i 80 (te w szczególności), należały do niego.
To jak ze sportowcami, starzeją się i już nie odnoszą sukcesów.
Mógł w latach 90-tych skończyć karierę, ale pozostał i rozmienia się na drobne.
Taki Nicholson dalej trzyma fason, ale on się tyle co Bob nie napracował. Tzn miał dużo wzlotów i upadków (mam na myśli filmy), a De Niro od Ojca do chłopców grał w filmach z przedziału bdb/wybitny. A jego przygotowania do ról przeszły do historii:
http://www.filmweb.pl/person/Robert+De+Niro-123/discussion/Jak+Bob+przygotowywa% C5%82+si%C4%99+do+swoich+r%C3%B3l-1892494
PS. Ile widziałaś filmów z okresu o którym pisałem w 1 zdaniu? Bo ze ten mu się nie tyle 10, co 15 należy.
Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Taki Christopher Walken ma tyle samo lat co De Niro, a jest o wiele lepszym aktorem i trzyma poziom do tej pory. Teraz jesienią wychodzi z nim nowy film i jestem pewna, że jak zwykle sobie poradzi bardzo dobrze.
A z De Niro przed 1990r. widziałam głównie filmy gangsterskie, np. Dawno temu w Ameryce, Ojciec Chrzestny II, Nietykalni czy tych Chłopców z ferajny i do tych ról się nadawał. Ale najlepsza jego rola była we "Wściekłym byku". Jeszcze dużo jego filmów nie widziałam. Teraz przerabiam filmografię innego aktora, ale on będzie następny w kolejce, bo muszę sobie odświeżyć pamięć (wszystkie filmy powyżej oglądałam klika lat temu).
"a jest o wiele lepszym aktorem i trzyma poziom do tej pory'
chyba przesadzasz, poza Łowcą nie stworzył żadnej wybitnej kreacji (a i tak większość jego najlepszych to te drugoplanowe), Bob ma takich kilka
Taksiarz - jego najlepsza rola, dla mnie przebija wszystkie (nawet tą z Byka)
Równie znakomite w "Łowcy", "Ulicach nędzy" czy "Królu komedii.
Właściwie każda od ojca do chłopców jest świetna, nie ma chyba aktora który mógłby się poszczycić taką znakomitą serią 20 lat (zarówno jeśli chodzi o role i filmy).
Za to ma jeszcze u mnie 10.
Ale gra bardzo dobrze.
Te wszystkie filmy, które podałeś są przed 90r., a przecież ja napisałam, że go za tamte czasy cenię. Chodzi mi o jego ostatnie role, gdzie się nie spisał najlepiej (dlatego daję za przykład Walkena, bo są w tym samym wieku, a on nadal sobie radzi, De Niro już się skończył).
A ostatnio oglądałam z nim film, gdzie grał dobrego tatusia i w niczym już nie przypominał gangstera, których kiedyś grał. Jego dni, jako wybitnego aktora, są już policzone niestety.
Przed latami 90-tymi zasłużył się dla kina z nadwyżką. I na 10 (a przynajmniej 9) zasługuje. Mało kto się może poszczycić takimi osiągnięciami.
"Jego dni, jako wybitnego aktora, są już policzone niestety."
Jak większości aktorów starego pokolenia, choć moim zdaniem Bob się przepracował, to raz, a dwa, jego maniera twardziela na starość się nie sprawdza.
Wracając do Walkena (nie widziałem z nim za dużo) to po ocenach patrząc też gra w jakichś gniotach.
Może i gra tam dobrze. Ale zobacz sobie ten okres o którym już kilkakrotnie pisałem i porównaj tych dwóch aktorów. I co tu dużo mówić. Przewaga Boba jest miażdżąca.
Walken w wielu gniotach zagrał, to prawda, ale w każdym z nich poradził sobie znakomicie, bo jest bardzo dobrym aktorem.
To, że dany aktor grał w gniotach nijak ma się do jego umiejętności. Przykładowo: film Rzeź Polańskiego, co by o nim nie mówić (jest beznadziejny) to aktorstwu (Kate Winslet, Jodie Foster, Christoph Waltz) nie można nic zarzucić, bardzo wysoki poziom.
Może jakby De Niro wybierał sobie lepsze role i nie robił tych głupich min starego dziadka, to by nadal trzymał poziom. Jest wielu takich aktorów, którzy bardzo starannie dobierają role, choćby Leoś, kiedyś grał lovelasów w Titaniku, czy Romeo i Juliii, a teraz, kiedy jest szanowanym aktorem dobiera sobie ambitne filmy i jest godnym następcą Boba. De Niro już raczej nie stworzy żadnej wybitnej kreacji, jak choćby za czasów "Taksówkarza" (ale tutaj powołuję się na Twoje słowa, bo jeszcze go nie widziałam).
"teraz, kiedy jest szanowanym aktorem dobiera sobie ambitne filmy i jest godnym następcą Boba"
On tez po części wpada we wtórność. Nie pamiętam kiedy ostatnio na planie rozstawał się z garniturem :)
A co do następców to ja bym raczej wymieniał Hoffmana lub Lewisa, bo Leoś od czasów Aviatora nie stworzył niczego ponadprzeciętnego.
A jako że już podałaś DiCaprio to on jest jeszcze młody, w jego obecnym wieku Bob święcił tryumfy z Bykiem i nic nie zapowiadało jego obecnych porażek.
Jak to nie? Praktycznie każdy film z nim jest bardzo dobry (nawet już nie mówię o jego grze aktorskiej, ale o samym filmie). Choćby Infiltracja, Droga do szczęścia (swoją drogą niezłe przeciwieństwo Titanica), Incepcja, Wyspa tajemnic (ten chyba najlepszy). Teraz czekam na Django.
Jest wielu następców, DDL to bardzo dobry przykład (obydwoje z Di Caprio zagrali świetnie w Gangach NY).
Szczerze mówiąc jakoś nie kojarzę Hoffmana. Patrząc w jego filmografię, widziałam tylko "Lewy sercowy", ale mi się ten film nie podobał, bo nie lubię Sandlera.
Poleć mi jego najlepszy wg Ciebie film.
Przychodzą Ci powiadomienia? Bo coś szwankuje, i nie wiem czy tylko u mnie to jest.
Nie przeczę, zagrał dobrze, ale te role wielkiego warsztatu nie wymagały. Takich ról jest tysiące. Może właśnie "Django" odbije się od plakietki pana w garniturze.
Przede wszystkim "Capote". Gigantyczna rola, jedna z najwybitniejszych w tej dekadzie(i historii kina). Polecam jeszcze obejrzeć kilka wywiadów z Trumanem Capote (ten film jest jego biografią) i przyrównać do tego co zrobił Seymour, po prostu szczęka opada.
http://www.youtube.com/watch?v=mFAWdvloFlE
W "Bez skazy" rozsmarował po ścianie grymaśnego De Niro. Kolejna znakomita rola.
Świetny duet z Meryl w "Wątpliwości" (aktorsko film miażdży).
Mogę polecić jeszcze (nie widziałem, ale z dobrych źródeł wiem że znakomicie tam wypadł) "Hazardzistę", "Synekdoche Nowy Jork" i "Wojnę Charliego Wilsona" (gdzie ponoć zjadł na śniadanko Twojego ulubieńca Tomka).
Nie tylko u Ciebie, mi też właśnie nie dochodzą powiadomienia.
Wojnę Charliego Wilsona mam zamiar obejrzeć już od dłuższego czasu. Ale jeszcze najpierw w kolejce jest "Droga do zatracenia", bo zastanawiam się jak Tomek sobie poradził w roli gangstera ;)
Dziwne, że Hoffmana nie ma nawet w setce (DDL jest), jeśli jest taki dobry. Aż obejrzę, żeby się przekonać.
To z takich niedocenionych aktorów, którzy powinni być w TOP100 to moim zdaniem najlepszy jest Sam Rockwell (swoją drogą to samo pokolenie co PSH).
"Dziwne, że Hoffmana nie ma nawet w setce (DDL jest)"
Mnie to nie dziwi. Raz że nie jest komercyjnym (patrz mało popularnym) aktorem ,a dwa, nie ma wyglądu modela.
Hackman i Willem Dafoe też poza setką, Fonta, starszy Hoffman, Day-Lewis i Kevin poza 30. Przykładów można mnożyć.
Ale za to w top 10 "wybitni" aktorzy jak Dżony Dep i Tomek Hanks(niezły aktor, ale za bardzo powtarzalny, nie ma tej plastyczności co Daniel czy Seymour, chyba sama przyznasz że za wysoko), w top 100 jeszcze są Łil Smif, Dżejson Stejtam, Jensen Ackles (kto to jest?), Jim Parsons (kto to jest?) itd.
Tylko Milę z nim widziałem (gdzie pozamiatał całą obsadę). Może kiedyś Moon obejrzę, bo Kevin tam głos podkłada :)
Z nim tylko Milę widziałem
Nie sądzę, że wygląd ma coś z tym wspólnego (w pierwszej 10 raczej nie ma typowych przystojniaków). Ale co do popularności to masz rację - choćby ten Jim Parsons nie powinien się tam znaleźć, znany jedynie z głupiego serialiku.
Co do Tomka się nie wypowiem, bo może go przeceniam, ale cieszę się, że jest w 10. Nt. Dżonego moje zdanie znasz.
Żałuj i nadrabiaj :) Rockwell jest genialny. "Moon" uważam za najlepszy film Sc-Fi ostatnich lat, jest niskobudżetowy i wyprodukowany w Europie, dlatego mało znany, ale przebija nawet Avatara z tego samego roku. Sama fabuła jest mistrzowska, każdy fan gatunku powinien go zobaczyć. Ale niektórych nudzi, bo nie ma tam większych akcji i gra tylko jeden aktor, właśnie Sam (niesamowicie z resztą). A do podkładania głosu nie wyobrażam sobie nikogo innego, jak Kevina. I soundtrack jest również mistrzowski.
Umiejętności aktorskie ma na wysokim poziomie, choćby tutaj (zaczyna się od 1:50)
youtube. com/watch?v=6wDAftwuppY&feature=relmfu
Swoją drogą, bardzo dobra komedia, też niskobudżetowa. Wielu aktorów z Mili tam gra.
Sam, podobnie jak Kevin gra w teatrze, m. in z Walkenem.
youtube. com/watch?v=jbdGsTjwJfE
Teraz czekam na jego nowy film, ten o którym mówiłam kilka postów wyżej (też z Walkenem).
Btw. Czemu do cholery nie mogę wstawić linków??
Za młodu De Niro czy Al byli przystojni (w końcu Włosi z pochodzenia).
http://showwatcher.com/wp-content/uploads/2012/03/Robert_De_NiroNew_York_1973.jp g
Janosik :)
tutaj Pacino tez fajnie wygląda:
http://wfiles.brothersoft.com/a/a_s/al-pacino-young_158897-480x360.jpg
tak przy okazji to muszę napisać, że aktorsko Al>>>>>>>>>>>>>>>>>Bob
Wracając do Philipa to jednak u niektórych ma coś wspólnego:
http://www.filmweb.pl/person/Philip+Seymour+Hoffman-2649/discussion/Jeden+z+najl epszych+wsp%C3%B3%C5%82czesnych+aktor%C3%B3w-1890438#post_7543191
Hmm, Europa >>>>Hameryka, więc brzmi zachęcająco.
Sam jako jedyni mi się mili podobał (w sensie aktorskim), i wyżej go cenie od Tomka po tym filmie. Aktor teatralny, to kolejny plus.
Moi ulubieńcy Al, Kevin i Seymour tez grają w teatrze.
Skoro tak lubisz Walkena, to co powiesz na to:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=8KooaRwGO40#t=13s
No nie wiem, mi się Al nigdy nie podobał z twarzy. De Niro jako gangster w Chłopcach może miał coś w sobie, ale też nie mój typ :) Ale aktor nie musi wyglądać, żeby się podobać. Uwierz mi ;)
"Sam jako jedyni mi się mili podobał (w sensie aktorskim)"
Dobrze, że zaznaczyłeś ;) Rockwell miażdży Tomka swoją rolą, ale jak już mówiłam: to samo co napisałeś w przypadku Leosia, wielkiego warsztatu jego rola nie wymagała. Za to rola Billa w ZM łatwa nie była. Mimo, że Sam nie grał na pierwszym planie, to spisał się najlpiej z całej obsady, tak samo w "Naciągaczach", gdzie przebił główną rolę Cage'a.
A Kevin jest mistrzem, jeśli chodzi o naśladowanie różnych osób (ale drugi komentarz pod tym filmikiem i tak jest najlepszy) i filmy krótkometrażowe. Też jest jednym z moich ulubionych aktorów.
"Ale aktor nie musi wyglądać, żeby się podobać. Uwierz mi ;)"
Ja to wiem, Ty to wiesz, ale sporo część (patrz chociaż Depp czy HIV) osób już nie.
No, Kevin jest w tym znakomity. Naśladował już chyba największe filmowe gwiazdy włączając w to Boba, Ala, Nicholsona czy nawet Brando. Szkoda że nie miał jeszcze takiej roli, aby mógł się tym talentem wykazać.
Ale czemu jest niby mistrzem shortów?
Jak komuś się podoba Dżony, czy HIV (haha ale chamskie) to nic mi do tego, ale że wystawiają im 10 za wygląd to już inna sprawa, tym bardziej, że Dep nie stworzył niczego wybitnego, a Ledger dobrze zagrał jedynie Jokera, ale rola była proponowana też Rockwellowi, który pewnie poradziłby sobie lepiej, znając jego talent.
A z Kevinem uwielbiam filmy krótkometrażowe, jest mistrzem. Z resztą, Sam nie jest gorszy, wpisz sobie "Robin's Big Date" na yt.
"HIV (haha ale chamskie)"
Bo go tez nie lubię :) A nazwa nawet do niego pasuje, bo się rozpowszechnia jak zaraza. Za to że umarł i zagrał pajaca Jokera jest uważany za kogoś wybitnego. A prawda taka, że Hoffmanowi czy Danielowi do pięt nie sięga.
Za niedługo mogę też przejść z Boba na zjebiro jak mnie jeszcze kilka razy zirytuje.
Gdzieniegdzie używam też nieco brzydkich słów do filmów z Tomkiem, ale że go tak bardzo lubisz to Ci ich nie będę przedstawiał :)
Które to są te filmy krótkometrażowe? Te co dodałem z 2012 roku?
Oglądnąłem tego shorta, niezły amant z tego Sama :)